Amerykanie są nam potrzebni!
Po spotkaniu z Williamem Priddym długo nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że nigdy w życiu nie widziałem faceta, który byłby równie gorącym patriotą. Po rozmowie z nim łatwiej mi zrozumieć, po co produkuje się kiepskie hollywoodzkie filmy, w których zbawcą świata zawsze okazuje się prezydent USA. Priddy wytłumaczył mi, dlaczego Amerykanie się tak nawzajem nakręcają. Przekonał także, że ten patriotyzm jest kluczowy przy budowie wielkiej drużyny. Był też jednym z powodów sukcesu na igrzyskach w Pekinie, gdy siatkarze rozbili Brazylię.
Ten patriotyzm znowu pomaga jego drużynie. Amerykanie wygrali po raz drugi w tegorocznej Lidze Światowej z Brazylią, doprowadzając trenera Bernardo Rezende do furii. Wielki szkoleniowiec nie był w stanie darować sobie, że jego drużyna straciła okazję, by pozbyć się USA z turnieju finałowego LŚ. Gdyby canarinhos dwukrotnie zwyciężyli, nie tylko zapewniliby sobie pierwsze miejsce w grupie przed meczami z Polską, lecz jednocześnie spowodowali, że szanse Amerykanów na awans byłyby nikłe. Brazylijczycy pozbyliby się rywala, który jako jeden z nielicznych w ostatnich latach potrafi im się przeciwstawić. I to nawet bez rozgrywającego Lloya Balla, którego próbuje, zaledwie próbuje, zastąpić Brian Thornton..
więcej na blogu Kamila Składowskiego http://mocnopobloku.sports.pl/
Powrót do listy