Kiedy drugi puchar?
W kraju ruszyły pełną parą rozgrywki ligowe, a najlepsze drużyny rozpoczynają właśnie start w rozgrywkach o europejskie puchary. Po raz pierwszy o Puchar Europy walczono w 1960 r., a więc historia zmagań o miano najlepszych drużyn klubowych w Europie liczy już ponad 50 lat. Na liście triumfatorów trzech europejskich pucharów wciąż jednak widnieje tylko jedna nazwa polskiej drużyny. W 1978 r. Płomień Milowice wygrał w Bazylei turniej finałowy Pucharu Mistrzów Krajowych (10 lat temu przemianowany na Europejską Ligę Mistrzów), a my od tej pory czekamy na drugi europejski puchar.
Wiele było w ostatnich latach narzekania na pucharowe rozgrywki, w których kluby musiały słono dopłacać do interesu. Dobre czasy pucharów należą już do przeszłości. Wycofali się sponsorzy rozgrywek, a nagrody za wygrane są symboliczne. Nic dziwnego, że wiele nie tylko polskich klubów groziło wycofaniem się z pucharowej rywalizacji, ale zwykle na groźbach się kończy bo jak tu nie walczyć o najważniejsze trofea w Europie (nie zgłosił się jedynie półfinalista Pucharu CEV z minionego sezonu Tauron Dąbrowa Górnicza). Jastrzębski Węgiel za start w Klubowych Mistrzostwach Świata dostał (a raczej wywalczył na parkiecie) 170 tysięcy dolarów, ale imprezy pod auspicjami FIVB to trochę „inna bajka” niż te które organizuje Europejska Konfederacja Siatkówki (CEV).
Rozgrywki Pucharu Europy... wymyślili polscy działacze i oni zarządzali pierwszymi edycjami europejskich zmagań, a „Przegląd Sportowy” fundował puchar dla najlepszej drużyny. Jakże to dawne czasy. Teraz o naszej PlusLidze i PlusLidze Kobiet w całej Europie wszyscy wyrażają się z uznaniem. Trzeba to jednak pokazać w europejskiej rywalizacji.
Sądzę, że szansa na zdobycie drugiego w historii europejskiego pucharu w tym sezonie istnieje. Przed rokiem ZAKSA wygrała pierwszy finałowy mecz w Treviso w Pucharze CEV i już wszyscy widzieliśmy ją na najwyższym podium. Szansy nie wykorzystała. ZAKSA i etatowy mistrz Polski Skra Bełchatów reprezentują nas w Lidze Mistrzów. I są uznawani za kandydatów do trofeum. Jastrzębski Węgiel pokazał w Katarze, że można wygrywać z najlepszymi w Europie, a inne polskie drużyny przecież reprezentują podobną siłę. Asseco Resovia jest dla wielu kandydatem do wygrania Pucharu CEV, w którym przed rokiem była w półfinale, a teraz ma chyba mocniejszą drużynę. W tym pucharze grać będzie także Tytan AZS Częstochowa, a w Challenge Cup AZS Politechnika Warszawa.
Duże nadzieje wiążemy także z występami kobiecych drużyn. Mistrz Polski Muszynianka oraz poważnie wzmocniony Atom Trefl Sopot będą grać w Lidze Mistrzyń, BKS Aluprof zagra w Pucharze CEV, a Gwardia Wrocław w Challenge Cup, w którym przed rokiem osiągnęła swój największy międzynarodowy sukces. W sumie więc dziewięć drużyn będzie reprezentować nasz kraj w pucharowych zmaganiach. Trochę szkoda, że nie zagra Tauron prowadzący obecnie w PlusLidze Kobiet oraz oczywiście Jastrzębski Węgiel, który w poprzednim sezonie choć był czwarty w Europie to w naszej lidze zajął dopiero siódme miejsce.
Kilka spotkań już w grupach eliminacyjnych Ligi Mistrzów na pewno wywoła gigantyczne zainteresowanie. ZAKSA jest przecież w grupie razem z broniącą tytułu drużyną Trentino, która jest także Klubowym Mistrzem Świata.
Na start ZAKSY wszyscy czekamy z dużymi nadziejami. Mam w pamięci dawny Mostostal, który mozolnie przebijał się w europejskiej hierarchii. Dwa razy był przecież w 2002 i 2003 roku w turnieju finałowym Ligi Mistrzów. Teraz po latach wraca do najważniejszego z pucharów i wszyscy są ciekawi czy nawiąże do dawnych osiągnięć. Z kolei Skra od kilku sezonów przymierza się do zdobycia pucharu, ale wciąż nie może się przebić przez włosko-rosyjską koalicję. Może więc w tym roku.
Plus Liga w sezonie 2011/2012 wydaje się być mocna jak nigdy. Tylu świetnych graczy z całego świata jeszcze w niej nie było. Chyba to musi mieć też „przełożenie” na międzynarodowe rozgrywki, więc na europejskie puchary czekamy naprawdę z ogromnymi nadziejami. Może wreszcie doczekamy się tego drugiego europejskiego pucharu.
Krzysztof Mecner