BRAWA DLA RESOVII I MUSZYNIANKI
ZDANIEM WETERANA
BRAWA DLA RESOVII I MUSZYNIANKI
Zaskakujący scenariusz w play off o mistrzostwo Polski siatkarzy. Już w pierwszej rundzie mecz znakomitej pary: broniącej tytułu Resovii z wielokrotnym złotym medalistą, Skrą Bełchatów. Trzeba było lepiej grać w fazie zasadniczej, żeby tak wcześnie nie wpaść na siebie. Ale to wina zarówno Resovii –czwartej dopiero w tej fazie (za Delectą, Jastrzębskim i Zaksą) jak i Skry – piątej, że jedna z tych drużyn na pewno nie powalczy o medale.
W dzikiej hali w Rzeszowie intrygujący, atrakcyjny mecz, spotkanie decydujące o awansie do półfinału MP. Dla Skry, z moim ulubionym graczem, Danielem Plińskim i młodym (21 lat) wielkim talentem Aleksandarem Atanasijevicem zadanie numer jeden to przede wszystkim zablokować ataki Johena Schopsa, ale oczywiście nie tylko jego. Resovia prowadziła 2:0 w setach, ale w trzecim secie świetnie zagrywająca Skra nie dała sobie odebrać szansy. Miażdżąca jej przewaga w secie czwartym. W tie breaku, dramatycznym, elektryzującym, 9:9, 11:9,12:11, 13:11, 13:12, Nowakowski to chłopak dla Resovii boski, zdobywa meczbola, blok na Atanasijeviciu kończy mecz, Skra nie zagra o medale.
Powtarzam to co już pisałem kiedyś - rozgrywki ligowe mają swój koloryt, niespodzianki są jednak w sporej mierze przewidywalne. W każdym razie w większej mierze niż puchary. Ta forma rozgrywek przeszła natomiast różne modyfikacje, ja uwielbiam tą pierwotną. Obowiązującą obecnie m.in. w Pucharze CEV. Przegrywający odpada i koniec. Zaczyna pucharową walkę ileś tam drużyn, kończy jedna para. Kto dojdzie do finału?
Brawa dla siatkarek Muszynianki. Wprawdzie Puchar CEV to nie to samo co puchar najcenniejszy - Puchar Europy zdobywany przez triumfatorki Ligi Mistrzyń, ale też ma swoją pokaźną rangę. Tym bardziej dla nas znaczącą, że dotychczas polskiej kobiecej drużynie nie udało się wywalczyć żadnego europejskiego pucharu, nie mówiąc już o skopiowaniu sztuki jakiej dokonali siatkarze Płomienia Milowice Sosnowiec, triumfatorzy PE w 1977 roku.
W zespole trenera Bogdana Serwińskiego, który to szkoleniowiec nabrał rutyny i werwy, jakiej mu poprzednio – moim zdaniem – brakowało, zagrały w drugim, decydującym meczu, w Stambule(ponownie 3:2) urocze, znakomite, ulubione - oczywiście nie tylko przez kochającego je żarliwie weterana – Eleonora Dziękiewicz, Aleksandra Jagieło, Agnieszka Bednarek-Kasza, Anna Werblińska, Valentina Serena, Sanja Popowicz, wspaniała libero Paulina Maj oraz Katarzyna Gajgał-Anioł. Gromkie brawa, tysiące całusów od uradowanych kibiców!
Muszynianki swą drogę do triumfu zaczęły od wyeliminowania rywala lokalnego - BKS Bielsko, w półfinale pokonały Omiczkę Omsk, w finale dwukrotnie 3:2 z klubowym mistrzem Europy poprzedniego sezonu, Fenerbahce Stambuł, świetną drużyną grającą międzynarodową szóstką: Lindsey Berg, Paula Marques Pequeno, Seda Tokatlioglu, Yeon-Koung Kim, Ipek Soroglu, nasza Berenika Okuniewska i libero Merve Dalbeler. Sukces polskiej drużyny niewątpliwy, choć nie przesadzałbym w superlatywach, na te przyjdzie czas, gdy Muszynianki osiągną coś znaczącego w Lidze Mistrzyń a jest to, moim skromnym zdaniem, w granicach ich możliwości. Oby tylko utrzymać a nawet wzmocnić skład drużyny a może - jeśli jest takowa potrzeba - i sztabu szkoleniowego.