Bez niespodzianek
Nie było niespodzianek w kwalifikacjach do turnieju finałowego Pucharu Polski , który za dwa tygodnie zostanie rozegrany w Rzeszowie. Czołowa czwórka rozgrywek PlusLigi bardzo pewnie wygrała ćwierćfinałową rywalizację i między sobą rozegra walkę o pierwszą tegoroczną koronę. W finale zagrają ZAKSA Kędzierzyn, Jastrzębski Węgiel, gospodarz Asseco Resovia i broniąca Pucharu Polski Skra Bełchatów.
Rozgrywki pucharowe zwykle przynoszą niespodzianki, wielokrotnie do turniejów finałowych docierały zespoły z niższych klas rozgrywkowych. Tym razem faworyci pokazali swą siłę. Z drużyn, które dotarły do najlepszej ósemki na pewno niespodziankę sprawił MOS Będzin, ale ten zespół jest znany jako „pucharowy specjalista”. Dwa lata temu też przecież dotarł na ten szczebel rozgrywek, co wówczas było niesamowitą sensacją. Zespół z Będzina potwierdził, że nie był to wtedy zwykły fuks.
W turnieju finałowym nie sposób wskazać w tym roku faworyta, gdyż jak pokazały rozgrywki PlusLigi siła czterech finalistów jest bardzo zbliżona. Każdy z finalistów jest w stanie sięgnąć po końcowe zwycięstwo. Wszystko będzie zależało od dyspozycji dnia i odpowiedniego przygotowania.
Z pewnością z czterech finalistów najwięcej „do udowodnienia” ma drużyna gospodarzy. Asseco Resovia od kilku lat walczy o najwyższe laury, ale te najcenniejsze trofea zgarniają inni. Najbliżej zdobycia Pucharu Polski była w 2010 r., gdy w ćwierćfinale wyeliminowała Skrę, ale w finałowym meczu po dramatycznym tie-breaku przegrała jednak z Jastrzębskim Węglem. Resovia na Puchar Polski czeka już długich 25 lat. Po raz ostatni to trofeum zdobyła bowiem w 1987 r., gdy trenerem tej drużyny był Jan Such. Teraz własna hala ma być sprzymierzeńcem Resovii, ale w półfinale gospodarza czeka kolejna konfrontacja ze Skrą.
Skra mimo wszystko wydaje się być tym najpoważniejszym kandydatem do końcowego triumfu. Od 2005 r. wygrywa przecież wszystkie rozgrywki ligowe, a w Pucharze Polski tylko w 2008 r. i 2010 r. dała sobie wydrzeć to trofeum. Przed rokiem w Warszawie puchar zdobyła bardzo łatwo, ale w tym roku z pewnością będzie trudniej, gdyż rywale są jednak dużo mocniejsi.
W drugiej parze półfinałowej grać będą ZAKSA i Jastrzębski Węgiel. Zespół ze Śląska zdobył Puchar Polski w 2010 r., a obecnie dzierży prestiżowy tytuł klubowego wicemistrza świata. ZAKSA z kolei jest liderem PlusLigi i zespołem grającym niezwykle równo. W 2010 r. ZAKSA uległa w półfinale Jastrzębskiemu Węglowi, przed rokiem pokonała go z kolei w ćwierćfinale. W I rundzie rozgrywek Jastrzębski Węgiel był z kolei pierwszą drużyną, która potrafiła pokonać kędzierzyńską ekipę. ZAKSA swoje dni chwały miała na początku minionej dekady. Puchar Polski trzykrotnie zdobywała w latach 2000-2002, i też już od 10 lat czeka na kolejne trofeum. W tej parze półfinałowej chyba każde rozstrzygnięcie jest możliwe.
W sumie tak atrakcyjnie zapowiadającej się i ciekawej rywalizacji o Puchar Polski nie mieliśmy chyba od lat. Cztery drużyny prezentują przecież niezwykle wysoki poziom sportowy, co widać choćby po grze w międzynarodowych rozgrywkach, gdzie wszystkie odnoszą wiele cennych sukcesów.
Cieszą się z pewnością rzeszowscy kibice na swoje święto siatkówki. W 1975 r. Rzeszów organizował finał Pucharu Polski (zwanego wówczas także Pucharem Sportowca) i Resovia, która w tamtym czasie była ligową potęgą, pewnie wygrała te rozgrywki. W tamtej drużynie oprócz takich gwiazd jak Such czy Bebel grali wówczas Marek Karbarz i Wiesław Radomski – obecnie działacze klubu, którzy nie ustają w wysiłkach by ich następcy powtórzyli ich dawne wielkie sukcesy. Teraz okazja trafia się im wyjątkowa, bo przecież nic nie smakuje tak słodko jak triumf przed własną widownią. To będzie jednak bardzo trudne, bo pozostałe trzy świetne kluby zrobią wszystko by popsuć święto rzeszowskim kibicom i zabrać prestiżowe trofeum do siebie. Tak czy owak emocji siatkarskim kibicom z pewnością nie zabraknie.
Krzysztof Mecner