Bezkrólewie
Sporo emocji i medialnego szumu wywołuje wybór nowego trenera męskiej reprezentacji. Pośpiechu wielkiego nie ma, bo przecież do sezonu reprezentacyjnego zostało jeszcze wiele miesięcy. PZPS zapowiada, że wyboru dokona w okolicach końca roku, co sprzyja zresztą różnego rodzaju spekulacjom.
Jak ważny jest wybór odpowiedniego szkoleniowca pokazał ostatni sezon reprezentacyjny. Polska poniosła sromotną klęskę zarówno w Lidze Światowej, jak i w mistrzostwach Europy. Lanie jakie dostaliśmy od Słowenii na „naszym turnieju” było bolesne i dla mnie po tym turnieju stało się jasne, że dalsza praca Ferdinando de Giorgio z naszą kadrą nie ma wielkiego sensu.
Pamiętam finałowy mecz Pucharu Polski we Wrocławiu z 2016 r. gdy prowadzona przez de Giorgio ZAKSA przegrała w niewiarygodnych okolicznościach ze Skrą Bełchatów, mając w zasadzie wygrany mecz „na talerzu”. Dla wszystkich obserwatorów jasne było, że de Giorgio pogubił się w trudnym momencie i pomyślałem wtedy, że jeśli zostanie kiedyś selekcjonerem, może być z nim podobny problem. Niestety te moje obawy się potwierdziły.
Słychać zewsząd wiele głosów, że formuła z zagranicznym trenerem na czele męskiej reprezentacji się wyczerpała i czas pomyśleć o odsuniętych na drugi plan rodzimych szkoleniowcach. Dla mnie najważniejsze jest jednak wybór takiej osoby, która „poskłada od nowa” ten rozlatujący się zespół i jego narodowość nie ma dla mnie większego znaczenia. Trenera odpowiedniego na to stanowisko według mnie można znaleźć zarówno w Polsce jak i zagranicą.
Każdy zagraniczny poprzednik de Giorgio zapisał się przecież dobrze w historii naszej siatkówki. Lozano zdobył wicemistrzostwo świata, Castellani mistrzostwo Europy, Antiga mistrzostwo świata, a Anastasi zdobył aż cztery medale na kolejnych czterech wielkich imprezach z tytułem mistrza Ligi Światowej na czele. Tylko de Giorgio z tego grona okazał się „wielką pomyłką”, ale to się w sporcie zdarza.
Nie brak trenerów zagranicznych, którzy z pewnością chętnie poprowadziliby naszą kadrę i znają polskie realia niewiele gorzej niż nasi rodzimi szkoleniowcy. Mówiono np. o Vitalu Heynenie, nieco „szalonym” trenerze, który jednak jak mi się wydaje nie byłby złym kandydatem na to stanowisko. Można też wspomnieć o Miguelu Angelu Falasce, który dobrze radził sobie w Skrze i świetnie zna nasze realia. Padały też kandydatury Igora Prielożnego, Władymira Alekny, Andrei Giani’ego. Można zresztą rozpatrzeć też powrót któregoś z byłych selekcjonerów, poza Antigą, bo w jego przypadku chyba za krótki był okres od jego odejścia (może Andrea Anastasi?).
Prezes Jacek Kasprzyk dojrzewa jednak do myśli, że być może czas na polskiego szkoleniowca. Medialnym faworytem jest Piotr Gruszka. Nasz wybitny do niedawna zawodnik, dobrze radzi sobie w klubach, z kadrą pracował ostatnio jako asystent, więc doskonale wie co się z tą reprezentacją stało. Piotra znam od lat i zawsze wysoko ceniłem jego podejście do sportu i ambicję. A zarzuty, że brak mu odpowiedniego doświadczenia i stażu, są mało przekonujące. Wagner czy Antiga posadę otrzymywali, gdy żadnego doświadczenia nie mieli, bo jeszcze w tym momencie byli czynnymi siatkarzami. Zresztą podoba mi się pomysł zasłyszany od jednego z działaczy, by jeśli Gruszka dostanie posadę selekcjonera dać mu do pomocy, dużo starszego szkoleniowca. Taki model „wypalił” na przykładzie pary Stephane Antiga-Philippe Blain.
Pojawiają się i inne nazwiska. Mówiono o Pawle Zagumnym, Jakubie Bednaruku, Sławku Gerymskim, Andrzeju Kowalu, Krzysztofie Stelmachu, Arkadiuszu Sordylu, Robercie Pryglu, Radosławie Panasie. Są przecież jeszcze polscy trenerzy z ogromnymi sukcesami w pracy z młodzieżówką. Jest Grzegorz Ryś, czy Sebastian Pawlik, który ostatnio odnosił takie sukcesy z kadrą juniorów. Jak widać polskich kandydatów uzbierałoby się całkiem sporo.
Nie zazdroszczę władzom PZPS zadania rozstrzygnięcia tego dylematu. W razie kolejnego złego wyboru i na nich posypią się kolejne gromy. A przecież w 2018 r. czeka nas wiele ważnych imprez, z siatkarskim Mundialem na czele. Będziemy przecież bronić tytułu mistrza świata, a mistrzom nie przystoi zbierać takiego lania, jakie nam się przytrafiło w ostatnich mistrzostwach Europy.
Bezkrólewie zbyt długo trwać nie może. Miejmy nadzieję, że nowy trener znów natchnie naszych świetnych przecież siatkarzy do walki o kolejne wielkie cele i znów przysporzy polskim kibicom wielu powodów do radości.
Krzysztof Mecner
Powrót do listy