Czas na plażę
Rozpoczął się kolejny sezon w siatkówce plażowej, w której mamy w ostatnich latach coraz więcej sukcesów. Mamy dwie męskie pary zaliczane do światowej czołówki, coraz lepiej spisują się też siatkarki, więc na zbliżający się sezon oczekujemy z dużymi nadziejami.
W tym roku nie ma mistrzostw świata, ale i tak jest to niezwykle ważny sezon. Jest do rozegrania wiele turniejów z cyklu World Tour, a dobra pozycja w końcowym rankingu stworzy dobrą pozycję wyjściową do walki o miejsca w turnieju olimpijskim w Rio de Janeiro. Poza tym czekają nas rozgrywane rokrocznie mistrzostwa Europy. Warto przypomnieć, że przed rokiem nasz najlepszy duet Fijałek-Prudel wywalczył w mistrzostwach Starego Kontynentu pierwszy medal w naszej historii w kategorii seniorskiej. Był to medal brązowy, na pewno jest szansa by to osiągnięcie poprawić.
Do rozegrania jest w tym roku aż 19 światowych turniejów, w tym najważniejszy dla nas w Starych Jabłonkach, gdzie przed rokiem gościliśmy uczestników mistrzostw świata. Szkoda, że nie ma już rozgrywek World Tour w Mysłowicach. Na Śląsku tak jak przed rokiem zostaną rozegrane za to mistrzostwa świata do lat 23, co też ma jednak wysoką rangę.
Pierwsze turnieje pokazały, że nasze najlepsze duety czyli Fijałek-Prudel i Kądzioła-Szałankiewicz są w stanie rywalizować z najlepszymi parami na świecie. Zapowiada się więc sporo emocji w tegorocznym sezonie.
Powstało w ostatnim czasie wiele nowych i ciekawych par. U kobiet pierwszy tegoroczny turniej w Chinach wygrały April Ross i Kerri Walsh-Jennings. Ta ostatnia to już „żywa legenda” siatkówki plażowej. Walsh wygrała już trzy turnieje olimpijskie w Atenach, Pekinie i Londynie (grała też w Sydney w halowej reprezentacji USA). Te sukcesy osiągała w parze z Misty May. Gdy jej wieloletnia partnerka zakończyła sportową karierę, Walsh walczy dalej o kolejne zaszczyty. Jej obecną partnerką jest April Ross, też niezwykle utytułowana siatkarka, która w olimpijskim finale w Londynie walczyła… przeciwko swej obecnej partnerce. Ten duet ma wszelkie szanse by zdominować kobiece rozgrywki. Gdyby Walsh wygrała igrzyska także w Rio, to stanęłaby w rzędzie najwybitniejszych sportowców w historii. Cztery złote medale w jednej konkurencji na czterech kolejnych igrzyskach zdobywali tylko najwybitniejsi sportowcy jak Al Oerter czy Carl Lewis. Miejsce w panteonie supergwiazd więc czeka.
Walczą o miejsce w historii też wielcy siatkarze. Na pewno legendą tej dyscypliny są już w tej chwili Emanuel Rego, Ricardo Santos czy Phli Dalhausser. Pozmieniali w minionych latach wielu partnerów, ale wciąż liczą się w walce o najwyższe trofea. Emanuel występuje obecnie w parze z Pedro, pochodzącym z najbardziej usportowionej plażowej rodziny (wielkie sukcesy odnosiła jego mama, a dwie siostry należą obecnie do absolutnej czołówki światowej). Jego wieloletni partner (zdobyli razem złoto w Atenach) Ricardo gra obecnie z Alvaro Filho. Z kolei mistrz olimpijski z Pekinu Phil Dalhausser gra teraz z Seanem Rosenthalem. Wszystkie te pary wciąż utrzymują się na topie, ale atak nowych duetów jest zdecydowany. Rewelacją pierwszych turniejów jest bez wątpienia włoska para Nicolai-Lupo.
Z pewnością w tym towarzystwie nie będzie łatwo polskim duetom o sukcesy, ale para Kądzioła-Szałankiewicz dotarła przecież do ćwierćfinału turnieju w Szanghaju, a Fijałek i Prudel też byli bliscy tego awansu (minimalnie przegrali w tie-breaku z Niemcami Erdmannem i Matysikiem). To daje nadzieje, na kolejne dobre występy. Fijałek i Prudel byli przecież o krok od olimpijskiego półfinału w Londynie. To co się wtedy nie udało może się przecież udać w Rio za dwa lata. Medal olimpijski byłby dla naszego beach volleyballa niezwykłą sprawą. I jak się wydaje wcale nie jest on taki nierealny.
Krzysztof Mecner