Dziewięć miesięcy
Dziewięć miesięcy
Organizatorzy 19. edycji mistrzostw świata właśnie zaprezentowali szczegółowy terminarz pierwszej fazy spotkań. Równo dziewięć miesięcy pozostało więc do pierwszego spotkania naszej reprezentacji w tej najważniejszej tegorocznej imprezie siatkarskiej. Ciekawe czy w tym czasie „narodzi” się reprezentacja mogąca nawiązać do tej sprzed 44 lat, która grała w Meksyku i tej sprzed 4 lat, która sprawiła nam tyle radości na naszych halach.
To będą pierwsze w historii mistrzostwa świata, które organizują dwa kraje. To już popularna praktyka np. w mistrzostwach Europy, gdzie kraje zaczynają dzielić się kosztami organizacji. Najbliższe mistrzostwa będą we Włoszech i Bułgarii. Oba kraje już były organizatorami mistrzostw świata. Włosi organizowali siatkarski Mundial w 1978 r. i 2010 r., Bułgarzy w 1970 r. To nie były dobre Mundiale dla polskiej reprezentacji. W 1978 r. byliśmy przecież obrońcami tytułu i mieliśmy ekipę naszpikowaną mistrzami olimpijskimi z Montrealu. A jednak po początkowych sukcesach nasz zespół (trenerem był Jerzy Welcz) doznał zaskakujących porażek (w tym kluczową z Koreą Płd.) i zajął dopiero ósme miejsce. Także Mundial w Bułgarii w 1970 r. nie był pomyślny dla Polski (trener Tadeusz Szlagor). Wprawdzie na tych mistrzostwach pokonaliśmy ZSRR i zajęliśmy niezłe piąte miejsce, ale stać nas było wtedy na medal. Do dziś nie w pełni jasna historia ze Zdzisławem Ambroziakiem, u którego wykryto doping, miała kluczowe znaczenie, że nie stanęliśmy na podium.
Także mamy jeszcze świeżo w pamięci mistrzostwa z 2010 r. Wygraliśmy grupę eliminacyjną, ale regulamin tamtych mistrzostw był tak pokrętny, że w „nagrodę” trafiliśmy w drugiej fazie na Brazylię i Bułgarię i po porażkach zaskakująco szybko wracaliśmy do domu. A przecież Polska jechała na mistrzostwa świata z ogromnymi nadziejami, w glorii aktualnego mistrza Europy. Te mistrzostwa oznaczały też koniec pracy z kadrą ówczesnego selekcjonera Daniela Castellaniego. Nie jestem jednak człowiekiem przesądnym. Z historii należy wyciągać wnioski, a nie przejmować się faktem, że na parkietach tych krajów nam się nie wiodło.
Te dziewięć miesięcy jakie dzielą nas od mistrzostw świata nie można zmarnować. Polska reprezentacja jest w kryzysie, w trudnej sytuacji, ale chyba nikt nie wątpi, że potencjał naszych zawodników jest ogromny. Udowadniali to zresztą wielokrotnie wcześniej.
Nadal nie znamy nazwiska trenera, który poprowadzi nasz narodowy zespół do walki w obronie mistrzostwa świata. Władze PZPS zwlekają z decyzją (prawdopodobnie nazwisko selekcjonera zostanie ogłoszone na początku lutego) nie chcąc popełnić błędu w wyborze. To nie jest prosta decyzja. Ferdinando de Giorgi wydawał się być dobrym kandydatem, a jego praca z kadrą zakończyła się przecież totalną katastrofą. To był pierwszy z zagranicznych trenerów, któremu nic z naszą kadrą nie udało się osiągnąć. To wszystkim dało wiele do myślenia.
Kibiców ciekawi też czy w naszej reprezentacji wreszcie zagra Kubańczyk Leon, który od kilku lat posiada polskie obywatelstwo, ale którego zatwierdzenie przez władze FIVB do gry w polskiej kadrze bardzo długo się przeciąga.
Jak wynika z podanego przez organizatorów mistrzostw kalendarza rozgrywek mistrzostwa rozpoczniemy 12. września w Warnie właśnie z meczem z… Kubą. Reprezentacja Kuby swój ostatni, zresztą mocno zaskakujący sukces odniosła w 2010 r. w tym włoskim turnieju. Dość niespodziewanie doszła wtedy aż do wielkiego finału, gdzie przegrała z Brazylią. To wówczas międzynarodowy rozgłos zdobył Wilfredo Leon. Liczył w czasie tamtych mistrzostw niespełna 17 lat i miał wielki wkład w ten wielki sukces kubańskich siatkarzy. Dziś jest już w pełni ukształtowanym siatkarzem, uznawanym za jednego z najlepszych na świecie. Ciekawe czy w tym inauguracyjnym meczu polskiej kadry wystąpi przeciwko swoim rodakom.
Pojawiają się różne głosy. By odmłodzić i zupełnie zmienić kadrowiczów, ale są też tacy co twierdzą, by kolejny raz zaufać tym którzy grali w minionych sezonach. Nowy trener będzie pewnie miał tu najwięcej do powiedzenia. Dlatego czekamy z niecierpliwością na jego wybór, wierząc że potrafi doprowadzić z powrotem naszą reprezentację do światowej elity.
O siatkarzach kibice nie zapomnieli. Przełom roku to okres plebiscytów. Siatkarzy nie było wśród nagradzanych, choć w przeszłości zbierali w nich wielkie laury. Miejmy nadzieję, że za rok ta sytuacja się zmieni.
Krzysztof Mecner
Powrót do listy