BIERZCIE PRZYKŁAD Z KADETEK!
ZDANIEM WETERANA
BIERZCIE PRZYKŁAD Z KADETEK!
Siatkarskie ligi wkroczyły w decydującą fazę i jak zwykle jest w tym okresie wszystko – gra dobra ale i zła. Na pewno ciekawe widowiska lecz wysoka stawka nie zawsze podnosi poziom – częściej jest odwrotnie, co usprawiedliwia w dużym stopniu wzrost napięcia u autorów(rek) volleyballowych spektakli. Tak działo się na przykład w piątek 5 kwietnia z walczącym u siebie, w Dąbrowie Górniczej , w pierwszym meczu półfinału MP, trzecim zespołem poprzedniego sezonu czyli drużyną siatkarek Tauronu MKS. Tauron wygrał w meczu z siatkarkami z Bielska pierwszego seta, drugiego przegrał do 25, lecz w dwóch kolejnych zagrał słabiutko, żeby nie powiedzieć fatalnie. Przecież dąbrowianki nie straciły umiejętności, rzecz w sferze psychiki, rozbitej po seryjce błędów. Dzień później potwierdziły swą klasę wygrywając tie break, ale złe wspomnienia z pierwszego, przegranego , jak to się mówi – zdołowanego spotkania, będą zapewne czas jakiś dokuczać.
Najważniejsze jest jednak w tym wszystkim, że – jak już pisałem lecz nie grzech w tym wypadku się powtarzać - iż zasiadająca przed telewizorami wieloset tysięczna publiczność znowu miała co oglądać. Mimo, że mecze, z winy Tauronu – nierówne, nie pozbawione serii błędów, to jednak dla przeciętnego widza były to spektakle godne uwagi, choć czasem wiało trochę nudą. Jasne, że błędów w grze nie sposób uniknąć, siatkówka jest zwana grą błędów przecie, ale tych błędów, niewymuszonych, było jednak za wiele. Może patrzę przez zbyt ciemne okulary, lecz lepiej wymagać od naszych siatkarek więcej niż mniej. Stać je naprawdę na więcej, nie na aż tyle co kolegów, bo ci to czołówka nie tylko Europy, lecz poprzeczkę nasze urocze panie powinny zawiesić wyżej. Analizą tego co potrzebne do podniesienia poziomu zajmują się – mam taką nadzieję (choć nie pewność) - w szczegółach szkoleniowcy , ja odważę się zaapelować o więcej wiary we własne siły, zdecydowania w ataku, pogryzionego parkietu. W niewątpliwie interesująco finiszującej lidze siatkarek warte uwagi są także, a może przede wszystkim, spotkania drugiej pary z finałowej czwórki – Muszynianki (z moimi ulubionymi Leną Dziękiewicz i Agnieszką Bednarek-Kaszą) z Sopotem. No ale to wszakże gra czołówka zawodniczek, wartych na krajowym rynku a bywa i na zagranicznych parkietach – sporo. Czasem – powyżej rzeczywistej wartości a dzieje się tak z powodu „przebijanki” między naszymi klubami, podbijającymi cenę w kupieckiej rywalizacji o jakąś rodzimą gwiazdę. Chciałoby się w tej sytuacji wyznaczyć cenowe limity, ale to, niestety, niemożliwe. Inna sprawa, że mamy w naszej ORLEN Lidze siatkarki nieocenionej wartości, jeśli chodzi o urok osobisty, wdzięk, urodę. Z zazdrością patrzę, staruszek, na Krzysztofa Wanio będącego z wszystkimi chyba zawodniczkami w wielkiej towarzyskiej zażyłości. Lecz w ogóle z kim Wanio nie jest na ty? Chyba z nikim, no może wyłączywszy premiera i prezydenta Rzeczypospolitej.
Pierwszy finałowy mecz siatkarzy Zaksa – Resovia wygrała w trzech setach Zaksa, ale miała w secie pierwszym ciężką przeprawę. Prowadziła wprawdzie już 24:21, lecz potem remisowała po 24, następnie setbola wywalczyli rzeszowianie jednak nie postawili kropki nad i co skwapliwie wykorzystali siatkarze Zaksy wygrywając tego oraz kolejnego seta a także, choć z dużymi kłopotami trzeciego, ostatniego w tym meczu. Dzisiaj mecz numer 2. Mam nadzieję że przyniesie on większe emocje olbrzymiej rzeszy oglądających i poziomem sportowym ukontentuje spragnionych dobrej siatkówki fanów.
PS. Ale mamy złotą młodzież (kadetki mistrzyniami Europy)!!!