Czas „plażowiczów”
Za kilka dni w rosyjskim mieście Anapa reprezentanci Polski rozpoczną pierwsze swe międzynarodowe starty w tym roku. Po jednym z najlepszych dla polskiego beach-volleyballa 2010 roku, ten kolejny może być przełomowy dla rozwoju tej drugiej siatkarskiej dyscypliny w Polsce. W 2011 r. rozpoczyna się przecież bój o miejsca w turnieju olimpijskim w Londynie.
W Rosji oczywiście turniej odbędzie się w hali, mamy przecież jeszcze zimę i ma on rangę satelitarnego turnieju CEV. Wystartują tam dwie polskie pary: Karolina Sowała i Katarzyna Urban wśród kobiet oraz Michał Kądzioła i Jakub Szałankiewicz wśród mężczyzn. Turniej ma niezłą obsadę i ciekawe jak na tle innych zaprezentują się w nim polskie duety. Od początku lutego czołowi polscy specjaliści od siatkówki plażowej trenowali na obozie w Teneryfie, gdzie o tej porze roku są już znakomite warunki do gry na piasku. Teraz czeka ich zmiana temperatur, turniej w Anapie nosi przecież nazwę „Rosyjska zima”. Nasza męska para wygrała ten turniej przed rokiem.
Przez lata zostaliśmy w tyle za wieloma krajami, które kochają ten sport. Na dobre siatkówka plażowa w Polsce zaczęła się rozwijać dopiero od 1993 r., gdy MKOl ogłosił, że druga siatkarska dyscyplina znajdzie się w olimpijskim programie. U naszych sąsiadów beach volleyballem zainteresowano się szybciej, a my wielkich sukcesów międzynarodowych w zasadzie nigdy nie mieliśmy. Zdobywaliśmy oczywiście w minionych latach bardzo dużo medali, ale w kategoriach młodzieżowych. Siatkówka seniorska to jednak zupełnie inna bajka.
Rok 2010 r. dał jednak wszystkim nadzieję, że dla polskiego beach volleyballa nadchodzą lepsze czasy. Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel zdobyli pierwszy w naszej historii medal światowego turnieju FIVB World Tour i zajmują wysokie miejsce w rankingu. Wszyscy są przekonani, że nie tylko ta para znajdzie się w turnieju olimpijskim w Londynie. Siatkówka plażowa była w programie olimpijskim igrzysk w Atlancie, Sydney, Atenach i Pekinie. Niestety bez udziału Polaków. Teraz jest wielka szansa by nasza plażówka doczekała się pierwszych olimpijczyków. Fijałek i Prudel, którzy niedawno dostali Siatkarskiego Plusa dla najlepszego polskiego duetu 2010 r., są tego najbliżej. Wystarczy im przecież utrzymanie wysokiego miejsca w rankingu by taką olimpijską nominację zdobyć. Trzeba jednak pamiętać, że konkurencja w obliczu igrzysk będzie z pewnością silniejsza niż rok temu. I w każdym turnieju światowym trzeba będzie walczyć o jak najwyższe miejsce i jak najwięcej punktów rankingowych. Kwalifikację można zdobyć też w turniejach o Puchar Świata i eliminacjach kontynentalnych, ale awans z rankingu wydaje się być w tej sytuacji najprostszy.
W 2011 r. czeka nas wiele emocji związanych z beach volleyballem. W kalendarzu są mistrzostwa Europy w sierpniu w Berlinie, mistrzostwa świata w Rzymie w czerwcu, a także wiele turniejów światowych FIVB z mającymi wysoką rangę turniejami wielkoszlemowymi. W Polsce tradycyjnie odbędzie się wielkoszlemowy turniej kobiet i mężczyzn w Starych Jabłonkach w lipcu. Niestety wszystko wskazuje na to, że nie będzie turnieju światowego w Mysłowicach, który miał się odbyć w maju w kategorii kobiet. Wielka szkoda by było, bo Mysłowice pracowały wiele lat na to, by w ośrodku „Słupna” co roku gościli najlepsi siatkarze i siatkarki świata. Oczywiście jak zwykle chodzi o pieniądze, bo tych miastu brakuje i trwa obecnie taki pat, że nie wiadomo czy turniej da się jeszcze uratować. Miejmy nadzieję, że mimo wszystko to się uda, bo byłaby to wielka strata dla naszej plażowej siatkówki.
Ciekawi jesteśmy jak wypadnie ten pierwszy tegoroczny występ naszej plażowej reprezentacji w Rosji. Od pierwszych turniejów trzeba walczyć o jak najwyższe lokaty. Sezon będzie długi i ciężki, ale tak jest zwykle gdy rozpoczyna się batalia o igrzyska. Jestem przekonany, że szansa nie zostanie zaprzepaszczona i olimpijczyków w Londynie wreszcie się doczekamy.
Krzysztof Mecner