Czas kadry
10 lat temu po raz pierwszy odbyła się Aleja Gwiazd w Miliczu. Ta impreza szybko zyskała sobie miejsce w kalendarzu, a w tej małej miejscowości nigdy atrakcji nie brakowało. Ja z rozrzewnieniem wspominam zwłaszcza mecze naszych słynnych mistrzów olimpijskich z Montrealu, zwłaszcza rewanż jaki rozegrali z siatkarzami radzieckimi po 30 latach od najważniejszego meczu w historii polskiej siatkówki. W ubiegłym roku Alei Gwiazd nie było, bo terminarz spotkań kadry był niezwykle napięty. Cieszy jednak, że do Milicza wraca wielka siatkówka po rocznej przerwie.
Milicz jest zapewne też pamiętny dla naszego selekcjonera – Andrei Anastasiego. To właśnie w tym mieście dwa lata temu rozpoczynał swą przygodę z reprezentacją Polski pokonując po ciekawym meczu Rosję. Teraz znów od Milicza zacznie się sezon reprezentacji Polski, która będzie tam grać z Serbią. To oczywiście dopiero początek i cudów po kadrowiczach nie należy oczekiwać, ale wszyscy już mocno stęsknili się za reprezentacją narodową.
Dwa lata pracy Andrei Anastasiego obfitowały w niemal same sukcesy. Zdobył z kadrą dwa medale Ligi Światowej, medal mistrzostw Europy i medal w Pucharze Świata. Nie udało się tylko na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, gdzie nasza kadra przegrała w ćwierćfinale i została bez medalu. To był mały zawód, ale w sporcie nikt przecież nie ma monopolu na sukcesy. Z drugiej strony w minionym roku odnieśliśmy jednak jeden z najcenniejszych sukcesów w naszej historii, jakim było niewątpliwie wygranie Ligi Światowej.
Ten sezon poolimpijski będzie zresztą niezwykle ciekawy, bo tak naprawdę dopiero w nim będzie się kształtować nowa czołówka światowa. Tak zwykle bywa, że po zakończeniu olimpijskiego cyklu w wielu drużynach następuje „zmiana warty” i stąd trudno w tej chwili znać realną siłę poszczególnych reprezentacji. Anastasi jest jednak w stosunkowo dobrej sytuacji, gdyż nasza reprezentacja jest młoda i nie ma potrzeby gwałtownych zmian kadrowych. W zasadzie z siatkarzy do których się przyzwyczailiśmy w minionych latach brakuje tylko Pawła Zagumnego. Na pewno żal, że nie ma tego wyśmienitego rozgrywającego, ale Paweł ma już swoje lata i należy mu się odpoczynek. Jak zapowiada Anastasi nasz wieloletni rozgrywający reprezentacji ma wrócić do kadry na przyszłoroczne mistrzostwa świata, które będą rozgrywane w naszym kraju.
W tym roku czeka nas wiele emocji. Już wkrótce rusza kolejna edycja Ligi Światowej, impreza która zawsze przyciągała do hal tłumy kibiców. Tak będzie zapewne i tym razem, a wszyscy jesteśmy ciekawi jak w nowej formule tych rozgrywek wypadnie nasza reprezentacja. Bronimy złotego medalu zdobytego przed rokiem w Bułgarii i oczywiście wszyscy chcielibyśmy by nasz zespół powtórzył tamten wynik. Z pewnością Polska jest jednym z wielkich faworytów tegorocznej edycji World League.
Jeszcze bardziej prestiżowy będzie dla kadry występ w mistrzostwach Europy. W 2009 r. zdobyliśmy złoto, w 2011 brąz. Teraz gdy Polska jest współorganizatorem mistrzostw Starego Kontynentu, też wypada mieć nadzieję na medalową lokatę.
Trzecią wielką imprezą tegorocznego sezonu będzie Puchar Wielkich Mistrzów czyli Grand Champions Cup, w którym mistrzowie pięciu kontynentów będą walczyć o miano najlepszych na świecie. Oczywiście start naszej kadry w tym wielkim turnieju będzie uzależniony od występu w mistrzostwach Europy. W tej imprezie Polacy grali w 2009 r. po sukcesie w ME, ale medalu nie zdobyli. Warto by więc uzupełnić kolekcję.
W sumie czeka nas w najbliższych miesiącach wiele emocji. Z nadzieją czekamy na występy kadry Anastasiego. Jego dwa lata pracy dają nadzieję, że medalowa passa będzie kontynuowana.
Krzysztof Mecner