Kwalifikacje zakończone
W miniony weekend poznaliśmy wszystkie drużyny, które zagrają w zbliżających się Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, poznaliśmy też grupowych rywali Polaków. Z losowania grup można być zadowolonym, bo podopieczni Andrei Anastasiego trafili do teoretycznie ciut słabszej grupy i dla nich wywalczenie sobie awansu do ćwierćfinału nie powinno stanowić wielkiego problemu.
Zresztą w ćwierćfinale igrzysk byliśmy zarówno w 2004 r. w Atenach, jak i w 2008 r. w Pekinie. Teraz jednak oczekiwania przed naszą drużyną są wyższe, nikt nie ukrywa, że marzy nam się medal – drugi w historii męskiej reprezentacji na najważniejszej sportowej imprezie świata.
Turniej olimpijski jest zresztą specyficzny. Gra w nim zaledwie 12 wyselekcjonowanych drużyn, a kontynentalny rozdział miejsc zawsze sprawia, że kilka ekip jest nieco słabszych. Igrzyska tak naprawdę zaczną się w II fazie turnieju, gdy drużyny będą w play off walczyć o miejsce w najlepszej czwórce. Wtedy już nie będzie słabych, które odpadną w eliminacjach. Mecz ćwierćfinałowy będzie zapewne kluczowym w naszym olimpijskim starcie.
Na losowanie nie ma co narzekać. Wprawdzie mamy w grupie tak trudnych rywali jak Włochy, Argentyna czy Bułgaria, ale są też drużyny chyba nieco odstające poziomem jakimi są gospodarze W. Brytania czy Australia. Z pokonaniem tych dwóch ostatnich jeśli marzymy o czymś wielkim nie powinno być problemu, a to już powinno wystarczyć do awansu. Warto jednak walczyć o wygranie grupy, co zapewne pozwoliłoby uniknąć szybkiego trafienia na Rosję czy Brazylię, powszechnych faworytów igrzysk. Druga grupa jest zresztą piekielnie mocna bo grają tam przecież także obrońcy tytułu Amerykanie, mistrzowie Europy Serbowie, coraz groźniejsi Niemcy i niezła drużyna Tunezji. Na jakiś klasowy zespół tak czy inaczej zapewne trafimy gdy będą się ważyć losy olimpijskich medali. No chyba, że będą niespodzianki, które zwłaszcza w tych pierwszych spotkaniach zwykle się na igrzyskach zdarzają.
Powszechnie wiadomo jednak, że na igrzyska znacznie trudniej się zakwalifikować, niż potem osiągnąć w nich wartościowy rezultat. Kilka znakomitych zespołów w Londynie przecież nie będzie. Kuba, która dwa lata temu robiła furorę na mistrzostwach świata wydawała się jednym z pewniaków, ale przegrała po dramatycznym spotkaniu z Niemcami. Jak widać odejście Raula Lozano z niemieckiej kadry nie zaszkodziło tej drużynie, a mając w składzie Grozera, gwiazdę PlusLigi w minionym sezonie to mogą sprawić jakąś dużą niespodziankę. Zabraknie także silnej reprezentacji Francji, która przecież trzy lata temu grała z nami w finale mistrzostw Europy. Po raz drugi w historii igrzysk zabraknie też zespołu z Azji. Stricte azjatyckie ekipy przegrały bowiem rywalizację z przydzieloną do tej strefy Australią. Ale Azja to dziś najsłabszy siatkarski kontynent w rywalizacji mężczyzn. Czasy olimpijskich triumfów Japonii to odległa przeszłość, nie spełnili nadziei Chińczycy. Najbliżej awansu był z Azji Iran, ale pamiętając naszą porażkę z tym zespołem w Pucharze Świata to pewnie lepiej iż będziemy rywalizować z Australią.
Jeszcze bardziej zróżnicowany poziom jest w rywalizacji kobiet. W grupie A są słabiutkie drużyny W. Brytanii i Algierii, gdy w grupie drugiej zagra sześć mocnych drużyn USA, Brazylia, Chiny, Serbia, Turcja i Korea. Oj tu będzie niesamowita walka o awans do ósemki.
Do igrzysk mamy jeszcze trochę czasu, na razie żyjemy grą naszych drużyn narodowych w Lidze Światowej i Grand Prix. Męska kadra przegrała w Brazylii, ale też trudno było oczekiwać, że będziemy ten świetny zespół „lać” na zawołanie. O pierwszym miejscu w grupie zadecyduje zapewne ostatnie spotkanie z Brazylijczykami na turnieju w Finlandii.
Siatkarki grały na ile potrafiły. Pokonały Serbię, urwały punkt Brazylijkom i to jest cenne osiągnięcia. W kolejnych turniejach rywale będą nieco łatwiejsi, więc szansa na grę w turnieju finałowym nie jest jeszcze stracona.
Krzysztof Mecner