Dla kogo puchar?
Niezwykle interesująco zapowiada się turniej finałowy tegorocznego Pucharu Polski mężczyzn. W Zielonej Górze aż osiem zespołów PlusLigi będzie walczyć o to prestiżowe trofeum. Trudno wskazać zdecydowanego faworyta, bo też poziom najlepszych polskich drużyn jest niezwykle zbliżony, a poza tym rozgrywki pucharowe to przecież tylko jeden mecz i chwila słabości może drogo kosztować każdy zespół.
Trofeum broni ZAKSA, która przed rokiem po pasjonującym finale pokonała Asseco Resovię. Obu finalistów i tym razem będzie można zobaczyć w finałowym turnieju. Obie drużyny też z pewnością mają spore szanse na końcowy sukces. Nie mniejsze jak się wydaje mają zespoły Skry Bełchatów i Jastrzębskiego Węgla. Stawkę drużyn uzupełnią: Czarni Radom, AZS Częstochowa, Effector Kielce i AZS Olsztyn.
W historii Pucharu Polski rzadko obywało się bez niespodzianek, ale w tym roku w finałach nie zabrakło żadnej z liczących się drużyn. Nowicjuszem w tym gronie jest jedynie Effector Kielce, drużyna która nigdy wcześniej sukcesów w Pucharze Polski nie osiągała. Pozostałych siedmiu finalistów może się poszczycić zdobyciem krajowego pucharu. AZS Olsztyn triumfował w tych rozgrywkach aż siedem razy i jest krajowym rekordzistą. O jedno trofeum mniej ma na koncie PGE Skra Bełchatów, która w ostatnim dziesięcioleciu była najczęstszym zdobywcą Pucharu Polski.
Z faworytów chyba najbardziej za Pucharem Polski „tęskni” Resovia. Wielokrotnie starała się o to trofeum w ostatnich latach, ale bezskutecznie. Po raz ostatni rzeszowski zespół świętował zdobycie Pucharu Polski już bardzo dawno w 1987 r. Trenerem był wówczas Jan Such.
Bardzo wszyscy ciekawi są też dyspozycji Jastrzębskiego Węgla. Śląski klub będzie wkrótce walczył również w finałowym turnieju prestiżowej Ligi Mistrzów, a w ostatnich tygodniach prezentuje wyborną formę. Zobaczymy, czy drużyna Lorenzo Bernardiego poradzi sobie z krajowymi rywalami, poza tym da to także jakąś małą odpowiedź na co możemy liczyć w czasie najważniejszego klubowego turnieju w Europie. Jastrzębski Węgiel Puchar Polski zdobył jak dotąd tylko raz, w 2010 r., ale do dzisiaj z tamtego składu już nie został ani jeden siatkarz.
Cztery najwyżej sklasyfikowane w PlusLidze drużyny są też faworytami Pucharu Polski, więc gdyby wygrał ktoś inny można by mówić o wielkiej sensacji. Chyba się jednak na to nie zanosi.
Turniej będzie miał też kilka „dodatkowych smaczków”. W świetnej dyspozycji jest Stephane Antiga, który zapewne będzie chciał dołożyć kolejne polskie trofeum do swej bogatej kolekcji. Antiga już wkrótce ogłosi skład kadry narodowej na najbliższe miesiące, a wielu jego kadrowiczów zobaczymy na parkietach w Zielonej Górze. I ten turniej też przejdzie do historii, ponieważ po raz pierwszy się zdarzy, że aktualny selekcjoner reprezentacji będzie walczył o trofeum.
Zielona Góra jeszcze dotąd nie miała okazji gościć najlepszych polskich siatkarzy walczących o Puchar Polski. W tym mieście nie ma drużyny ligowej na odpowiednim poziomie, więc trochę wracamy do dawnych tradycji by „poszerzać” geografię polskiej siatkówki. W 1975 r. w tym mieście był rozgrywany Puchar Polski kobiet, ale to było jeszcze w czasach, gdy krajowy puchar nie miał takiej rangi jak obecnie, a drużyny rywalizowały o trofeum ufundowane przez znany niegdyś tygodnik „Sportowiec” i grały bez kadrowiczów.
Przed rokiem turniej rozgrywano w Częstochowie, a najlepszym siatkarzem wybrano wówczas Brazylijczyka Felipe Fontelesa, który grał w tym czasie w barwach kędzierzyńskiej ZAKSY. Ciekawi jesteśmy kto będzie natomiast gwiazdą tegorocznego turnieju finałowego. Jest kilku kandydatów, którzy doskonale spisują się w rozgrywkach ligowych, ale zawsze jest nadzieja, że błyśnie ktoś nowy, mniej znany. Tak przecież wielokrotnie w Pucharze Polski bywało.
Zapowiada się zatem ciekawa siatkarska uczta. To będzie pierwsza poważna próba sił najlepszych polskich drużyn. Będzie to też niezwykle emocjonująca „przymiarka” przed decydującymi spotkaniami o mistrzostwo Polski. Wrażeń związanych z finałem Pucharu Polski na pewno nam więc nie zabraknie.
Krzysztof Mecner