Krzysztof Mecner: to już 20 lat
Czas szybko płynie. 29 września mija równo 20 lat od pierwszych rozegranych spotkań o mistrzostwo Polski pod egidą Polskiej Ligi Siatkówki (wówczas nazywała się Profesjonalna Liga Piłki Siatkowej S.A.).
Sezon 2000/2001 rozpoczęły ciekawe mecze, a pierwszym spotkaniem w nowej formie rywalizacji był pojedynek Czarnych Warki Radom z Kazimierzem Płomieniem Sosnowiec. Z kolei mecz tego samego dnia Stolarki Wołomin z Mostostalem Kędzierzyn był jako pierwszy transmitowany przez TVP 3.
Ten pierwszy historyczny mecz zakończył się zwycięstwem Czarnych Radom nad Kazimierzem Płomieniem 3:1. W Radomiu zbudowano wówczas bardzo ciekawy zespół, którego trenerem był Wojciech Drzyzga, który jednocześnie był II trenerem reprezentacji Polski. Pomagał mu w pracy w roli grającego trenera Marian Kardas, który z kolei wsławił się powrotem do reprezentacji Polski kilka miesięcy wcześniej, po 10-letniej przerwie i grał w pamiętnym turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Katowicach na pozycji libero. Wszyscy zachwycali się zwłaszcza grą blokiem radomskiej drużyny, która jednak nie była w pełni usatysfakcjonowana czwartym miejscem na koniec rozgrywek. Z kolei Kazimierz Płomień prowadził mistrz olimpijski z Montrealu Marek Karbarz. Rok wcześniej sosnowiecki klub był bliski medalu, ale stracił przed sezoniem kilku znakomitych siatkarzy. Odszedł, co było wielkim osłabieniem, Jewgienij Krasilnikow, jedna z pierwszych wielkich zagranicznych gwiazd, jakie występowały w polskiej ekstraklasie (przez lata był podstawowym rozgrywającym reprezentacji ZSRR, a później Rosji). Kazimierz Płomień ostatecznie spadł z ligi, podobnie jak rewelacyjny rok wcześniej Stilon prowadzony przez Andrzeja Kaczmarka. Stilon po osłabieniach nie był w stanie grać tak jak rok wcześniej, gdy był wielką rewelacją ligowych rozgrywek.
W tym pierwszym sezonie PLS liczyła tylko 11 udziałowców, którymi było dziesięć klubów walczących o medale mistrzostw Polski i oczywiście PZPS. W tej pierwszej historycznej kolejce grały także Stal Nysa ze Stilonem Gorzów, AZS Olsztyn z Galaxią AZS Częstochowa oraz Morze Szczecin z Jastrzębiem Borynia. Co ciekawe tylko trzy kluby z tego pierwotnego zestawienia bez przerwy są obecne na najwyższym szczeblu rozgrywek ligowych w Polsce: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (dawny Mostostal), Jastrzębski Węgiel i AZS Olsztyn.
Ten pierwszy sezon był ciekawy, choć to był okres dominacji Mostostalu. Zespół z Kędzierzyna bronił tytułu. Rok wcześniej pokonał w finale Stilon Gorzów, z którego przed sezonem pozyskał Sebastiana Świderskiego (najlepszego gracza poprzedniego sezonu). Zespół z Kędzierzyna prowadzony przez Waldemara Wspaniałego pewnie wygrał mistrzostwa, w finale play off już w trzech spotkaniach pokonał AZS Częstochowę, którą prowadzili Ireneusz Mazur i Stanisław Gościniak. Brązowy medal zdobyła drużyna Jastrzębia Borynii, zaczynająca swoją stałą przynależność do siatkarskiej elity. Zespół ze Śląska prowadził z kolei inny legendarny trener, Jan Such.
W tym pierwszym sezonie grały w PLS jeszcze Stolarka Wołomin, którą z powodzeniem prowadził Krzysztof Felczak. Dwa lata później Stolarka jednak oddała miejsce w PLS, godząc się na fuzję z Kazimierzem Płomieniem. Grał także ze zmiennym szczęściem AZS Olsztyn, prowadzony przez byłe ikony klubu, najpierw Stanisława Iwaniaka, a potem Macieja Tyborowskiego. Były trener kadry narodowej Ryszard Kruk prowadził Stal Nysę, a Andrzej Urbański był trenerem Morza Szczecin. Przypominam nazwiska trenerów, bo wtedy jeszcze polscy szkoleniowcy mieli decydujący wpływ na siłę drużyn startujących w profesjonalnych rozgrywkach. Z biegiem czasu zaczęto zatrudniać nie tylko coraz bardziej znanych graczy z zagranicy, ale też zagranicznych szkoleniowców. Kiedy w 2004 r. Słowak Igor Prielożny wywalczył z Jastrzębskim Węglem mistrzostwo kraju, inne kluby też coraz chętniej zatrudniały trenerów z zagranicy.
W tym pierwszym profesjonalnym sezonie zresztą zbyt wielu głośnych zagranicznych graczy nie było, choć sporo było siatkarzy z Rosji, Czech, Słowacji, Ukrainy czy Jugosławii. Chyba największe uznanie zdobył z nich Dusan Kubica, słowacki libero kędzierzyńskiego Mostostalu.
Dziś PLS ma już 20 lat i były to dobre lata dla naszych rozgrywek, wiele sezonów było świetnych i na znakomitym poziomie. Rozwijała się ta nasza PLS szybko i wkrótce gra w niej była dla siatkarzy z całego świata równie atrakcyjna, jak gra w lidze włoskiej czy rosyjskiej, uznawanych za najsilniejsze ligi w Europie. Teraz PLS ma raczej kłopoty z epidemią koronawirusa, która cały czas komplikuje nam wszystkim życie, niż z problemami stricte sportowymi. Liczymy, że wszystko szybko się unormuje, a PLS i przez następne 20 lat będzie naszą dumą.