„Guma” się doczekał
Paweł Zagumny już obecnie ma miejsce w historii polskiego sportu. Jest jedynym polskim siatkarzem, który czterokrotnie grał w Igrzyskach Olimpijskich, ma na koncie tytuły wicemistrza świata, mistrza Europy, mistrza Ligi Światowej, wicemistrza Pucharu Świata, mistrza świata i Europy juniorów. Z międzynarodowych turniejów w zasadzie brakuje mu tylko medalu igrzysk. Może się poza tym pochwalić całą masą nagród indywidualnych, z tą najcenniejszą najlepszego rozgrywającego mistrzostw świata w 1986 r. W Polsce został wybrany najlepszym siatkarzem rozgrywek ligowych w sezonie 2006/2007 gdy grał w barwach AZS Olsztyn.
W barwach Olsztyna grał pod kierunkiem Grzegorza Rysia, który przyjechał oglądać finałowe zmagania siatkarzy o Puchar Polski niemal prosto z Dubaju. To właśnie znakomity trener zwrócił mi po zakończeniu turnieju uwagę, że jest… to pierwsze krajowe trofeum jakie wywalczył popularny „Guma”.
W sumie jest to znamienne, że przez tyle lat fantastycznej kariery obecny rozgrywający kędzierzyńskiej ZAKSY nigdy nie wygrał w Polsce żadnego cyklu ważnych rozgrywek. Nigdy nie był mistrzem kraju, nigdy nie wywalczył krajowego pucharu. Dopiero teraz w wieku niemal 36 lat Zagumny zdjął to przekleństwo i po zakończeniu zmagań w Częstochowie jako kapitan ZAKSY odebrał najcenniejszy puchar tego turnieju (oczywiście dostał też nagrodę dla najlepszego rozgrywającego).
Zagumny występował w wielu polskich klubach. Bliski mistrzostwa Polski był niegdyś w barwach szczecińskiego Morza, potem AZS Olsztyn. Starsi kibice pamiętają zapewne mecz w Kędzierzynie-Koźlu – pierwsze finałowe spotkanie play off w 1998 r. Mostostal – Bosman Morze. Szczecińska drużyna w której grał Zagumny prowadziła 13:7 w tie-breaku i przegrała. Ten mecz zadecydował jak się później okazało, że to Mostostal został mistrzem. Potem Zagumny docierał do najważniejszych spotkań w kraju ze swoim kolejnym klubem AZS Olsztyn, ale i wówczas przegrywał rywalizację o tytuł najpierw z Jastrzębskim Węglem, potem ze Skrą Bełchatów. Dopiero teraz ta fatalna passa Pawła znalazła swój szczęśliwy finał. Teraz w kraju pozostał mu do zdobycia tylko złoty medal mistrzostw Polski. Po tym co ZAKSA pokazała w turnieju finałowym w Częstochowie wydaje się być też wielkim faworytem do złota PlusLigi. Ciekawe więc czy Zagumny uzupełni swą kolekcję.
Triumf ZAKSY to też znamienny fakt w polskiej siatkówce. ZAKSA była wielkim potentatem w kraju w latach 1998-2003. Zdobyła w tym czasie pięć mistrzowskich tytułów i trzy Puchary Polski. Od tej pory aż do turnieju w Częstochowie ten zasłużony klub już żadnych rozgrywek nie wygrał. Puchar Polski zdobył po raz ostatni w 2002 r. w pamiętnym turnieju w Wieluniu, uznanym przez wielu za jeden z najlepiej zorganizowanych w historii. To właśnie tam Mostostal pokonał w finałowym meczu Galaxię AZS Częstochowa. Dziś już z tamtej ekipy nikt nie został w składzie kędzierzynian, ale wielu… można było zobaczyć w nowej częstochowskiej hali. Sebastian Świderski jest obecnie drugim trenerem w ZAKSIE, więc niejako jest kontynuatorem dawnych sukcesów. Na trybunach zasiadał obecny poseł na Sejm Paweł Papke, podobnie jak Marek Kardos – obecny szkoleniowiec nieobecnej w finale częstochowskiej ekipy. Komentował te spotkania dla kędzierzyńskiego radia Marcin Prus, na trybunach był także trener Waldemar Wspaniały. Jedynym graczem zdobywcy Pucharu Polski w 2002 r. w barwach Mostostalu, którego oglądaliśmy na boisku był Piotr Lipiński, ale on występuje w barwach bydgoskiej Delekty.
Cieszy wszystkich, że kędzierzyński klub odrodził się po wielu „chudych” latach i dziś ma pełne szanse nawiązać do dawnych sukcesów. Przecież zespół prowadzony przez Daniela Castellaniego wciąż walczy o złoto nie tylko mistrzostw kraju, ale także Ligi Mistrzów. I ma w obu tych rozgrywkach na pewno duże szanse na sukcesy. A lider tej drużyny Paweł Zagumny na pewno nie powiedział w polskiej siatkówce jeszcze ostatniego słowa.
Krzysztof Mecner