Frajerzy z Niemiec
Wchodzę na jeden z największych sportowych portali w Niemczech. Oczywiście króluje w nim piłka kopana (w końcu to kicker.de, strona najlepszego, fachowego pisma o piłce nożnej), lecz na dole można też znaleźć wiadomości z innych sportów. Szukam tych o „galaktycznym” starciu VfB Friedrichshafen ze Skrą Bełchatów. Widzę NBA, skoki narciarskie, piłkę ręczną, Formułę 1. Przechodzę jeszcze niżej, lecz o siatkówce nie ma nawet słowa. Szukam dalej, tym razem na portalu największej bulwarówki – bild.de. Tam spotyka mnie kolejne rozczarowanie, bo znowu nic nie ma.
Co to oznacza? Otóż w Niemczech, podobnie jak w większości innych europejskich krajów, siatkówka mało kogo obchodzi. Dlatego właśnie takie drużyny, jak VfB Friedrichshafen, nie wiedzą, co to „polska” presja. W kraju nikt nie będzie im wypominał, że przegrają ze Skrą, nikt nie będzie też piał z zachwytu, jeśli wygrają. To na pewno pomaga skupić się tylko na grze.
Tymczasem w Polsce panuje kolejna histeria na punkcie mistrzów Polski. Czytam komentarze, że Skra przejedzie się po mistrzach Niemiec, że rywale są bez szans, itp. Że to tylko mistrz Niemiec…. Te oczywiste brednie lub majaki (jak kto woli) nie chcą poddać się konfrontacji z faktami. A te raczej nie przemawiają za Skrą. Cztery mecze z VfB (dwa oficjalne). Jeden ugrany set, czternaście straconych. Rzeczywiście, mamy powody do dumy!
Mało tego. Friedrichshafen startuje w Lidze Mistrzów nieprzerwanie od sezonu 1998/99. Cztery razy było w Final Four, raz (2006/07) zwyciężyło. Za każdym razem Niemcy wywalczyli ten awans na boisku, bez drogi na skróty.
Oczywiście, mam nadzieję, że bełchatowianie wygrają i jak najbardziej jest to możliwe. Wkurza mnie tylko, że kolejny raz pompujemy balon, który jednak w każdej chwili może eksplodować. Nasze drużyny niby wiele mogą, jednak od czasów Płomienia Milowice (1978 rok!) nie potwierdzają, że mogą w Europie dominować. Co roku jest ta sama „napinka” dziennikarzy, kibiców i ekspertów, i co roku jest to samo rozczarowanie. A może dajmy tym naszym drużynom trochę więcej spokoju i nie lekceważmy ich rywali? Jeśli nasi będą mogli wygrać, a nie będą musieli, to może doczekamy się, że powtórzą lub poprawią sukcesy Friedrichshafen.
źródło: www.sports.pl