GRUDZIEŃ TRUDNY I KOCHANY
ZDANIEM WETERANA
GRUDZIEŃ TRUDNY I KOCHANY
GRUDZIEŃ. Miesiąc jak zwykle trudny. I kochany, bo w grudniu najbardziej rodzinne Święto w roku. Niestety sportowcy nie mają za dużo czasu świętować. Liga, puchary europejskie, których bogatą panoramę przedstawiał niedawno oblatany we wszystkich szczegółach Krzysio, przepraszam - redaktor Krzysztof Mecner. Z każdymi dobrymi wynikami naszych drużyn przybywało nam, w charakterze niejako premii, polskich uczestników w tej imprezie. W nowym pucharowym sezonie startuje aż 10 polskich zespołów. Skra, Resovia, Jastrzębski Węgiel, AZS Domex, Zaksa Kędzierzyn – to siatkarze i siatkarki z Muszyny, Bielska, Dąbrowy, Piły i Wrocławia. Głowa boli! Oczywiście te słabsze mogą wcześniej odpaść (jeśli trafią na rzeczywiście silniejszych przeciwników), ale ile to w sumie gry, ile spotkań, ile świetnych i może trochę mniej niż świetne ale na pewno dobrych drużyn gościć będzie w Polsce a ile się nasza brać napodróżuje! Wracając do tej krótkiej świątecznej przerwy to na pocieszenie można wymienić szereg innych profesji, które Boże Narodzenie święcą w ogóle w okrojonym wymiarze, podczas gdy nasi mają przeważnie jakiś tam cykl wolnych dni.
Nie jest ich jednak za dużo. Szaleńcza pogoń za komercjalizacją, wymyślanie coraz nowych imprez napręża niebotycznie siatkarski kalendarz. Wiele razy o tym, może nawet jako pierwszy pisałem i proszę wybaczyć - pisać będę nadal. Wątpliwe czy to przyniesie jakiś skutek, ale może coś komuś w głowinie zakiełkuje, inny się dowie lub przypomni sobie.
Zbliżają się Święta. Nasz siatkarski światek wiele czasem dzieli, sekretarz Adamski komuś się nie podoba ze względu na rzekomą nadmierną chęć władzy, prezes Przedpełski dobry dyplomata, ale nie wszyscy go kochają, król Artur Popko ma swoich adwersarzy, na Cezarym Matusiaku, Głównym Komisarzu też psy, czasem słusznie, wieszają, nie mówiąc o sędziach. Wielu trenerów niby się kocha, lecz wbiło by drugiemu mały sztylecik; gdy w studio tv okazja się nadarza krytykują kolegę, bywa - bez umiaru, nie pytając go na wizji np. po meczu o przyczyny jego takich a nie innych decyzji. Bo my wiemy lepiej i huzia na Józia! W zawodniczym światku też nie jest aż tak dobrze, jak to media przedstawiają, choć w sumie wiara wykazuje na ogół solidarność i pozostaje jednak w większej czy mniejszej ale przyjaźni.
Generalnie chodzi mi, aby ten nasz siatkarski światek, który tyle w tym w roku pięknego osiągnął, trzymał się razem, bo niebezpieczeństwa czyhają: zawrotu głowy, zawiści, nie do końca przemyślanych poczynań, niejednolitego szkolenia, nieprecyzyjnych regulaminów, nie odnoszących się do możliwych jednak do przewidzenia sytuacji. Tu wtręt: luki powinny być wyszukane przez dobrych, znających siatkówkę prawników, regulaminy znowelizowane tak by łatwiej i bez wątpliwości rozstrzygać sprawy, takie jak żądanie walkoweru dla Polibudy.
Kończąc zaś poprzedni temat to wymienię dodatkowo dwa (tylko, bo nie chcę nadużywać cierpliwości Państwa) czyhające jeszcze niebezpieczeństwa rodzaju nie karania na trwałej, zapisanej podstawie trenerów niedbaluchów, nie wpisujących do protokołu zawodników a puszczających ich w grę, bez względu na ich, trenerów oczywiście, zasługi, wpływy, oraz chyba za małej czujności komisarzy niedostrzegających działań nieuważnych sędziów (których wszechmocność należałoby jednak, być może, w pewnym rozsądnym stopniu ograniczyć, w czym może pomóc wprowadzany w PP i najważniejszych meczach PlusLigi system video; można sprawdzić sytuację na ekranie i ew. sugerować zmianę decyzji).
Obyśmy się za to doczekali m.in. dobrych, nie spęczniałych, rozsądnych kalendarzy, trafnych decyzji personalnych nie promujących kogoś jako wynik kompromisu, szczególnie jeśli o szkolenie młodzieży chodzi. Słowem stwarzajmy naprawdę wielką RODZINĘ; wiem, że to przesadne ale niech mi moja naiwność będzie rozgrzeszeniem a dobra wola – usprawiedliwieniem tego długiego, być może brzmiącego z tą rodziną banalnie, lecz szczerego wywodu.
Z niedawnych dni. Kubełek zimnej wody to czwarte miejsce siatkarzy w Pucharze Wielkich Mistrzów. Gdyby nie przegrana w tie breaku z Japonią, z którą można było wygrać, stanęliby nasi na podium a tak –niepowodzenie (choć 100 tysięcy dolarów to nie mało). Dużo różnych tłumaczeń, brak z drużyny ME Gruszki i Zagumnego, Możdżonek przyjechał do Japonii z gorączką. – W tym sezonie grania było dużo, zapłaciliśmy za to słabą dyspozycją w Japonii – mówi Castellani dodając m.in.: zawodnicy pokazali charakter, dziękuję im za walkę do samego końca. Piotr Gruszka za główne powody niepowodzeń uważa zmęczenie fizyczne i psychiczne zespołu ale Bartosz Kurek sądzi że …nie przegraliśmy dlatego, że byliśmy zmęczeni, ale dlatego, że graliśmy gorzej.
W mojej kablówce mogłem zobaczyć tylko fragmenty turnieju. Trudno mi oceniać (choć wpadła mi w oko świetna gra Kuby Jarosza), lecz problem jest, o którym niżej. Następnym razem może będzie więcej o konkretach, teraz wspomnę jeszcze właśnie o jednak przeciążonym sezonie kadrowo-klubowym, przeciążonym, mimo np. dobrych roszad personalnych w Lidze Światowej. Wiem, że wyczynowa siatkówka to dobrze płatny zawód, ciężka harówa za niemałe pieniądze, ale są pewne granice możliwości. Przekroczenie ich jest nad wyraz – jak to się mówi – kontuzjogenne. Przykładów multum. Wypowiadali się także o tym problemie ostatnio na łamach GW wybitni siatkarze. Postarajcie się kochani panowie prezesi o ograniczenie niebezpiecznego pędu rozdymającego siatkówkę ponad miarę bądź też twórzcie mocne drugie i trzecie reprezentacje oraz bardzo szerokie i wartościowe rezerwy w klubach. Łatwe zadanie, no nie?
Janusz Nowożeniuk
Powrót do listy