KŁANIAM SIĘ NISKO!
ZDANIEM WETERANA
KŁANIAM SIĘ NISKO!
PLUSLIGA podpisuje umowę na pięć kolejnych lat z Telewizją Polsat. Niech mi wybaczy syn nieodżałowanego opiekuna siatkarskiej młodzieży, Władysława, –Bartosz Heller, zdolny dziennikarz TVP Sport i fan siatkówki, że wychwalam konkurencję jego firmy. Zresztą co tu do wybaczenia; sam Bartek, człek zazwyczaj obiektywny musi przyznać, że zasługi Polsatu w popularyzowaniu siatkówki są olbrzymie. Choć TVP też w swoim czasie przyłożyła swoją bardzo pokaźną cegiełkę, to jednak rola Polsatu jest nie do przecenienia, w tym działania dyrektora Mariana Kmity w rozkręceniu w tej polsatowskiej telewizji kilku dyscyplin sportu z siatkówką na czele. Wcale nie przesadzam z pochwałami. Tylu transmisji, tak bogatego programu siatkarskiego jak w Polsacie jeszcze nigdy i nigdzie nie było. Cieszę się więc, że będzie to miało swoją kontynuację, uboższą jednak podobno w PlusLidze siatkarek. Mimo to jako kibic siatkówki za to co dotychczas kłaniam się Polsatowi nisko.
Pewne jest, że zwiększy się liczba transmitowanych w Polsacie meczów PlusLigi siatkarzy do trzech w tygodniu. Jeśli chodzi o PLsiatkarek to rozmowy są w toku.
Wracając do Polsatu to nie zamierzam kontynuować hymnów pochwalnych, widzę też cienie. Grupce mniej doświadczonych, chyba młodszych a za to pełnych ambicji i tzw. świętego ognia, dziennikarzy przydałby się – być może od osoby z zewnątrz, mającej duży staż i doświadczenie w telewizyjnym fachu – obiektywna, bo z dystansu – ocena i rada dotyczące stylu wykonywanej pracy. To moja naiwna propozycja, chyba mało realna, bo i tu – może się mylę - działają siły wewnętrzne uważające, że same wszystko potrafią.
Ta wspomniana grupka musiała wziąć na barki ciężar sporej porcji transmisji, bo z wszystkim świetna para Drzyzga – Swędrowski nie dała by sobie rady. Do tej drzyzgoswędrowskiej akademii siatkówki (wspomaganej przez innych fachowców o znanych nazwiskach –Jarosza, Mazura, Wójtowicza), czasem, powiedzmy otwarcie przegadanej, ale w sumie obiektywnie i ze znawstwem komentującej, owa grupka stara się dorastać. Ma na to – jak się wydaje –spore nadzieje. Kiedy się one spełnią – jak już gdzieś wspominałem - moim zdaniem wówczas, gdy trochę mniej uwagi poświęci to miłe towarzystwo zdobywaniu popularności. Ta, jeśli będzie zasłużona – sama przyjdzie, bez przesadnego, jak bywało dość często lecz nadal się czasem zdarza, wręcz godnego „humoru z zeszytów szkolnych” ubarwiania swoich na antenie opowieści, szafowania pochwałami, przesadnymi przymiotnikami. Większego za to spokoju, rozwagi, hamowania przesadnego entuzjazmu w ocenie wydarzeń. Bez - nadmiernego prognozowania, bywa niewybaczalnego bo w trakcie trwającego jeszcze meczu nieobliczalnej przecież siatkówki. Ale w sumie widać postęp, do którego przyczynia się też lepszy dobór czy pewna rotacja w wyborze par sprawozdawców, w tym m.in.. rozdzielanie czasem pary numer 1; wtedy Drzyzga i Swędrowski współpracują każdy z innym partnerem, co dobrze służy, zazwyczaj, temu drugiemu.
Tych uwag było by trochę więcej ale i tak, może ktoś powiedzieć, że mądrzę się nadmiernie, choć, moim oczywiście zdaniem, mam do tego prawo jako wierny stary telewidz oglądający teraz siatkówkę wyłącznie w okienku.
Janusz Nowożeniuk
PS.. Mój przyjaciel Cezary, kiedy przesłałem powyższy tekst pochwalił „utwór” i jak zwykle go komplementował, wprowadzając mnie, też jak zwykle, w zakłopotanie. Skromny dziennikarz bowiem jestem, a że czasem zdoła się trafić strzałą w jakąś perełkę merytoryczną – to na pocieszenie. Tym większe, że przecież nawet sławny Longinus Podbipięta nie obronił się przed strzałami. Szkoda, bo przy jego wzroście mógłby zagrać na środku a sama obecność rycerza w zbroi i z Zerwikapturem mogłaby powalić na kolana przeciwników. Cezary po otrzymaniu tekstu, bez niniejszego dopisku „PS.” powiedział, jak zwykle on,– „super” ale szkoda, iż tak mało bo i poczytał by sobie dalej. Uparłem się, że mu zrobię przyjemność i ku rozpaczy Czytelników np. typuję swoją z szóstkę doświadczonych siatkarek PlusLigi: rozgrywająca Śliwa, przyjmujące Świeniewicz i Mirek (Niemczyk), atakująca Kowalkowska, środkowe Dziękiewicz i Pykosz, libero – powyżej 30-tki – vacat.
Summa summarum – wie ten zespół co ma z piłką zrobić, jak wykiwać przeciwniczki, gra zaś nierzadko z entuzjazmem, jakiego nie powstydziły by się koleżanki o ile lat młodsze? Właśnie o ile. Kto chce może sobie poczytać Skarb Kibica bo mnie nie bardzo wypada podawać wiek, choć z mojej ponad 75-letniej perspektywy dwie siatkarki z rocznika 1969 to pikuś. Wspaniałe, zasłużone zawodniczki mają się dobrze, atak młodzieży na razie średni (choć kilka z tych młodszych pokazało grę bardzo obiecującą, np. Berenika Okuniewska)
No i masz Cezary co chciałeś, przekonany jestem, że więcej nie poprosisz. Czytelników – jeśli cezarową podpuchą zanudziłem – przepraszam. J.N.