Dobra passa trwa
Jeszcze nie ochłonęliśmy po wielkim sukcesie Grzegorza Fijałka i Mariusza Prudla w światowym turnieju w Hadze, a już doczekaliśmy się kolejnego fantastycznego osięgnięcia tej pary. W amerykańskim Long Beach znów awansowali do wielkiego finału i znów walczyli w nim z najlepszą obecnie parą na świecie duetem Phil Dalhausser i Sean Rosenthal. Tym razem Amerykanie okazali się minimalnie lepsi, ale polska para udowodniła wszystkim, że ich triumf w Hadze nie był przypadkowy.
Sukces w Long Beach jest tym cenniejszy, że został odniesiony w kraju, w którym narodziła się ta dyscyplina sportu. Turnieje beach volleya w USA są rozgrywane od 1948 r. Od 1976 r. Amerykanie przeprowadzali nawet mistrzostwa świata, które od 1984 r. organizowała AVP – związek zawodowych graczy beach volleya. FIVB przejął z rąk Amerykanów organizację mistrzostw świata w 1987 r., gdy w Rio de Janeiro zorganizował pierwsze mistrzostwa świata z oficjalnym atestem światowej federacji.
Amerykanie przez lata odgrywali wielką rolę w tej dyscyplinie sportu i odrywają ją obecnie. Dalhausser i Rosenthal grali w czterech ostatnich finałach turniejów światowych i przegrali finał tylko raz z Polakami. W Long Beach wygrała też inna legendarna para z USA: Kerri Walsh i April Ross. Amerykanki miały ostatnio kilka gorszych występów, ale wygląda na to, że trzykrotna mistrzyni olimpijska Kerri Walsh i jej nowa partnerka wróciły do wielkiej formy.
Zasługi Amerykanów dla rozwoju światowego beach volleyballa są więc ogromne i osiągnąć sukces na ich terenie jest zawsze bardzo ciężko. Polacy potrafili jednak tego dokonać.
Fijałek i Prudel skrzętnie zbierają punkty i są coraz wyżej w światowym rankingu, a ma to kolosalne znaczenie w walce o miejsca w turnieju olimpijskim. W Londynie nasz duet otarł się o medal, teraz znów odżywają nadzieje, że w kolejnych igrzyskach w Rio de Janeiro nasza para będzie walczyć o najwyższe laury.
My czekamy z wielką niecierpliwością na występ naszej najlepszej pary w Polsce. W tej chwili jest rozgrywany światowy turniej w Klagenfurcie, który cieszy się podobnym prestiżem jak w tenisie turniej na kortach Wimbledonu. Następny turniej z cyklu FIVB World Tour zostanie rozegrany w Starych Jabłonkach. Mamy nadzieję, że dobrze zaprezentują się nie tylko Fijałek i Prudel, ale także pozostałe polskie pary, które też są coraz bliżej światowej czołówki.
Zresztą o przyszłość tej dyscypliny sportu w naszym kraju chyba możemy być spokojni. Solidna od lat praca z młodzieżą zaczyna przynosić powoli efekty także w tej poważnej dorosłej plażowej siatkówce. Sukcesy od lat odnosi polska młodzież. Tak jest też w tym roku. W miniony weekend w pięknym stylu mistrzostwo świata do lat 21 wywalczyli na Cyprze Michał Bryl i Kacper Kujawiak. Para kobieca Kociołek i Gruszczyńska odpadła w tych mistrzostwach w ćwierćfinale. W każdych mistrzostwach młodzieżowych polskie duety odgrywają jednak bardzo ważną rolę, a to z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Fijałek i Prudel też przecież rozpoczynali swoją wielką karierę od sukcesów w turniejach dla juniorów.
W Starych Jabłonkach przed rokiem organizowaliśmy mistrzostwa świata. Były wielkie nadzieje, ale na sukcesy się nie doczekaliśmy. Może więc ubiegłoroczne niepowodzenie teraz powetują sobie polscy siatkarze. Sukces przed własną publicznością smakuje przecież najbardziej. A ostatnie osiągnięcia pary Fijałek – Prudel dają nam realne podstawy by mieć nadzieję na wygranie polskiego turnieju.
Krzysztof Mecner