Koniec sezonu
Dramatyczne mecze o brązowy medal między Skrą Bełchatów i Jastrzębskim Węglem zakończyły sezon PlusLigi 2014/2015. Sezon niewątpliwie bardzo ciekawy, choć dla wielu dość męczący z racji powiększenia stawki drużyn do 14 zespołów. Zwłaszcza faza zasadnicza była trochę uciążliwa dla siatkarzy, gdyż musieli rozgrywać mecze co kilka dni, godząc to jeszcze z występami w pucharach europejskich.
Ten jubileuszowy sezon PlusLigi (profesjonalne rozgrywki zainaugurowano w 2000 r.) był specyficzny. Padały rekordy frekwencji, a emocji było co niemiara. Po raz trzeci w ostatnich czterech latach najlepsza okazała się Asseco Resovia, a rewelacją sezonu była z pewnością drużyna Lotosu Trefla Gdańsk. Prowadzony przez Andreę Anastasiego drużyna sprawiła masę niespodzianek, kończąc sezon ze srebrnym medalem mistrzostw kraju i Pucharem Polski.
Wielki faworyt rozgrywek Skra Bełchatów, po kapitalnym początku sezonu, finisz miała słaby. Odpadła przecież w półfinale ligi, Ligi Mistrzów i Pucharu Polski. Niewiele zresztą brakowało by zakończyła sezon z pustymi rękami, ale w piątym meczu ostatecznie pokonała Jastrzębski Węgiel. Śląska drużyna też przed sezonem liczyła na lepszy wynik, ale potwierdziła, że wciąż należy do elity, i w zasadzie liczy się w walce o medale przez cały okres trwania PlusLigi. Na pewno też więcej spodziewano się po kędzierzyńskiej ZAKSIE, która przecież jeszcze niedawno walczyła o najwyższe zaszczyty. Tym razem zespół z Kędzierzyna-Koźle nawet nie awansował do półfinału play-off.
Dla polskiej siatkówki są to na pewno dobre lata. Wciąż mamy w pamięci jesienny tytuł mistrza świata, jaki zdobyła nasza reprezentacja, która przecież oparta jest o zawodników występujących w PlusLidze. Dobry poziom rozgrywek nastraja optymistycznie przed zbliżającym się sezonem reprezentacyjnym.
Dla kadry Stephane’a Antigi będzie to niezwykle ważny rok. Wiadomo, że po zdobyciu mistrzostwa świata kolejnym celem będzie walka o olimpijski medal. Taka sztuka udała się niegdyś Hubertowi Wagnerowi, który po mistrzostwie świata w 1974 r., dwa lata później wygrał ze swoją drużyną także igrzyska olimpijskie w Montrealu. Wszyscy wierzą, że Antiga może powtórzyć wyczyn legendarnego polskiego szkoleniowca, choć droga do tego jest jeszcze bardzo daleka.
Chyba najważniejsze zadanie na ten rok to jak najszybsze zakwalifikowanie się do olimpijskiego turnieju, co czasami bywa bardzo trudne. Imprez o najwyższej randze jest w 2015 r. kilka i z pewnością będzie trudno je wszystkie pogodzić. Przed siatkarzami nie tylko tradycyjne rozgrywki Ligi Światowej i rozgrywane w cyklu dwuletnim mistrzostwa Europy. W kalendarzu jest także Puchar Świata (z tej imprezy można już wywalczyć przepustkę do Rio) rozgrywany w cyklu czteroletnim, choć teraz trochę w innej formule. W 2011 r. kadra trenowana jeszcze wtedy przez Anastasiego zdobyła w Pucharze Świata srebrny medal i olimpijską kwalifikację. Warto więc wielką uwagę przyłożyć to tego turnieju.
Nowością w programie będą prestiżowe, bo pierwsze w historii, Igrzyska Europejskie. O potrzebie organizacji takiej wielkiej sportowej imprezy dla Europy mówiono już w latach 60-tych, ale długo nie doczekała się realizacji. Od 1951 r. mają swoje igrzyska sportowcy z Ameryki (Igrzyska Panamerykańskie, które zresztą odbędą się w lipcu w Toronto), Azji (Igrzyska Azjatyckie rozegrano jesienią zeszłego roku), Afryki (odbędą się w tym roku w Brazzaville). Dopiero teraz podobnej imprezy doczekali się europejscy sportowcy.
Wiele siatkarskich potęg w Europie bardzo poważnie szykuje się do tych igrzysk, gdyż można z nich wyjechać nie tylko z medalami, ale też pokaźną ilością punktów do światowego rankingu. A ten ranking ma przecież decydujące znaczenie przy rozdziale miejsc w olimpijskich turniejach kwalifikacyjnych.
Nasza męska siatkówka jest silna i czekamy na potwierdzenie tego faktu w zbliżających się turniejach. Mistrzom świata przecież nawet nie wypada grać na słabym poziomie.
Krzysztof Mecner