Bez niespodzianek
Oczekiwana z dużym zainteresowaniem I runda play off PlusLigi siatkarzy nie przyniosła niespodziewanych rezultatów. Cztery najlepsze po sezonie zasadniczym drużyny bardzo pewnie zapewniły sobie miejsce w półfinale mistrzostw Polski i będą walczyć o medale. Ci którzy liczyli na sensacyjne rozstrzygnięcia srodze się zawiedli.
Najłatwiej awansowała Skra Bełchatów, ale też mistrz Polski miał w tej rundzie najsłabszego rywala. Siatkarz Pamapol Wieluń do ostatniej kolejki sezonu zasadniczego desperacko walczył o to ósme miejsce gwarantujące przede wszystkim pozostanie w gronie najlepszych. Ta sztuka się udała, ale na walkę z naszpikowanym gwiazdami europejskiej siatkówki Bełchatowem ani sił, ani umiejętności już nie starczyło. Wieluń to nowa siła w polskiej ekstraklasie. Zespół który dopiero przed rokiem awansował do grona najlepszych pozostanie w nim na dłużej. To utrzymanie to z pewnością znaczący sukces tej drużyny. Damian Dacewicz znakomicie radzi sobie w roli szkoleniowca. Nasz niedawny reprezentacyjny środkowy bloku, któremu szereg kontuzji nie pozwolił w pełni rozwinąć wielkiego talentu, szybko poradził sobie „po drugiej stronie lustra”. I w kolejnych sezonach może być tylko lepiej. A Skra zadanie wykonała szybko i pewnie. Ten zespół stawia sobie zresztą wysokie cele. Czeka go walka o najwyższe trofea w Europie, co dla tej drużyny zapewne jest jeszcze ważniejsze niż kolejny tytuł mistrza kraju.
W pozostałych trzech parach ćwierćfinałowych walka była nieco bardziej wyrównana. Spodziewano się przede wszystkim zaciętych spotkań między czwartym i piątym zespołem I etapu rozgrywek czyli Asseco Resovią i Domexem Tytanem AZS Częstochowa. Podopieczni Grzegorza Wagnera swoją szansę zmarnowali raczej w drugim meczu w Rzeszowie, gdzie cały czas prowadzili i polegli dopiero w tie-breaku. Gdyby wywieźli z hali „Podpromie” jedno zwycięstwo motywacja byłaby z pewnością większa. Dysponująca jednak znacznie silniejszym składem Resovia potwierdziła, że i w tym roku może być kandydatem do gry w wielkim finale.
Strachu najedli się natomiast kibice ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, kiedy ich ulubieńcy przegrali na własnym parkiecie jedno spotkanie z AZS Olsztyn. Akademicy jednak byli w stanie w czterech spotkaniach sprawić tylko jedną niespodziankę. ZAKSA jest uważana za kandydata do wielkiego finału, Olsztyn przed sezonem wielu widziało w gronie drużyn przeznaczonych do degradacji. Olsztyński zespół zarządzany przecież przez byłych wyśmienitych graczy tego klubu: Mariusza Szyszkę (jako prezesa), Mariusza Sordyla i Leszka Urbanowicza (jako trenerów) wydaje się powoli wychodzić z ogólnej „zapaści”. W kolejnym sezonie powinno być lepiej, a model z byłymi siatkarzami u steru wielu uznaje, za kapitalny pomysł. Wyżej wymieniona trójka zdobywała przecież dwie dekady temu mistrzowskie korony dla Olsztyna, więc wie jak to zrobić. Należy im tylko dać spokój i trochę czasu. A ile warta jest naprawdę ZAKSA przekonamy się w półfinale.
Dość łatwo awans wywalczył także Jastrzębski Węgiel. Zdobywca Pucharu Polski potrzebował czterech spotkań by pozbawić złudzeń bydgoską Delektę. Delecta jak wielu zapowiadało przed sezonem miała się włączyć do walki o medale. W Bydgoszczy zgromadzono silny skład z najlepszym siatkarzem mistrzostw Europy Piotrem Gruszką na czele. Na początku przez chwilę Bydgoszcz była nawet liderem ekstraklasy, ale potem cała seria porażek zepchnęła ich na odległe szóste miejsce. Jastrzębie mierzy wysoko i w meczach z Delectą widać było, że zespół nie gra jeszcze na maksymalnych obrotach. Forma ma przyjść na te ważniejsze spotkania. A w Bydgoszczy na pewno panuje rozczarowanie, nie tak chyba wyobrażano sobie ten sezon.
W półfinale już takich dysproporcji nie będzie. Każdy z czwórki drużyn które pozostały w szrankach ma nadzieję na tytuł lub przynajmniej medal. Faworytem pozostaje Skra, która teraz walczyć będzie z Resovią. Drużyny mają ze sobą rachunki do wyrównania za zeszłoroczny finał (górą Skra) i tegoroczny Puchar Polski (górą Resovia). To będzie ciekawe.
Druga para jest jeszcze bardziej wyrównana. ZAKSA ma mały handicap za wyższe miejsce w tabeli, ale Jastrzębie w tym roku jest lepsze w bezpośrednich potyczkach. Tu powinna walka toczyć się o każdą piłkę, a wyniku nie sposób przewidzieć.
Na każdym wielkim siatkarskim turnieju to właśnie mecze półfinałowe są zwykle najciekawsze i najbardziej emocjonujące. Wiele wskazuje, że tak może być i w tegorocznym play off PlusLigi.
Krzysztof Mecner