Czas pożegnań
Igrzyska Olimpijskie zawsze są podsumowaniem czterolecia i kończą pewien etap w historii siatkówki. Dla wielu zawodników i trenerów są najważniejszym wyzwaniem, któremu podporządkowują wszystko. I zawsze jest trochę smutno, gdy po igrzyskach żegnamy wielu znakomitych sportowców. Po ostatnich Igrzyskach Olimpijskich rezygnację z gry w reprezentacjach a czasem w ogóle z uprawiania sportu ogłosiło już wielu znakomitych siatkarzy i siatkarek. To naturalna kolej rzeczy, ale zawsze jest trochę smutno, że wielu wybitnych graczy nie zobaczymy już na największych siatkarskich imprezach. Zakończenie karier reprezentacyjnych zapowiedzieli już tak wielcy siatkarze jak Giba, Siergiej Tietiuchin, Sergio, Ricardo Garcia, Taras Chtej, Władimir Nikołow, Samuele Papi a w siatkówce plażowej Misty May-Treanor.
Także spore zmiany szykują się na ławkach trenerskich. Został co prawda nadal szkoleniowcem Brazylii Bernardo Rezende, choć wielu spodziewało się, że po igrzyskach i 12 latach pracy z kadrą „canarinhos” będzie szukał nowych wyzwań. W jego wypadku jednak przeważył fakt, że następne igrzyska odbędą się w Rio de Janeiro, a grać przed własną publicznością na takiej imprezie to gratka jaka się trafia zwykle raz w życiu. Waha się trochę natomiast Jose Guimaraes, który zdobył z żeńską reprezentacją Brazylii w Londynie złoty medal (swój trzeci w karierze trenerskiej), ale i on pewnie zdecyduje się pozostać na stanowisku szkoleniowca do igrzysk w Rio.
Z pewnością Igrzysk Olimpijskich w Londynie do wyjątkowo udanych nie zaliczą Amerykanie. Liczyli w czterech siatkarskich dyscyplinach nawet na cztery złote medale, a honor amerykańskiej siatkówki uratowały May i Walsh, fenomenki plażowej siatkówki. W Pekinie USA wygrało trzy konkurencje i tylko żeńska reprezentacja USA przegrała finał z Brazylią. Teraz im poszło znacznie gorzej.
W USA zawsze igrzyska są najważniejsze i tam trenerzy pracują zwykle w cyklu czteroletnim. Dlatego rezygnacja Hugha McCutecheona po Londynie nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem. Jego zespół który wygrywał jak chciał w ciągu ostatnich dwóch lat niemal wszystkie imprezy przegrał jednak ten jeden najważniejszy mecz. To był już trzeci przegrany w historii olimpijski finał Amerykanek i tego złota kobiecej reprezentacji wciąż brakuje amerykańskiej siatkówce w swoim dorobku.
Wszyscy spekulują, że schedę po McCutcheonie przejmie legenda siatkówki Karch Kiraly.
Miałem okazję oglądać w akcji wiele pokoleń siatkarzy począwszy od początku lat 70-tych. Dla mnie najlepszym siatkarzem jakiego kiedykolwiek widziałem był bez wątpienia właśnie Karch Kiraly. Umiał dosłownie wszystko, a poza tym był przykładem niezwykłego profesjonalizmu. Zdobył nie tylko trzy złote medale olimpijskie w dwóch siatkarskich dyscyplinach, ale też szokował długowiecznością. Przecież pierwszy medal w plażowych rozgrywkach w USA zdobył mając 15 lat grając w parze ze swoim ojcem, który po pamiętnym 1956 r. wyemigrował z Węgier do USA. A medale w turniejach AVP zdobywał jeszcze w wieku 47 lat. By na sportowym topie utrzymać się przez 30 lat trzeba być kimś niezwykłym.
McCutcheon liczył na jego niesamowite doświadczenie, dlatego zrobił z legendy siatkówki swego najbliższego współpracownika. Jednak rola drugiego szkoleniowca to nie to samo. Nie zawsze przecież nawet najwybitniejszy siatkarz ma predyspozycje do pracy szkoleniowej na takim poziomie. Kiraly karierę szkoleniową zaczął późno gdyż tak długie lata był czynnym siatkarzem. Jeśli podejmie kolejne wyzwanie będzie to zapewne niezwykle interesujące.
Czekają nas więc z pewnością ciekawe najbliższe lata w światowej siatkówce. Nie zobaczymy już wielu gwiazd na boisku, ale może zobaczymy ich w nowych rolach. Część przejdzie do historii, pojawią się zapewne kolejne wielkie talenty, które będą zachwycać nas swą grą w kolejnych latach. Już teraz wszyscy mówią o kolejnych igrzyskach w Rio de Janeiro, zarówno ci zwycięzcy z Londynu jak i ci przegrani. Między igrzyskami jednak inne wielkie siatkarskie imprezy, które wyłonią zapewne nowe siatkarskie gwiazdy. Choć tych którzy odchodzą żegnamy ze smutkiem i nostalgią. Przedstawienie musi jednak trwać!
Krzysztof Mecner