Czwarty medal
Już niewiele ponad dwa tygodnie pozostało do najważniejszej imprezy w historii polskiej siatkówki plażowej jaką będą mistrzostwa świata w Starych Jabłonkach. Czekamy na te mistrzostwa z ogromnymi nadziejami. W przeciwieństwie do siatkówki halowej Polska nie ma bowiem w tej dyscyplinie żadnych medali w seniorskich imprezach mistrzowskich, za to cały worek zdobyty w rozgrywkach juniorskich i młodzieżowych. Teraz wydaje się, że jest ogromna szansa by to zmienić, a możliwość zdobycia medalu mistrzostw świata wydaje się być jak najbardziej realna.
Mariusz Prudel i Grzegorz Fjałek już przeszli do historii naszej siatkówki plażowej kwalifikując się do igrzysk w Londynie. Dotarli tam do ćwierćfinału, w którym jednak przegrali (mając piłki meczowe) z Brazylijczykami Allisonem i Emanuelem. W miniony weekend nasz najlepszy duet rewelacyjnie grał w wielkoszlemowym turnieju w Hadze, gdzie na starcie stanęli niemal wszyscy najlepsi zgłoszeni do mistrzostw świata. Polska para wywalczyła w World Tourze swój czwarty medal, tym razem brązowy. Polakom wciąż brakuje jedynie złota w kolekcji.
Może nawet cenniejszym osiągnięciem niż brąz, jest jednak fakt, że w ćwierćfinale doszło do swoistego rewanżu za Londyn. W pełni udał się Polakom, którzy po dramatycznym meczu pokonali Emanuela i Allisona, którzy w Starych Jabłonkach będą bronić tytułu mistrza świata.
Dzielnie walczyli także pozostali nasi zawodnicy. Michał Kądzioła i Jakub Szałankiewicz dotarli do ćwierćfinału, gdzie w trzysetowym meczu ulegli Austriakom Huberowi i Seidlowi. Do najlepszej 16 awansowali też niedawni mistrzowie świata do lat 23 – Piotr Kantor i Bartosz Łosiak, którzy w walce o ćwierćfinał urwali seta Emanuelowi i Allisonowi. W sumie więc kapitalny występ męskich par, nieco gorzej spisały się natomiast polskie siatkarki.
W Hadze doszło do paru ciekawych zdarzeń. Niewątpliwie niesamowitym wydarzeniem był start trójki rodzeństwa w wielkich finałach obu konkurencji. Pedro Salgado (z Bruno) wygrał turniej męski, natomiast w finale turnieju kobiet zagrały jego dwie siostry Maria Clara i Carolina. Siostrom poszło gorzej, bo przegrały finałową potyczkę z rodaczkami Talitą i Limą, ale i tak wyczyn „Salgado Family” jest niesamowity. Ich matka Isabel Salgado była olimpijką z Los Angeles w 1984 r., a potem czołową siatkarką plażową świata (zdobyła medal MŚ w 1994 r. gdy mistrzostwa przeprowadzano jeszcze na starych zasadach), zwyciężczynią wielu zawodów World Tour.
W Hadze na światowe plaże wrócili także słynni Holendrzy Reinder Nummerdor i Richard Schuil – wielokrotni mistrzowie Europy. Schuil miał być drugim po Karchu Kiralym siatkarzem z olimpijskim złotem w obu siatkarskich konkurencjach. W Londynie Holendrzy jednak znów zostali bez medalu zajmując czwarte miejsce. Mimo zaawansowanego wieku wciąż jednak próbują. Nie mają jednak szczęścia do Polaków. W grupie pokonali ich Kantor i Łosiak, a w walce o ćwierćfinał Kądzioła i Szałankiewicz. Kiraly może raczej spać spokojnie, jego wyczynu raczej nikt nie powtórzy. Najlepszy siatkarz w historii właśnie osiągnął swój pierwszy trumf w roli trenera wygrywając z halową kobiecą reprezentacją USA – Pan American Cup. O plażowej siatkówce jednak nie zapomniał, gdyż czynnie włączył się w „odrodzenie” cyklu AVP, który niegdyś przyniósł mu wielką sławę. Cykl AVP rozpocznie się w sierpniu (w poprzednim roku nie był rozgrywany, rozegrano tylko mistrzostwa AVP).
W Hadze była przymiarka do mistrzostw świata. Nie ma wielkich faworytów takich jak w poprzednich latach były u kobiet Walsh-May czy Larissa-Juliana, a u mężczyzn Dalhausser-Rogers (grają z nowymi partnerami) czy Brink-Reckermann. Widać mocny atak młodych par na pozycje rutyniarzy, a polskie duety są coraz groźniejsze. Turniej w Hadze potwierdził, że w Starych Jabłonkach możemy mieć nadzieje na sukcesy. A medal jaki zdobyli w kolejnym World Tourze Fijałek i Prudel zawsze ma ogromną wartość. Trzymamy kciuki za naszych w kolejnym światowym turnieju w Rzymie i odliczamy dni do mistrzostw świata.
Krzysztof Mecner