Holenderska zapora
Nie przyniosły nam medalu zakończone w Norwegii plażowe mistrzostwa Europy. Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel jakoś nie mają szczęścia do mistrzostw Starego Kontynentu. W Stavanger zaczęli rewelacyjnie pewnie wygrywając grupę eliminacyjną i z tego względu awansowali od razu do II rundy play off, czyli najlepszej szesnastki drużyn mistrzostw. Tam ich marzenia o pierwszym w historii medalu przerwali holenderscy obrońcy tytułu Reinder Nummerdor i Richard Schuil.
Holendrzy to specjaliści od mistrzostw Europy. Po raz piąty z rzędu stanęli na podium, tym razem zadawalając się brązowym medalem. W ostatnich latach jednak słabiej spisują się w World Tourach i spadli na dalsze miejsce w rankingu. Fijałek i Prudel w minionych sezonach jednak regularnie z nimi wygrywali, więc liczyliśmy że i tym razem sobie poradzą. Lepsi okazali się jednak Holendrzy. Marzenia o medalu mistrzostw Europy znów będzie trzeba przełożyć na kolejny sezon.
Nummerdor i Schuil to gracze z wielką halową przeszłością. Grali jeszcze w czasach gdy Holandia była wielką potęgą w siatkówce halowej. Schuil ma na koncie tytuł mistrza olimpijskiego wywalczony na igrzyskach w Atlancie w 1996 r.. Nummerdor na te igrzyska nie pojechał, ale potem wiele lat był kapitanem Holandii. Wspólnie mieli wielki wkład w wywalczenie przez Holandię tytułu mistrza Europy w 1997 r. Po latach zmienili dyscyplinę i na piasku trzykrotnie stawali na najwyższym podium ME. Byli uważani za kandydatów do olimpijskich medali w Pekinie. Tam jednak sensacyjnie przegrali z parą z Gruzji Geor i Gia (naturalizowani Brazylijczycy). W Stavanger wzięli na nich srogi rewanż, ale tamten mecz był jednak dużo ważniejszy.
Holendrzy mieli szanse zostać najbardziej utytułowanym duetem mistrzostw Europy. Mają na koncie trzy tytuły, ale podobne osiągnięcie mieli niegdyś szwajcarscy bracia Lacigowie. Szwajcarzy zdobyli jednak poza tym dwa srebrne medale i wciąż w klasyfikacji wszechczasów są na pierwszym miejscu. Piąty z rzędu medal to jednak wielkie osiągnięcie holenderskiego duetu.
Tym razem rządzili w mistrzostwach Niemcy. Byli mistrzowie świata Brink i Reckermann wspólnie do tej pory w mistrzostwach Europy nic nie osiągnęli. Teraz wreszcie zdobyli złoty medal, pokonując w finale swych rodaków Erdmanna i Matysika. Reckermann dołączył do grona multimedalistów ME, bo dla niego to trzeci złoty medal (dwa poprzednie tytuły zdobył w parze z Markusem Dieckmannem). Brink zdobył drugie złoto, poprzednie miał w 2006 r. też z Dieckmannem. W sumie to był benefis par niemieckich, gdyż w ćwierćfinale grali także Klemperer i Koreng. Bez medali zostali gospodarze i bardzo mocni w tej dyscyplinie Szwajcarzy. W sumie wielkich niespodzianek nie było. Niemcy byli rozstawieni z jedynką. Tylko rozstawieni z dwójką Polacy mogą czuć się zawiedzeni.
W turnieju kobiecym mieliśmy dwie pary. Drobny sukces odniosły Brzostek i Kołosińska, które w eliminacjach pokonały dużo wyżej notowane Czeszki Kolocovą i Slukovą, co zapewniło im grę w play off. Tam stoczyły znów porywający bój z parą niemiecką Kohler i Sude, ale wygrać nie zdołały. Druga nasza para Sowała i Paszek przegrały wszystkie trzy eliminacyjne mecze i szybko pożegnały się z mistrzostwami.
W rywalizacji siatkarek dość niespodziewanie wygrały Włoszki Cicolari i Menegatti, choć były zaliczane do kandydatek do medali. Faworytem były Holenderki Keizer i Van Ierssel, ale w ćwierćfinale przegrały z największą rewelacją turnieju Austriaczkami Hansel i Montagnolli. Rozstawione dopiero z 16. siatkarki z Austrii zdobyły srebrny medal pokonując w półfinale obrończynie tytułu Goller i Ludwig. Niemki ostatecznie zdobyły brązowy medal pieczętując dominującą rolę w Europie niemieckiego beach volleyballa.
Nam szkoda medalowej szansy jakiej nie wykorzystali Fijałek i Prudel. To jednak bardzo młoda para (choćby w porównaniu z Nummerdorem i Schuilem czy Brinkiem i Reckermannem) i jeszcze wszystko przed nią. Mistrzostwa Europy są rozgrywane rokrocznie, więc szans na pierwszy medal mistrzostw Europy jeszcze będą mieli zapewne bardzo wiele.
Krzysztof Mecner