Katowicka chwila prawdy
Reprezentacja Polski przegrała w Memoriale Wagnera trzy mecze z Czechami, Włochami i Rosjanami. Czy to powód do paniki? Nie, jeśli w końcu zaakceptujemy fakt, że wcale nie mamy drużyny, która jest w stanie regularnie ogrywać najlepszych. Problem polega na tym, że nikt w Polsce nie chce tego zaakceptować…
Czytałem ostatnio kilka mocnych opinii, że biało-czerwoni zszokowali nas porażką z przeciętną reprezentacją Czech. Oczywiście, że nasi południowi sąsiedzi to nie Rosjanie czy Brazylijczycy jednak lekceważenie ich mnie śmieszy. Jakie mamy argumenty, by traktować ich z góry? Popatrzmy na spokojnie: atakujący Jan Sztokr to gwiazda Trentino Volley, najlepszej klubowej drużyny świata. Są jeszcze najlepszy rozgrywający memoriału Lukas Tichaczek, czy charyzmatyczny przyjmujący Peter Platenik z Ziratu Bankasi Ankara. No i Jakub Vesely, który przeszedł właśnie do Cuneo. Rzeczywiście same leszcze…
Problem z oceną potencjału naszej reprezentacji bierze się głównie z tego, że w ostatnich latach mieliśmy mnóstwo szczęścia, jak choćby w ostatniej Lidze Światowej. Nie chce mi się przypominać, w jakich okolicznościach zdobyliśmy medal. Oczywiście podziałał on dodatkowo na wyobraźnię kibiców, którzy uznali, że jesteśmy trzecią potęgą świata. W tym kontekście można uznać, że brązowe medale zaszkodziły, bo utwierdziły w przekonaniu, że jesteśmy skazani na sukces.
więcej na blogu Kamila Składowskiego www.sports.pl
Powrót do listy