GORĄCY POCZĄTEK MARCA
ZDANIEM WETERANA
GORĄCY POCZĄTEK MARCA
Pisałem niedawno, że sympatyków siatkówki ogromnie cieszy wielce wzrastająca popularność tej dyscypliny, na co m.in. wskazują różne sondaże, m.in. Polsatu. Siatkarskie imprezy ogląda w „okienku” niespotykana niegdyś liczba widzów, siatkówka stała się chyba grą numer jeden, wyłączając oczywiście z tej klasyfikacji piłkę kopaną, bo ta była, jest i będzie, w każdym razie na naszym kontynencie, numerem jeden (w Ameryce nawiasem mówiąc jej akcje też w ostatnich latach poszły bardzo w górę).
Kiedyś, gdy z trudem się siatkówka przebijała, facetem, który o niej starał się często pisać, był niżej podpisany. Nie miałem wówczas większej konkurencji, jeśli w ogóle. Teraz siatkarskich komentatorów multum. Nie mam zwyczaju oceniać pracy swych kolegów po fachu, tym bardziej, jeśli krytyczne uwagi cisną się pod pióro. Na przykład o przegadaniu, skupieniu się bardziej na własnych słowach, komentarzu, mądrościach niż na tym co aktualnie dzieje się na boisku. To czasem grzech np. świetnego skąd inąd Wojciecha Drzyzgi. Podkreślam słowo czasem, tym bardziej, że pan Wojciech podobny jest bardzo do Jurka Wagnera. Ten mając jakieś uwagi nawet do tekstów innych niż ja autorów, nie dzwonił do nich a do mnie, wykrzykując – ja was nie czytam (nie umknął w istocie jego uwagi nawet przecinek ) po czym wylewał całą lawinę złości na moją nieszczęsną głowę. Wojciech nie dzwoni, ale nie zapomnę, jak mnie kiedyś w jakiejś szatni po meczu dorwał i postawił niezwykle ostro pod ścianą. Niby nie jestem mściwy ale powiem Państwu w głębokim sekrecie, że czekam uporczywie na okazję do rewanżu.
No ale czas bym wreszcie wrócił do meritum, którym jest, wyjątkowo właśnie, praca z mikrofonem w ręku kolegów komentatorów. Naprawdę dobra, czasem wręcz znakomita. Drzyzgę, Drąga, Wanio, Wójtowicza, Bałę, naprawdę ktoś znający się nawet lepiej niż dobrze na siatkówce, słucha z uwagą, znajdując w ich wypowiedziach uwagi nie banalne, bywa – niekonwencjonalne. Każdy zaś w wymienionych jest inny. O Drzyzdze już wspomniałem, Drąg czasem zbyt duka, Wanio koloryzuje. Przepraszam – zapomniałem wspomnieć o Tomku Swędrowskim, najbardziej z wymienionych wszechstronnym, niezrównanym komentatorze na gorąco.
Nie chcę kolegom kadzić, ale może ktoś inny będzie miał ostro krytyczne uwagi do ich pracy, ja takowych uwag nie znajduję, choć, tak jak we wspomnianym wypadku z Drzyzgą, z utęsknieniem czekam na okazję.
Tymczasem dla komentatorów czas gorący. Czy w play offach siatkarzy są jakieś niespodzianki? Zwraca uwagę ciekawa, bardziej wyrównana niż się chyba spodziewano, rywalizacja pary Jastrzębski – Effector Kielce, ale spodziewano się chyba na wyrost, sugerując się bardziej znaną marką mającego mocne tradycje w czołówce Jastrzębskiego niż aktualnymi składami. Rozstrzygnięcie zaś padnie w piątym spotkaniu, w gorącym początku marca, kiedy w piątym meczu rozstrzygnie się też pasjonująca, niezwykle ubarwiająca rozgrywki rywalizacja Resovii ze Skrą.
Kto będzie w tych spotkaniach górą? Mecze w Jastrzębiu i Rzeszowie sugerują fory dla gospodarzy. Ale na przykład dla takich siatkarzy jak gracze Skry walka na boisku przeciwnika może być bardziej bodźcem niż przeszkodą. Ja powiem tak – ogromnie żałuję, że liga się już kończy, bo chyba nie tylko dla mnie – nic ponad ligę, która jest sednem naszej siatkówki. Zmieniającej się na przestrzeni lat bardzo korzystnie. Przepisy, wbrew konserwatystom, bo takich też we władzach dyscypliny nie brakuje, zmieniane są naprawdę z duchem czasu, który foruje gry żywe, z dużym wskaźnikiem tzw. oglądalności. Liberalizm w przejściach dołem jest m.in. tego przykładem. Czy te zmiany, korzystne dla widza, są tak samo z korzyścią na przykład dla sędziów? Dyskusyjne.
Dobra liga to podobno i dobra reprezentacja. Oby tak było.
Liga ligą lecz w środę 27 lutego na planie pierwszym był finał Pucharu CEV. Na dobrą sprawę jest to finał pocieszenia, dla tych, którym nie powiodło się w Lidze Mistrzów(yń), ale jednak ma swoją pokaźną wagę. Siatkarki Muszynianki w pierwszej fazie dwukrotnie pokonały BKS, w półfinale wyeliminowały Omiczkę Omsk. W finale spotkania z Fenerbahce Stambuł, jeszcze aktualnym klubowym mistrzem Europy, który jednak w rozgrywkach ligi tureckiej zajął trzecie miejsce – stąd start tej drużyny w Pucharze CEV. W pierwszym meczu, w Muszynie można było dostać zawału obserwując grę w przegranym secie czwartym, w którym Muszyna prowadzia 7:0 i 8:1.Szczęściem tie break da Muszyny.