Kara musi być
Sporo zamieszania wywołała sytuacja podczas meczu PlusLigi między Asseco Resovią i ZAKSĄ Kędzierzyn. Sędziowie odgwizdali bowiem koniec spotkania zbyt wcześnie, gdyż w rzeczywistości Resovia zdobyła w czwartym secie tylko 24, a nie 25 punktów. Władze PlusLigi podjęły sprawiedliwą decyzję, by utrzymać wynik jaki został zapisany na papierze. Błędy popełnili sędziowie i ich dość surowo ukarano, ale przecież za błędy trzeba płacić i ponieść karę.
Błędy arbitrów zawsze się zdarzały i zdarzać się będą. Wynik utrzymano, bo nakazanie powtórki byłoby z pewnością krzywdzące dla Resovii, która przecież w pomyłce sędziowskiej żadnego udziału nie miała. Z kolei ZAKSA może jednak się czuć ciut skrzywdzona, bo w sporcie przecież nie takie rzeczy się zdarzały i może zawsze przecież powiedzieć, iż te straty można było odrobić. W sytuacji jaka jednak miała miejsce w Rzeszowie, wyrok jest najbardziej sprawiedliwy. Nie ukarano ZAKSY walkowerem, ani nie nakazano powtórki.
Błędy sędziów nieraz krzyżowały szyki faworytom, i zdarzało się, że wypaczały wynik rywalizacji. W tym wypadku jednak ten błąd nie miał decydującego wpływu na wynik, choć na pewno ten błąd był duży. Na tak wysokim szczeblu rozgrywek, przy obecnym poziomie techniki nie powinien był się zdarzyć.
Nie przypominam sobie podobnej sytuacji w PlusLidze. Zresztą jak sięgam pamięcią wynik uzyskany na parkiecie zmieniono tylko raz, mimo że przecież w wielu spotkaniach arbitrom siatkarskim zdarzały się jeszcze bardziej rażące błędy. Ta sytuacja miała zresztą miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie, gdzie reprezentacja USA pokonała na boisku 3:2 Japonię, ale potem ten wynik zweryfikowano na 3:1 dla Japonii. Wtedy obowiązywały trochę inne przepisy. Arbiter tego spotkania pokazał drugą żółtą kartkę Amerykaninowi Samuelsonowi, a za drugą żółtą kartkę karano drużynę karnym punktem. Ten punkt był jednak istotny o tyle, że miał miejsce przy wyniku 2:1 w setach i 14:13 dla Japonii. Samuelson protestował przeciwko uznaniu jego ataku w aut i naraził się arbitrowi. Tyle, że sędziowie zapomnieli o pierwszej kartce Samuelsona i mecz toczył się dalej i w efekcie wygrali go Amerykanie. Po meczu Japonia złożyła jednak protest i został on uwzględniony. W tym wypadku decyzja była krzywdząca dla drużyny USA. Amerykanie zresztą po tym spotkaniu wszyscy na znak solidarności z łysym Samuelsonem jak jeden mąż ogolili sobie głowy na zero. Ten błąd miał dla nich jednak przykre konsekwencje, bo choć wygrali wszystkie pozostałe mecze, zajęli tylko drugie miejsce w grupie, co spowodowało że w efekcie nie obronili olimpijskiego złota. W tym wypadku też można było przecież podjąć inną decyzję.
Sytuacja w meczu Resovia – ZAKSA bardziej przypomniała mi sytuację w piłce nożnej. Kiedyś w rozgrywkach Pucharu Europy grały ze sobą CSKA Sofia i Panathinaikos Ateny. W dwumeczu mimo dogrywki był remis i sędzia zarządził rzuty karne. W czwartej serii Grek przestrzelił i Bułgarzy prowadzili wtedy 3:2. Sędzia przerwał jedenastki i odgwizdał koniec meczu. Grecy nie protestowali od razu, ale oficjalny protest złożyli dzień później. Sędzia bowiem też miał kłopoty z liczeniem i była jeszcze teoretyczna możliwość by Panathinaikos wyrównał. Tu decyzja UEFA była inna, gdyż nakazano powtórzyć nie tylko karne, ale w ogóle cały mecz. Los bywa jednak zwykle sprawiedliwy i powtórkę wygrali Bułgarzy.
W futbolu wielkie błędy się zresztą dłużej pamięta. Nikt nie zmieniał wyniku ani nie powtarzał meczu, gdy ręką bramkę strzelał Anglikom Maradona, kiedy sędziowie nie zauważyli bramki Lamparda w meczu z Niemcami. To jednak błędy wynikające z gapiostwa arbitrów. Kłopoty z matematyką są jednak niezwykle rzadkie, ale też jak widać się zdarzają.
W naszym przypadku obojętnie jaką decyzję by nie podjęły władze PlusLigi to i tak można by ją krytykować, bo „pełnej sprawiedliwości” w takim przypadku być nie może. A taka decyzja jaką podjęto mimo wszystko wydaje się być najbardziej rozsądna i oddająca to co stało się na boisku.
Surowo ukarano jedynie arbitrów, ale takiej decyzji należało się spodziewać. Ktoś musiał być winien zamieszaniu jakie to spotkanie spowodowało, a tu wina jest bezsporna sędziów. Jest wina, więc musi być kara. Może będzie to też przestrogą dla innych by takie przypadki się już nie powtarzały, a sędziowie bardziej skrupulatnie będą liczyć punkty.
Krzysztof Mecner