DLACZEGO WSPÓLNIE?
ZDANIEM WETERANA
DLACZEGO WSPÓLNIE?
ZAPYTANY przez znajomego, gorącego entuzjastę siatkówki, jak mi się podobał sobotni mecz we Wrocławiu drużyny Castellaniego z Argentyną odpowiedziałem, iż roił się od błędów, szczególnie w wykonaniu zagrywki, że był być może dość widowiskowy w trzech ostatnich setach, lecz poziomem na pewno nie zachwycał. Ważne wszakże zwycięstwo w Lidze Światowej za trzy punkty i to w okresie siłowego treningu. Przede wszystkim jednak mam uznanie dla Daniela Castellaniego za konsekwencję w realizowaniu jego ciekawego planu budowania drużyny na wrześniowe mistrzostwa świata (wcale nie rezygnując przy okazji z trudnego zadania wywalczenia finału Światówki), interesującego szafowania na Ligoświatowym poligonie siłami zawodników, włączania tych najlepszych, na pewno mocno podmęczonych ligą, kontuzjami, pomalutku do gry w pierwszym planie, stworzenia zaś okazji okrzepnięcia „w ogniu walki” tym spoza wąskiego trzonu drużyny. To tak w dużym skrócie, bo już o tym pisałem. Jeśli się zaś plan Castellaniego uda, na co, w moim przekonaniu są duże szanse, będzie to sukces zespołu, który mając naprawdę duży potencjał w swym szerokim składzie może mierzyć w MŚ bardzo wysoko; pan Daniel zaś zdobędzie markę jednego z najlepszych trenerów pracujących z naszymi siatkarzami. Tak więc ocena będzie we wrześniu a nie teraz po słabym pierwszym we Wrocławiu meczu z Argentyńczykami, czy już lepszym i też trzypunktowym spotkaniu niedzielnym.
Jeszcze kilka zdań o poprzednich meczach na Kubie. Gdyby nasi panowie z pełną dyscypliną wykonywali polecenia trenera – mielibyśmy i tam dwa zwycięstwa. W pierwszym spotkaniu przyszła jednak fantazja grać metodą cios za cios, co było ogromnie na rękę a raczej potężny, wysoki blok Kubańczyków. 3:2 dla Kuby. W meczu drugim wreszcie realizacja polecanej przez Daniela taktyki: sposobem, panowie, sposobem! Mądra, sprytna gra, po bloku w aut, kiwki, słowem nie wiele na siłę, więcej, wykorzystując dobrą technikę, z otwartą głową.3:0 dla naszych.
Zmieniam tematy, nawet z pewnym opóźnieniem warto je poruszyć, bo ważne. Ucieszyła mnie niedawno wiadomość o decyzji powołania do życia w sezonie 2010/11 Młodej PlusLigi czyli zagospodarowania ważnego obszaru. Chodzi o pokaźną grupę młodych i zdolnych zawodników, którzy jednak jeszcze nie są na tyle dobrzy, by grać w podstawowych składach swych klubów. Teraz będzie okazja pograć sobie co nieco. Każdy klub PlusLigi musi zorganizować taki młodzieżowy zespół złożony z siatkarzy w wieku od 16 do 23 lat.
Pomysł nie nowy, jednak był spory opór przy jego realizowaniu a chodziło oczywiście o koszty. Ostatecznie na zebraniu prezesów klubów sprawa przeszła, mimo gorącego poparcia prezesów PZPS i PlusLigi, Mirosława Przedpełskiego i Artura Popki, dopiero w drugim głosowaniu, jednym głosem. Ale najważniejsze, że osiągnięto w końcu bardzo rozsądny cel.
Młode drużyny powalczą prawdopodobnie o tytuł młodzieżowego mistrza Polski a na pewno o nagrodę 20 tys. zł. Rozegrają w sumie po 18 spotkań (każdy z każdym, mecz i rewanż). Nie za wiele ale dobre i to na początek.
Jeszcze o wspólnych z Danią staraniach o organizację ME w 2013 roku. W pierwszym odruchu pomyślałem sobie, że jesteśmy mało ambitni, iż mając dobrą pozycję i medalowe osiągnięcia w siatkówce, dowody, że potrafimy organizować duże imprezy, nie staramy się zdobyć sami tych ME2013. W jakimś stopniu przekonała mnie jednak wypowiedź prezesa Przedpełskiego, że chodzi też o promowanie i propagowanie siatkówki w c a ł e j Europie a ”…kraje północy Europy z małymi wyjątkami, nadal czekają na swą kolej zaistnienia na siatkarskiej mapie świata. Brak wyników sportowych nadrabiają znakomitą organizacją różnych wydarzeń sportowych, w tym m.in. piłki ręcznej”.
My mamy wyniki, Duńczycy zdolności organizacyjne. Lecz gdy pomyślę, że jedna grupa zagra np. w Łodzi, druga w Kopenhadze, to jednak wolałbym wszystko na własnych śmieciach, mimo podobno „bardzo szybkiej i dobrej komunikacji pomiędzy oboma krajami”; do wyboru taksówki powietrzne (za ile) i promy.
Decyzji FIVB w tej sprawie jeszcze nie ma, ale są szanse, że będzie dla nas (bo są kontrkandydaci) korzystna – według wieści z dobrze poinformowanych źródeł – na 90%. Prezes Mirosław ma, jak słyszałem, spore zdolności dyplomatyczne. Pozwala mu to z dużą swobodą poruszać się w zakręconym mocno światku międzynarodowych władz volleyballu i wzmocnić, słabiutki, w ostatnim ileś tam leciu, polski głos na tym polu. Na którym mieliśmy i mamy, w różnych komisjach swoich przedstawicieli, co jednak, podobno, nie zawsze pomagało w forsowaniu własnych sugestii w sprawach o tzw. wiodącym znaczeniu.
Janusz Nowożeniuk
PS. Jeśli moje plany się zrealizują nie będę Państwa przez ileś tam tygodni absorbował swymi tekstami. Weteran też ma przecież prawo do wakacji a co tam sobie człek myśli obrazuje tekst piosenki: ”a ja sobie leżę pod gruszą, na dowolnie wybranym boku, i mam to co jest w życiu najświętsze, święty spokój” Serdecznie pozdrawiam. Do widzenia.