Bez medalu
Trudno nie czuć niedosytu po zakończonych właśnie spotkaniach turnieju finałowego Ligi Światowej w Rio de Janeiro. Polacy bez trudu awansowali do półfinału, ale ostatecznie medalu nie zdobyli, kończąc tegoroczną edycję na „pechowym” zawsze czwartym miejscu.
Półfinał Polska – Francja był kapitalnym widowiskiem, gdzie szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę. Nasi siatkarze przegrywali już 0-2, ale potem pokazali wielką klasę i dwa kolejne sety były ich popisem. Wydawało się, że w tie-breaku przechylą szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale w decydujących momentach zabrakło precyzji i „chłodnej głowy”. Mecz o brązowy medal z Amerykanami nie wyszedł Polakom, ale zespół USA w tym roku pokazuje wielką klasę. Ich porażka z Serbią to ogromna niespodzianka i pewnie siatkarze z USA jeszcze długo będą wspominać jak roztrwonili wysoką przewagę w decydującym secie.
Po raz pierwszy w historii Ligę Światową wygrała Francja. I trzeba przyznać, że wygrała ją zasłużenie. Dla mnie nie jest to jakaś wielka niespodzianka. Byłem zachwycony grą „trójkolorowych” na mistrzostwach świata w Polsce. Tam przecież byli bardzo bliscy ogrania Brazylii w półfinale i w zasadzie nie wyszedł im tylko mecz z Niemcami o brąz. Pokazywali jednak piękną dla oka, techniczną siatkówkę, a ogląda się ten zespół z wielką przyjemnością. To wielki sukces trenera Laurenta Tillie i jego podopiecznych. Francja grała już w pierwszej edycji World League w 1990 r., zajęła wówczas piąte miejsce, a Tillie był jedną z gwiazd tamtej reprezentacji. Teraz jego syn kontynuuje tradycje rodzinne. Francuzi przez tyle lat wielkich sukcesów nie odnosili. Mają na koncie tylko jeden srebrny medal zdobyty w 2006 r. Prowadził Francję wtedy Phillippe Blain, a Stephane Antiga był obok Frantza Granvorki z pewnością jednym z najlepszych siatkarzy tamtej ekipy. W tamtym finale Francja prowadziła nawet 2-0 z Brazylią, ale nie potrafiła dokończyć dzieła. W Rio też był moment w trzecim secie, gdzie Serbowie zaczęli mieć nadzieję na przedłużenie meczu i wygraną. Francja jednak w decydujących momentach grała wybornie.
Srebro dla Serbii jest mimo wszystko jednak sporą niespodzianką, bo tak dobrej gry nikt się nie spodziewał. Serbia zdobyła ósmy medal, po raz piąty grała w finale, ale nigdy nie potrafiła wygrać decydującego meczu. Nie udawało się to Nikoli Grbiciowi w roli siatkarza, nie udało mu się teraz w roli trenera. Dla słynnego niegdyś rozgrywającego to pierwszy wielki sukces w trenerskiej karierze.
Na pewno na więcej liczyli Amerykanie, którzy mają obecnie niesamowicie silną drużynę, którą wielu widzi na najwyższym stopniu olimpijskiego podium. Wiadomo zresztą, że drużyna USA zawsze szykowana jest na igrzyska i z pewnością będzie jednym z wielkich faworytów. Najbardziej zawiedzeni są jednak z pewnością Brazylijczycy, którzy po przegraniu z Polską mistrzostw świata bardzo chcieli odzyskać prymat na świecie. Nie zdołali jednak wyjść z grupy. Co ciekawe Brazylia, która tyle razy wygrywała Ligę Światową, na własnych parkietach często nie daje rady udźwignąć roli faworyta. Brazylijczycy przegrywali Ligę Światową w 2002 r. w Belo Horizonte czy 2008 w Rio de Janeiro. Teraz znów zawiedli, choć to wciąż klasowy zespół.
Polska potwierdziła swoje miejsce w elicie. Liga Światowa nie była w tym roku celem nr 1, ale nasi siatkarze chcieli zdobyć medal. I zabrakło tak niewiele. Nie ma jednak powodów do rozdzierania szat. Będzie jeszcze wiele okazji do rewanżu. Przecież niedługo czeka nas prestiżowy Puchar Świata, gdzie można wywalczyć olimpijską przepustkę, a potem finały mistrzostw Europy, gdzie jestem przekonany Polska będzie walczyć o tytuł. Pamiętać należy o sporych zmianach personalnych jakie miały miejsce po Mundialu. Niełatwo przecież zastąpić takich graczy jak Wlazły, Winiarski czy Zagumny. Antiga jednak znalazł nowych graczy (wielkim odkryciem był na pewno Bieniek) i jakość gry naszej kadry się specjalnie nie zmieniła. Miejmy nadzieję, że w kolejnych wielkich imprezach medal już nie będzie nam „uciekał”.
Krzysztof Mecner