Dbajmy o młodzież
Jeszcze wciąż rozpamiętujemy start naszej reprezentacji na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, ale sport już kusi nas nowymi wyzwaniami. W tej chwili czekamy na wyniki naszych młodzieżowych reprezentacji. Żeńska młodzieżówka medalu mistrzostw Europy mimo doskonałego startu nie zdobędzie. W Polsce i Danii rozpoczynają się natomiast mistrzostwa Europy juniorów, gdzie z naszą reprezentacją prowadzoną przez Jacka Nawrockiego wiążemy spore nadzieje.
Mamy świetną reprezentację seniorską, czego fakt olimpijskiego niepowodzenia nie zmienia, do czołówki europejskiej wciąż zalicza się także reprezentacja kobiet. Jednak nie wolno oceniać polskiej siatkówki tylko przez pryzmat seniorskich drużyn. Bardzo ważną rolą jest wychowanie następców obecnych mistrzów bo kraje które o tym zapomniały (jak np. Holandia czy niegdyś Szwecja) szybko odpadły z siatkarskiej elity.
Dla mnie pamiętne były pierwsze mistrzostwa Europy juniorów organizowane w Polsce w 1992 r. w Poznaniu. Nasza siatkówka była wówczas w trudnej sytuacji finansowej, a te mistrzostwa miały pokazać Europie, że duże siatkarskie imprezy potrafimy jednak organizować. Tamta młodzieżówka medalu nie zdobyła, choć w najważniejszym meczu z Czechami, który miał dać awans do półfinału prowadziła w 14:9 w decydującym secie i miała kilka meczboli. W przerwie między meczami tego turnieju rozegrałem pokazowy mecz singlowy z ówczesnym trenerem seniorskiej reprezentacji Zbigniewem Zarzyckim, który potem długo był wspominamy. Asystentem Zbigniewa Zarzyckiego w drużynie narodowej był wtedy Ireneusz Mazur. To właśnie Mazurowi powierzono kolejną drużynę juniorską, którą prowadził na trochę innych zasadach niż jego poprzednicy. Właśnie mija 15 lat od chwili gdy drużyna Mazura zdobyła mistrzostwo świata juniorów (rok wcześniej w 1996 r. mistrzostwo Europy) i od jego podopiecznych zaczął się ten siatkarski boom w Polsce. Dwóch z jego podopiecznych Zagumny i Ignaczak po tych 15 latach zagrali na igrzyskach w Londynie, a i pozostali mocno zapisali się w historii polskiej siatkówki. Gruszka, Świderski, Murek, Prus, Szymański, Papke i inni przez wiele lat byli przecież podporami drużyny narodowej i czołowych polskich klubów. Kadra juniorska Mazura w 1998 r. w całości tworzyła reprezentację seniorów, a Mazur dobrał do nich tylko niewiele starszych graczy jak Marcin Nowak, Damian Dacewicz czy Andrzej Stelmach. Wtedy to odnieśliśmy pierwsze spektakularne sukcesy, choć medalu na wielkich imprezach długo nie mogliśmy zdobyć.
W 2003 r. po raz drugi Polska została mistrzem świata juniorów, a ten sukces w roli szkoleniowca wywalczył Grzegorz Ryś. Pojawiło się więc kolejne niezwykle zdolne pokolenie siatkarzy. W 2006 roku Polska została wicemistrzem świata seniorów, a kadra narodowa w dużej mierze była skonstruowana z siatkarzy grających w obu pamiętnych dla nas mistrzostw juniorskich.
Potem przez wiele lat nasze juniorskie drużyny walczyły z powodzeniem na najważniejszych zawodach w tej kategorii wiekowej, na co wpływ ogromny miała też praca jaką wykonywano w Szkołach Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu i Spale. Jednak od trzech lat wyniki naszych juniorskich drużyn są dużo gorsze co trochę niepokoi, bo przecież utalentowanej młodzieży w naszym kraju nie brakuje.
Nasz najsłynniejszy trener Hubert Wagner zawsze mawiał, że medale zdobywane przez młodzież nie są najważniejsze, a praca z tymi reprezentacjami ma być ukierunkowana na wyszkolenie siatkarzy mających w przyszłości być gwiazdami drużyny narodowej. Konfrontacje z rówieśnikami z innych krajów i porównywanie umiejętności i procesów szkoleniowych są jednak w tym wszystkim niezbędne.
Dlatego czekamy z nadzieją na start naszej kadry w polsko-duńskich mistrzostwach licząc, że zła passa z ostatnich lat zostanie wreszcie przełamana. Na młodzież zresztą zawsze trzeba zwracać szczególną uwagę i dbać o rozwój tych najbardziej utalentowanych i perspektywicznych graczy. Nie można o tym zapominać bo przecież za kilka lat to oni powinni stanowić trzon naszej narodowej reprezentacji.
Krzysztof Mecner