Faworyci w odwrocie
Niezwykle ciekawe są mistrzostwa Europy siatkarzy rozgrywane w Danii i Polsce. Po zakończeniu pierwszej fazy drużyny przystępują już do decydujących spotkań. Margines błędów się skończył, teraz każdy mecz jest już meczem o wszystko, a pokonany będzie musiał wracać do domu.
W pierwszej fazie każdego wielkiego turnieju zwykle dochodzi do niespodzianek, gdyż drużyny czasem w tych inauguracyjnych meczach nie prezentują jeszcze stabilnej formy. Na razie nie odpadł nikt z faworytów, ale też w żadnej z czterech grup eliminacyjnych wyniki były niespodziewane, a faworyci znaleźli się na dalszych miejscach. Przed rozpoczęciem mistrzostw faworytami poszczególnych grup były z pewnością drużyny Włoch, Polski, Rosji i Serbii. Tymczasem żadna z tych drużyn nie zdołała wywalczyć pierwszego miejsca i automatycznego awansu do ćwierćfinału. Za to w ósemce są drużyny niżej notowane: Belgia, Francja, Finlandia i Niemcy. Gdyby ktoś przewidział taki rozwój sytuacji pewnie u bukmacherów zarobiłby spore pieniądze. Najbardziej zaskakująca jest obecność w tym towarzystwie Belgów. Niedawno sensację na mistrzostwach kobiet sprawiły Belgijki, które wróciły z medalem. Teraz ich rodacy są objawieniem mistrzostw mężczyzn. Czyżby rodziła się nowa siła w europejskiej siatkówki.
Sensacją jest też wygranie grupy przez Niemców. Gdy oglądałem zespół Vitala Heynena, który na Memoriale Huberta Jerzego Wagnera zajął ostatnie miejsce wydawało mi się, że wiele ta reprezentacja w tych mistrzostwach nie zwojuje. Wygrała jednak najsilniejszą grupę z Rosją i Bułgarami, a więc dwoma europejskimi potęgami, za co należą się im wielkie słowa uznania. Na Memoriale Wagnera Rosjanie rozbili Niemców w proch i pył, na mistrzostwach role się odwróciły.
Rosja pozostaje jednak wielkim faworytem tych mistrzostw. Od początku turnieju można było zakładać, że każdy będzie próbował uniknąć przedwczesnego starcia z tym zespołem. Niemcy pokazali jednak, że nawet Rosjan można pokonać, więc może „nie taki diabeł straszny jak go malują”.
Polska przegrała walkę o ćwierćfinał z Francją, ale… uniknęła starcia z Rosją. Wcale jednak droga do strefy medalowej w ten sposób nie stała się dla kadry Andrei Anastasiego łatwiejsza. Może nawet trudniejsza. By zagrać w decydujących o medalach spotkaniach w Danii nasi siatkarze będą musieli najpierw pokonać w barażach Bułgarię, a następnie w ćwierćfinale rewelacyjnych Niemców. Zadanie trudne, ale na pewno realne. Bułgarom mamy coś do udowodnienia za konfrontację w Lidze Światowej, z Niemcami w ostatnich latach raczej wygrywaliśmy większość spotkań. Historia nie będzie teraz miała większego znaczenia, a o wszystkim zdecyduje forma, dyspozycja i wola walki. Początek mistrzostw w wykonaniu naszej kadry nie rzucił nikogo na kolana, ale też należy pamiętać, że to turniej i najważniejsze mecze są nie na początku, lecz na końcu mistrzostw. I miejmy nadzieję, że teraz Polska z każdym meczem będzie grać lepiej. Jak pokazały mecze eliminacyjne w siatkówce wszystko jest możliwe. Do domu wróciły na razie Turcja, Słowenia, Czechy i Białoruś. Grają dalej natomiast nasi współgospodarze Duńczycy, którzy dość sensacyjnie pokonali Białorusinów. Gospodarzom, jak to się mówi, często pomagają nawet ściany, oby pomogły też drugiej reprezentacji krajów organizujących te mistrzostwa.
Przed nami najpierw baraże zespołów z drugich i trzecich miejsc w grupach, a następnie mecze ćwierćfinałowe. W barażach Rosja będzie wielkim faworytem w meczu ze Słowacją, a Serbia w meczu z Duńczykami. Pozostałe dwie pary są wyrównane. Mecze Włochów z Holendrami to była kilkanaście lat temu siatkarska klasyka. Taki był finał dwóch mistrzostw Europy, mistrzostw świata w 1994 r. i igrzysk w Atlancie w 1996 r. Teraz wyżej notowani są Włosi, ale przecież przegrali tu już Belgią i nic ciekawego jak dotąd nie pokazali. A wyników meczów Polska – Bułgaria nigdy nie sposób przewidzieć. Przegrywamy z nimi dość często, pocieszające jest jednak to, że na tych najważniejszych imprezach potrafiliśmy ich pokonać. Tak było przecież w półfinale ME w 2009 r. czy wcześniej w półfinale MŚ w 2006 r. Teraz już nie ma po co oszczędzać sił. Każdy mecz może być przecież ostatnim w tym turnieju. Miejmy nadzieję, że Polskę będziemy oglądać w tych mistrzostwach do samego zakończenia turnieju.
Krzysztof Mecner