LEGIONOVIA NIE Z LEGIONOWA?
ZDANIEM WETERANA
LEGIONOVIA NIE Z LEGIONOWA?
Szlag mnie trafia, gdy nawet tak wyrafinowany komentator jak Wojciech Drzyzga mówi Legionovia Legionowo. A co, może Legionovia Pcim Dolny, Warszawianka Kobyłka, Cracovia Jasiorówka. Tak nawiasem mówiąc w Jasiorówce obok naszego pobabcinego drewnianego domku rośnie wspaniały, górujący nad całą okolicą dąb. Uznany za pomnik przyrody, mój i syna prywatny dąb. Potężny i niezniszczalny przez burze i huragany. Takiego, w przenośni oczywiście, dębu, brakuje, niestety, w naszej siatkówce. Nie chodzi mi tu o jakiegoś monopolistę, bezwzględnego dominatora a o drużynę, twardo i konsekwentnie – jak to się mówi – trzymającą poziom. Ciągle tylko góry i dołki. I taka na przykład Skra z Winiarskim, moim ulubieńcem Plińskim, Kłosem, Bąkiewiczem, Wlazłym, nie mówiąc o Dantem Bonifantem, przegrała już nie tylko z silnym Jastrzębskim , ma w bilansie , na trzy kolejki przed play offami, sześć przegranych meczów . Efektor Kielce, skazywany na pożarcie, wygrał w Warszawie z grającą świetnie na starcie ligi Politechniką.
W babskiej (przepraszam szanowne panie –ale tak się mówi) siatkówce, też grają w kratkę, choć np. Bielsko, Tauron czy Muszynianka na razie trzymają się mocno, to jednak poziom ich gry skacze z góry w dół i odwrotnie. Mniemam, że tak będzie do końca rozgrywek, jeśli zaś moja ocena jest zbyt pesymistyczna, przekreślą ją wyniki w europejskich pucharach. Oczywiście, jeśli będą dobre. Jeśli tak się stanie, ze skruchą uderzę się w piersi.
Kibice z Warszawy, jak już pisałem, z wielką uwagą obserwują grę siatkarek z Legionowa. To miasto bliskie Warszawy, przez wielu uznawane niemal za dzielnicę stolicy, ma tak piękną halę sportową, że byłby żal ogromny, gdyby nie grały w niej drużyny najwyższej klasy rozgrywkowej, Orlen Ligi, zwanej jeszcze nie tak dawno pierwszą ligą. Sama Warszawa ma obiekty, nie ma siatkówki kobiecej na najwyższym ligowym poziomie, wycieczki do pobliskiego Legionowa to rekompensują.
Na szczęście w Plus Lidze nieźle spisują się podopieczni pani Doleckiej(serdecznie pozdrawiam) czyli siatkarze Politechniki. Mają spore szanse na wysoką pozycję w ostatecznej tabeli. Są w stanie wygrywać mecze z każdym ale niemal z każdym również …przegrać. Nawet z Efektorem Kielce, który nie jest znowu taki słaby jak przypuszczano.
Coś z podwórka mojego przyjaciela, Głównego Komisarza Ligi, Cezarego Matusiaka. Szanowny Komisarzu. Na podstawie moich, skromnych na razie obserwacji, coś mi się wydaje, że sędziowie drudzy i liniowi, bardziej emocjonują się samą grą, niż zważają na to, na co mają baczyć a chodzi o to co dzieje się pod siatką czy też na samych liniach. Nic się chyba w starych przyzwyczajeniach nie zmienia. Obawiam się, że nawet gdyby Komisarz stawał na głowie –nic się nadal nie zmieni. Narzekamy na poziom lecz sama gra jest niezaprzeczalnie zajmująca, ciekawa, siatkówka przoduje chyba pod tym względem wśród gier zespołowych. To jest wielce pocieszające i osobiście trudno mi się dziwić liniowym. Ja tam bym, na tym stanowisku, w każdym razie nie zbierał pochwał .
Na tegorocznych mistrzostwach Europy , których jesteśmy współorganizatorami, siatkarze, w swym naprawdę silnym składzie, mają niezaprzeczalne szanse odnieść sukces. Oczywiście na ów liczą także inne, silne drużyny. To zrozumiałe. Konkurencja mocna, jednak podopiecznych trenera Anastasiego stać, jak sądzę, na medal. Złoty. Ja w każdym razie tak to widzę. Niższe miejsce na podium potraktowałbym jako niepowodzenie, poza podium – jako klęskę. Tu nie ma być albo nie być. Musi być – jak mówił niegdyś Jurek Wagner – złoto. Jeśli będzie, w co naprawdę bardzo bym chciał wierzyć, zagramy w Grand Champions Cup – prestiżowym turnieju dla mistrzów kontynentalnych
Bardzo żałuję, że Alkowi Świderkowi, którego znam od lat i wielce cenię, nie powiodło się w pracy z reprezentacją siatkarek. Powodów zapewne było sporo, może do sprawy wrócę. Pewne jest tylko, że dla wielu zawodniczek liczą się przede wszystkim tylko bardzo wymierne korzyści.”Czy opłaca się grać w reprezentacji”. Minęły czasy innego, takiego entuzjastycznego patrzenia na sprawę – proszę kochanej Krysi- a mam zresztą na myśli nie tylko niezapomnianą Reprezentantkę (celowo przez duże R) –Krystynę Czajkowską-Rawską ale także jej koleżanki z tamtych pięknych, ale jednak innych, bardziej w obłokach, czasów.
Warszawa 8.1.2013