Krzysztof Mecner: to będzie sezon Falaski?
Rok 2016 dopiero się rozpoczął, ale jak na razie jest on niezwykle pomyślny dla Miguela Angela Falaski. Hiszpański trener PGE Skry Bełchatów ma się czym pochwalić. Najpierw prowadzona przez niego drużyna wygrała po niesamowitych bojach prestiżowy Puchar Polski we Wrocławiu, potem dostał nominację na selekcjonera reprezentacji Czech, a teraz zrobił pierwszy krok w stronę awansu do kolejnej fazy play-off Ligi Mistrzów. Jego PGE Skra pokonała bowiem u siebie turecki Ziraat Bankasi 3:1 i jest na dobrej drodze do kolejnej rundy najważniejszego z europejskich pucharów.
Miguel Angel Falasca miał piękną karierę jako zawodnik, teraz znakomicie poczyna sobie też w roli szkoleniowca. Mało kto pamięta, że jego wielka międzynarodowa kariera zaczęła się w naszym kraju. W 1992 roku Polska organizowała mistrzostwa Europy juniorów w Poznaniu, gdzie liczyliśmy zresztą na sukces naszych młodzieńców. Rewelacją tego turnieju byli jednak właśnie Hiszpanie, gdzie rozgrywającym był wówczas Miguel Angel Falasca. Hiszpania dotarła wówczas aż do finału, gdzie uległa Włochom. To był pierwszy wielki sukces hiszpańskiej siatkówki na międzynarodowej arenie.
Falasca grał w wielu klubach, ale z pewnością najbardziej obfity okres w sukcesy, miał od momentu przyjścia do Bełchatowa. Zdobył z tym klubem masę sukcesów. Był mistrzem i zdobywcą Pucharu Polski, zdobywał medale Klubowych Mistrzostw Świata. Brakuje mu jednak w bogatej kolekcji złotego medalu Ligi Mistrzów i z pewnością marzy, by tę lukę w tym roku uzupełnić.
Oczywiście najbardziej chyba dla wszystkich pamiętnym występem Falaski na siatkarskich parkietach jest jego gra w niesamowitym finale mistrzostw Europy w 2007 roku, gdzie sensacyjnie Hiszpania pokonała w Moskwie Rosję. Falasca doskonale grał w tamtym spotkaniu. Jego trenerem był wówczas Andrea Anastasi, trenerem Rosji Władymir Alekno. Jeśli Skra awansuje do kolejnej rundy to Falasca z jednym z tych dwóch szkoleniowców będzie się musiał zmierzyć w walce o miejsce w finale Ligi Mistrzów w Krakowie. Anastasi prowadzi obecnie LOTOS Trefl, a Alekno Zenit Kazań.
Falasca ma na koncie zdobycie europejskiego pucharu, ale niższej rangi – Top Teams Cup (już dzisiaj nieistniejącego) w 2002 roku. Hiszpan grał wtedy, zresztą razem z bratem Guillermo - równie znakomitym siatkarzem, w barwach belgijskiego Knack Roeselare. Finałowy turniej odbywał się wówczas w Częstochowie, a wszyscy w Polsce mieli nadzieję, że zdobędzie go prowadzony przez Ireneusza Mazura – częstochowski AZS. To właśnie jednak belgijski zespół pokonał akademików w półfinale i zdobył potem cenny puchar. Drużyna Falaski pokrzyżowała też plany wygrania Ligi Mistrzów w 2002 roku kędzierzyńskiemu Mostostalowi. Falasca grał wtedy w słynnej Modenie, a finał Ligi Mistrzów rozgrywano w Mediolanie. W półfinale włoski zespół grał z Mostostalem i wygrał pewnie 3:1. Choć był też wielkim faworytem turnieju, jednak przegrał finałowe spotkanie z Lokomotiwem Biełgorod. W tym turnieju Falasca grał jednak niewiele, bo w Modenie był zmiennikiem legendarnego amerykańskiego rozgrywającego Lloya Balla.
Najbliżej wygrania Ligi Mistrzów Falasca był jednak niewątpliwie w 2012 roku, gdy finał był rozgrywany w Łodzi. PGE Skra Bełchatów miała przecież wtedy meczbola, a mecz finałowy z Zenitem Kazań (prowadzonym przez Aleknę) przegrała po ewidentnym błędzie arbitra.
Wszyscy oczywiście życzymy Falasce uzupełnienia kolekcji europejskich trofeów. Tak długo przecież czekamy by polski zespół klubowy, wygrał znów najważniejszy z pucharów. Od triumfu Płomienia w 1978 mija już prawie 40 lat. W tym roku przed szansą na pewno stanie Asseco Resovia, która jako gospodarz turnieju finałowego w Krakowie może spokojnie czekać na rywali. Miejmy nadzieję, że w Krakowie będzie grał też i drugi polski klub.