Będą finały?
Rozgrywki europejskich pucharów w siatkówce wkraczają w decydującą fazę, a o zaszczyty walczą polskie drużyny. Z 10 drużyn, które wystartowały w pucharach pozostało nam jeszcze osiem, ale rundy play off będą dla nich niezwykle trudne do sforsowania. Z pewnością tak dobrego wyniku jak przed rokiem nie powtórzymy, gdy mieliśmy męskie drużyny we wszystkich finałowych meczach trzech europejskich pucharów. Jednak mamy nadzieję, że przynajmniej jedna z polskich drużyn dotrze do decydującego meczu.
Najwięcej radości sprawiają nam jak do tej pory drużyny grające w Lidze Mistrzyń. Dosłownie o krok od awansu do kolejnej rundy jest Skra Bełchatów. Przed rokiem jak wszyscy pamiętamy Skra miała meczbola w meczu finałowym Ligi Mistrzów i była bliska powtórzenia wyczynu Płomienia Milowice z 1978 r. W tym roku szanse drużyny Jacka Nawrockiego oceniano znacznie niżej, nie tylko z racji opuszczenia drużyny przez kilka gwiazd i gnębiących ten zespół kłopotów zdrowotnych i kontuzji. Wicemistrz Polski przegrywał ostatnio seryjnie mecze w PlusLidze i Pucharze Polski, ale na najbardziej prestiżowe rozgrywki w Europie zdołał się jednak zmobilizować. Wygrana na wyjeździe ze znanym u nas Arkasem Izmir (zdobył niegdyś Challenge Cup z Piotrem Gruszką w składzie) to kapitalna zaliczka. Awans jest blisko, ale pamiętając historię Jastrzębskiego Węgla w Pucharze CEV trzeba rewanż potraktować równie poważnie. Gdyby Skra awansowała do kolejnej rundy to trafi na zwycięzcę pary ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Noliko Maaseik. Lider PlusLigi w pełni wykorzystał atut własnego parkietu i wygrał do zera. W Maaseik jednak zadanie będzie znacznie trudniejsze, a belgijska drużyna znana jest z tego, że u siebie niezwykle rzadko przegrywa. Liczymy jednak że Zagumny i jego koledzy obronią zaliczkę i będziemy świadkiem kolejnego „wewnętrznego” meczu polskich drużyn w pucharach. Taką sytuację mieliśmy przed rokiem w finale Pucharu CEV i taką mamy w tej chwili w Pucharze CEV kobiet gdzie o miejsce w czwórce najlepszych walczą Muszynianka z BKS Aluprof. Jeśli Skra i ZAKSA awansują to będziemy mieć pewność, że jedna z polskich drużyn zagra w finałowym turnieju Ligi Mistrzów. A do obecności polskich drużyn w ostatnich latach (trzykrotnie Skra i raz Jastrzębski Węgiel) w najważniejszych rozgrywkach już się przyzwyczailiśmy.
Nikłe szanse ma natomiast Asseco Resovia. Mistrz Polski nie był uznawany za faworyta w starciu z niezwykle utytułowaną włoską drużyną Lube Banca Macerata. Walczył z nią co prawda jak równy z równym ale uległ 0:3 i teraz musiałby wygrać na niezwykle trudnym włoskim terenie. W sporcie jednak nie ma rzeczy niemożliwych.
Wielkie pochwały zbiera w naszej lidze bydgoska Delecta. Wicelider PlusLigi potwierdził, że nie wygrywa przez przypadek. Podopieczni Piotra Makowskiego mają ogromną szansę na wielki wynik w Challenge Cup. Wygrali na wyjeździe ze słynnym niegdyś Moers (w 1990 r. wygrał Puchar Konfederacji mając w składzie Zbigniewa Zielińskiego i Bogdana Jałowieckiego a także Georga Grozera – ojca niedawnej gwiazdy PlusLigi) i u siebie powinni przypieczętować awans. Delecta ma spore szanse aby wygrać ten europejski puchar tak jak przed rokiem zrobiła to drużyna z Częstochowy.
Gorzej z naszymi drużynami kobiecymi. Atom Trefl nasz jedynak w Lidze Mistrzyń raczej Glinki i jej koleżanek z Vakifbank nie wyeliminuje, gdyż turecka drużyna w Sopocie pokazała wielką klasę. Ciężko będzie także MKS Tauron w starciu z Fenerbahce w Pucharze CEV. Na pewno jednak jedna nasza drużyna zostanie w tym pucharze gdyż rywalizacja Muszynianki i BKS Aluprof jest frapująca. AZS Białystok i tak doszedł daleko i oczekiwać sukcesów od borykającego się z finansowymi problemami klubu raczej nie należy.
Czekamy z niecierpliwością na mecze rewanżowe, gdyż szanse naszych drużyn wciąż są duże. Liczymy, że i tym razem w finałach europejskich pucharów naszych siatkarzy nie zabraknie.
Krzysztof Mecner