Finał mamy, na puchar czekamy
Wielkie emocje szykują się dla polskich kibiców w turniejach finałowych Europejskiej Ligi Mistrzów. Najpierw 28-29. marca w Berlinie o miano najlepszej drużyny europejskiej będą walczyć siatkarze, tydzień później w Szczecinie - siatkarki. Tak wielkich sukcesów w pucharach od lat nie mieliśmy. Mamy w Europejskiej Lidze Mistrzów trzy zespoły, a dwa kolejne są w półfinale Pucharu CEV.
II runda play off była bardzo trudna, ale zarówno Skra Bełchatów jak i Asseco Resovia poradziły sobie z rywalami i awansowały do turnieju finałowego. W Lidze Mistrzów (a wcześniej także w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych) nigdy dwóch polskich drużyn w finałach nie mieliśmy. Zgodnie z tendencją, jaka panuje w CEV, zespoły z jednego kraju muszą się spotkać w fazie półfinałowej, tak więc w Berlinie pierwszego dnia Skra będzie o finał walczyć z Resovią. Prosty więc wniosek, że po raz czwarty w historii polska drużyna będzie grać w meczu, którego stawką jest najważniejsze klubowe trofeum w europejskiej siatkówce. Siły obu polskich drużyn są wyrównane, więc sprawa awansu jest otwarta. W drugiej parze półfinałowej niemiecka drużyna Berlin Recycling Volley spotka się z rosyjskim Zenitem Kazań. Rosjanie w walce o Final Four pokonali Halkbank Ankara, w barwach którego grają przecież Michał Kubiak i Marcin Możdżonek. Zenit wydaje się być najpoważniejszym rywalem polskich drużyn w walce o europejską koronę. Grają w tej ekipie takie gwiazdy jak Amerykanin Anderson, Kubańczyk Leon, Irańczyk Maloufrakrani, Maksym Michajłow czy „uwielbiany” przez polskich kibiców Aleksiej Spiridonow. Na pewno pokonać tę drużynę będzie bardzo trudno.
W naszej historii jedynym klubem, który wygrał PEMK jest do dziś Płomień Sosnowiec. Wtedy grano w Final Four systemem każdy z każdym, więc wielkiego finału nie było. O zdobyciu PEMK przez Boska, Gawłowskiego, Sadalskiego i ich kolegów zadecydował mecz z holenderskim klubem Starlift Voorburg. Szanse na główne trofeum miała także w 1973 r. Resovia, ale przegrała najważniejszy mecz z CSKA Moskwa oraz Skra Bełchatów, która w wielkim finale Ligi Mistrzów w Łodzi w 2012 r. grała z Zenitem. Skra miała w tym meczu piłkę meczową, ale wygrał zespół z Rosji. Ciekawe czy dojdzie teraz do powtórki tamtego finału, czy też może jak za dawnych lat o trofeum będzie walczyć Resovia.
W turnieju finałowym w Szczecinie mistrz Polski zagra w półfinałowym meczu z włoskim klubem Busto Arsizio w barwach którego gra nasza reprezentacyjna rozgrywająca – Joanna Wołosz. Włoski klub jest bardzo mocny, ale z pewnością Chemik ma ogromną szansę by też znaleźć się w meczu, którego stawką jest złoty medal ELM. W drugiej parze mamy dwa zespoły z Turcji, nawet z tego samego miasta - Stambułu. Podobnie jak w meczu Skra – Resovia, będzie to więc straszliwy „bratobójczy” pojedynek. Zespoły z Turcji uchodziły za faworyta rozgrywek i ciekawe czy rzeczywiście potwierdzą to w Szczecinie. My wierzymy w polski zespół.
Także sporo do powiedzenia powinny mieć polskie drużyny w europejskim pucharze nr 2, czyli Pucharze CEV. Do półfinału awansowała kędzierzyńska ZAKSA, ale teraz trafi na najbardziej utytułowany klub europejski (wielokrotny klubowy mistrz świata) Trentino. Włoski klub nieco obniżył loty, ale w składzie ma oprócz Łukasza Żygadły choćby Mateja Kazijskiego i z pewnością będzie trudnym rywalem. ZAKSA odpadła już z walki o mistrzostwo i Puchar Polski. To dla tej drużyny więc ostatnia szansa na spektakularny wynik w tym sezonie.
W kobiecym Pucharze CEV do półfinału awansował też zespół Atomu Trefla Sopot. Nasz zespół czeka jednak w półfinale bardzo ciężka przeprawa z trzecią bardzo silną drużyną ze Stambułu – Galatasaray. Na pewno więc pokonanie tego rywala będzie bardzo trudne, ale z pewnością realne.
Nasze kluby z roku na rok spisują się w europejskich pucharach coraz lepiej, ale tak udanego sezonu nie mieliśmy od lat. Parę lat temu także w Pucharach CEV i Challenge rozgrywano turnieje finałowe. Gdyby utrzymano ten regulamin mielibyśmy aż pięć drużyn w Final Four. To dobitnie świadczy jak silne są polskie ekipy. Tyle że na liście triumfatorów europejskich pucharów widnieją tylko nazwy trzech polskich klubów (Płomień, AZS Częstochowa i Muszynianka). Teraz mamy już kolejny finał, ale nam się marzy ten najważniejszy puchar. A najlepiej dwa…
Krzysztof Mecner