Każda seria ma swój kres…
Vitas Gerulaitis należał do czołowych tenisistów lat 70-tych, mówiono o nim, że mógłby być nawet najlepszy gdyby nie prowadził życia playboya, gdyż nie stronił od nocnego życia i różnych uciech. Wygrywał z najlepszymi tamtych lat jak Borg, McEnroe, Vilas, ale nie miał szczęścia do Connorsa z którym seryjnie przegrywał. Gdy po 16 kolejnych porażkach wreszcie pokonał groźnego rywala z dumą po meczu ogłosił: „Jeszcze się taki nie narodził, który by mnie pokonał 17 razy po kolei!”.
Ta historia ekscentrycznego amerykańskiego tenisisty przypomniała mi się, gdy media odtrąbiły historyczne zwycięstwo Delekty Bydgoszcz nad PGE Skrą Bełchatów w PlusLidze. Delecta przegrała ze Skrą wcześniej 18 spotkań i wreszcie złamała fatalną serię porażek. To zwycięstwo na kilkanaście godzin dało podopiecznym Piotra Makowskiego nawet pozycję lidera PlusLigi. Dzień później byliśmy jednak świadkami kolejnej przerwanej serii. Tym razem Jastrzębski Węgiel po ośmiu kolejnych wygranych ligowych i trzech w Pucharze Polski przegrał gładko na własnym parkiecie z ZAKSĄ, dzięki czemu podopieczni Daniela Castellaniego wrócili na pierwsze miejsce w tabeli. Trzeba przyznać, że sytuacja w PlusLidze robi się niezwykle ciekawa, a te przełamane serie tylko „podkręcają” atmosferę i emocje. Serię ma jeszcze… PGE Skra Bełchatów, która przegrała piąty mecz z rzędu (trzy w lidze, dwa w Pucharze Polski). Już teraz wiadomo, że po raz pierwszy od lat Skra nie będzie grała w play off z pierwszej lokaty. Do końca sezonu zasadniczego już tylko trzy kolejki ligowe, a Skra jest dopiero na piątym miejscu z wielką stratą do lidera.
Tak ciekawej sytuacji na finiszu serii zasadniczej nie było od dawna. A w najbliższej kolejce ZAKSA spotka się z Delektą w meczu którego stawka jest bardzo wysoka, gdyż ten mecz może decydować o prymacie przed play off. Ciekawa jest także sytuacja w dole tabeli, gdzie Effector Kielce, AZS Indykpol Olsztyn i Lotos Trefl walczą o dwa ostatnie miejsca w play off, a różnice między tymi drużynami są minimalne.
Równie ciekawa jest sytuacja w OrlenLidze, gdzie też ścisk w tabeli jest bardzo duży. Tu serię zwycięstw ma ostatnio Muszynianka. Wygrana w meczu na szczycie z BKS Aluprof Bielsko-Biała była szóstą kolejną wygraną drużyny Bogdana Serwińskiego. Ta wygrana spowodowała, że Muszynianka pewnie zajęła fotel lidera OrlenLigi. Największą sensacją 14. kolejki rozgrywek była z pewnością porażka na własnym parkiecie mistrzyń Polski z Sopotu z Impelem Gwardią Wrocław. W obu drużynach niedawno zmieniano szkoleniowców. W Gwardii zatrudniono Norwega Tore Aleksandersena, pod którego kierunkiem wrocławianki nagle zaczęły wygrywać i szybko pnie się w górę tabeli. I zespół, który przed sezonem oceniano bardzo wysoko znów zaczyna się liczyć w walce. Z kolei ta porażka Atomu Trefla może mieć dla tej drużyny opłakane skutki, gdyż rywalki znów jej uciekły. Podobnie jak w rywalizacji mężczyzn walka o czołowe lokaty przed play off będzie zapewne trwała do końca.
Przed polskimi drużynami klubowymi teraz gorące tygodnie. Nie tylko walka w lidze i Pucharze Polski czeka ich w najbliższych tygodniach, ale wracamy także przecież do rywalizacji w europejskich rozgrywkach. W Lidze Mistrzów zaczyna się faza play off, w pozostałych pucharach podobnie i już nie ma miejsca na chwile słabości jeśli polskie drużyny chcą w tych rozgrywkach odnieść spektakularne sukcesy. Nadzieja na sukcesy jest ogromna, choć trochę martwią te zaskakujące metamorfozy wielu czołowych drużyn, które po kilku znakomitych spotkaniach potrafią zagrać dużo gorzej. Jeśli ustabilizują formę możemy mieć nadzieję nie tylko na sukcesy w europejskiej rywalizacji, ale też na dobry poziom i efektowne spotkania w decydujących meczach serii zasadniczej PlusLigi i OrlenLigi.
Krzysztof Mecner