Dobre przyjęcie
Bajeczne przyjęcie
Portoryko to nie reprezentacja USA, a ich rozgrywający Angel Perez to nie Lloy Ball. Trudno wyciągnąć jakieś mądre wnioski po takich spotkaniach – powiedział Marcin Możdżonek, którego poprosiłem o ocenę dwumeczu z Portoryko. Jak zwykle środkowy Skry Bełchatów trafił w samo sedno. Polacy w San Juan wgnietli w parkiet słabiutkie Portoryko, nie ustrzegając się jednak błędów, które nie przystoją zespołowi aspirującemu do medali. Ale wybaczmy im te potknięcia, bo gdy rywal tak bardzo zaniża poziom, trudno o odpowiednią koncentrację od pierwszej do ostatniej minuty. Najważniejsze, że biało-czerwoni przybili pieczęć wysokiej jakości do siatkarskiego produktu made in Poland i pewnie pokonali słabszego rywala.
Staje się już powoli tradycją, że najlepszymi zawodnikami w naszym zespole są w tegorocznej edycji Ligi Światowej Bartosz Kurek i Krzysztof Ignaczak. Libero Resovii fruwał niczym samolocik i bez zarzutu przyjmował zagrywki rywali. Skrzydłowy Skry zdobył w dwumeczu najwięcej punktów (26) i – choć miał słabe momenty – przyćmił lidera Portoryko Hectora Soto. Tego samego, obok którego Polak pozuje na plakatach reklamujących mecze Ligi Światowej.
Swoją drogą, 33-letni Portorykańczyk to chyba jeden z najbardziej przereklamowanych atakujących świata, który sławę zyskał podczas mistrzostw świata w Japonii w 2006 roku. Wygrał wtedy nagrodę dla najlepiej punktującego zawodnika turnieju, ale świetnie pamiętam w jaki sposób zrealizował ten cel. Gdy Portoryko straciło już szansę na odegranie znaczącej roli w mundialu, rozgrywający z uporem maniaka wystawiał piłkę do Soto, by ten poprawił sobie „osiągi”. Nie liczył się wynik meczu, nie liczyła się taktyka – cały zespół pracował na nagrodę dla Soto.
więcej na blogu Kamila Drąga http://dragiempoglowie.sports.pl/
Powrót do listy