Dobre otwarcie
Ruszył na dobre sezon rozgrywek pucharowych, w których w tym roku startuje aż 10 polskich drużyn i nie ukrywamy, że liczymy na dobre występy. W pucharach europejskich aż tak wielu sukcesów w historii nie mieliśmy, nie mamy się co porównywać do osiągnięć klubów włoskich czy rosyjskich. W ostatnich latach jednak nasze drużyny dochodzą na bardzo wysokie szczeble pucharowej rywalizacji i liczymy, że w tym sezonie będzie podobnie. Początek w wykonaniu naszych siatkarzy i siatkarek był z pewnością udany.
Z trzech naszych drużyn jakie grają w Lidze Mistrzów najlepsze otwarcie miała kędzierzyńska ZAKSA. Czwarta drużyna Europy poprzedniego sezonu odniosła dwa zwycięstwa i jest druga w tabeli. ZAKSA pokonała Galatasaray i Friedrichshafen, ale teraz czeka ją trudny wyjazdowy mecz z Knack Roeselare. Belgowie prowadzą w grupie, więc kto wie czy ten mecz nie zadecyduje o awansie z pierwszego miejsca, a warto o nie walczyć w kontekście dalszej walki w play off.
Przegrał pierwszy mecz Jastrzębski Węgiel, ale Halkbank Ankara po przejęciu kilku gwiazd włoskiego Trentino, jest uważany za jednego z wielkich faworytów Ligi Mistrzów. W kolejnym meczu z Hypo Tirolem Innsbruck drużyna Lorenzo Bernardiego zainkasowała komplet punktów i odrabia straty. Teraz czeka ją mecz z Tomisem Konstanca, zespołem groźniejszym od Austriaków i to będzie kluczowe spotkanie dla naszej drużyny.
Niemiłą niespodziankę sprawił natomiast mistrz Polski Asseco Resovia, który przegrał u siebie z zespołem z Czarnogóry Budvanska Rivijera. Miejmy nadzieję, że był to typowy „wypadek przy pracy”, co czasem w pucharach się zdarza. Dobrze że drużyna Andrzeja Kowala zdobyła chociaż punkt, bo każda zdobycz się liczy. Teraz mistrz kraju będzie gościł czeski Jihostroj i to spotkanie już musi koniecznie wygrać.
Bez wielkich problemów awansował do kolejnej rundy Pucharu CEV zespół Skry Bełchatów, ale też grecki Ethnikos nie był godnym rywalem wielokrotnego medalisty Champions League. Skra nie ukrywa, że chce wygrać drugi co do rangi puchar. Nowy trener Miguel Angel Falasca ma silny skład z… selekcjonerem naszej reprezentacji na czele.
Nie grała jeszcze w Challenge Cup natomiast warszawska Politechnika, mająca na koncie już udział w finale tych rozgrywek (w dramatycznych okolicznościach przegrała w 2012 r. ten puchar z AZS Częstochowa). Będzie trudno powtórzyć tamten wyczyn, gdyż losowanie też dobre nie było. Na początku listopada Politechnika trafi na turecki Fenerbahce, który ma w składzie Miljkovicia, Fontelesa czy Marshalla. Wyeliminowanie tego zespołu byłoby wielkim sukcesem drużyny ze stolicy. Dobrze zaczął grę w Lidze Mistrzyń Atom Trefl Sopot. Mistrz Polski odniósł dwa zwycięstwa i pewnie zmierza do awansu do kolejnej fazy rozgrywek. Teraz jednak poprzeczka zostanie podniesiona bardzo wysoko, bo kolejnym rywalem będzie VakifBank Stambuł – klubowy mistrz świata i faworyt całych rozgrywek. Zobaczymy jak nasz mistrz zaprezentuje się na tle tej doskonałej drużyny.
Od zwycięstwa zaczął także grę w tych rozgrywkach zdobywca Pucharu Polski MKS Tauron Dąbrowa Górnicza, który trochę zawodzi w rozgrywkach ORLEN Ligi. Wszyscy kibice tej drużyny są jednak przekonani, że MKS awansuje do fazy play off.
Muszynianka była przed rokiem na ustach całej Polski, gdyż zdobyła Puchar CEV – jako trzecia polska drużyna w historii wpisała się na listę triumfatorów. Warto powalczyć więc o obronę tego trofeum. Pierwszy rywal z Izraela nie był zbyt wymagający, ale w kolejnych rundach będzie trudniej. Z dużym szczęściem do kolejnej rundy tego pucharu awansował BKS Aluprof Bielsko-Biała, który dopiero w złotym secie wyeliminował francuską drużynę z Miluzy. Obie nasze drużyny grają więc dalej. Mamy jeszcze w Challenge Cup Impel Gwardię Wrocław, ale na razie miała wolny los i czeka na przeciwnika.
Trochę szkoda, że w pucharach nie gra w tym roku Chemik Police, bo zmontowano tam silny skład z Glinką na czele i w ORLEN Lidze leją na razie wszystkie rywalki. Chemik w 1994 r. był brązowym medalistą nieistniejącego już Pucharu Europy Zdobywców Pucharów, ale wiele ostatnich lat spędził poza zawodową ligą. Teraz wraca i pewnie dopiero za rok zobaczymy ten zespół w międzynarodowych rozgrywkach.
Krzysztof Mecner