DRZWI JESZCZE CIUT UCHYLONE
ZDANIEM WETERANA
DRZWI JESZCZE CIUT UCHYLONE
Początek był fatalny. Po czterech pierwszych meczach nowej edycji (– 2013 -) Ligi Światowej polscy siatkarze zajmowali miejsce na dole tabeli z bilansem 4 przegranych. To, że ulegliśmy Brazylii – można przeboleć, mimo, iż – moim zdaniem –była szansa wygrać na własnym terenie jeden mecz z przebudowywanym zespołem przeciwnika (Nawiasem mówiąc Brazylia ma tak mocne zaplecze, że tylko pozazdrościć). Dwie przegrane we Francji to był jednak cios dla triumfatorów Światówki 2012. Spotkania przegraliśmy wprawdzie w tie breakach, jest to jednak tylko jakieś malutkie pocieszenie. Droga do finału sześciu w Argentynie została już prawie zamknięta. Warunek przepchnięcia się przez wąską szparę to wygranie w grupie wszystkiego do końca i to przy dobrych układach.
Pierwszy mecz z Argentyną – wymęczone zwycięstwo, po trzech setach przegrywaliśmy w meczu 1:2,ale świetna gra naszego gracza numer jeden – Bartosza Kurka, szczególnie jego znakomite zagrywki przechyliły na naszą korzyść szalę. Powtórka z Argentyńczykami była już znacznie lepsza. Odżył mój ulubiony gracz – Piotr Nowakowski.
Mamy naprawdę silny zespół, gdy na ataku zawodzi Bartman, jest w odwodzie Kuba Jarosz, który chyba jednak aktualnie jest w zdecydowanie lepszej dyspozycji od kolegi. Nawiasem mówiąc forma całego zespołu daleka jest od szczytu, gramy na razie poniżej swych możliwości, które są naprawdę na miarę czołówki światowej. Oczywiście jeśli drużyna nabierze zdecydowanej pewności siebie i większej odwagi i skuteczności w ataku, takiej, jaką miał w swych dobrych dniach Mariusz Wlazły. Można dyskutować czy trener Anastasi dokonuje trafnych rotacji w składzie, czy na przykład nie nadszedł już czas końca monopolu na pozycji libero Krzysztofa Ignaczaka, czy nie należałoby dać więcej okazji do gry Fabianowi Drzyzdze, nie zapominając też o Pawle Zagumnym itd. itp. Poczekajmy jednak z komentarzami na ten temat, zobaczymy czy skład szóstki zostanie żelazny (Łukasz Żygadło, Jakub Jarosz, Piotr Nowakowski, Marcin Możdżonek, Bartosz Kurek, Michał Winiarski, libero Krzysztof Ignaczak) czy też w meczach z groźnym zawsze zespołem USA nastąpią w niej jakieś zmiany. Z USA gramy 5 lipca w katowickim Spodku, dotychczas bardzo szczęśliwym dla naszej drużyny. Drugi mecz – 7 lipca we Wrocławiu. Będzie komplet na widowni?
Jedno tylko jest pewne. Takiej publiczności jaką mamy nie ma nikt na świecie. Fantastyczna, potrafiąca nie tylko mocno dopingować, także stwarzająca wspaniały klimat niesamowitej, żywiołowej zabawy. To naprawdę mocny argument przy staraniach o przyznanie organizacji jakiś poważnych międzynarodowych imprez.
1. PS. Żywiołową, niesamowitą publiczność ma także Bułgaria, w Warnie zaś gramy, 13 i 14 lipca, ostatnie mecze w naszej grupie. To duża umiejętność zachować przy takiej „wrogiej” widowni olimpijski spokój.