Liga poza „Spodkiem”
Liga Światowa obchodzi w tym roku jubileusz 25-lecia istnienia. Te komercyjne rozgrywki zostały zainaugurowane w 1990 r. I wszyscy są zgodni co do tego, że to była udana inicjatywa, a World League przyczyniła się do ogromnej popularyzacji siatkówki na całym świecie. Gdy zaczynano uczestniczyło w walce o medale zaledwie osiem reprezentacji. Teraz FIVB niesamowicie rozbudowuje te rozgrywki od 2012 r. W tegorocznej edycji w szrankach staną aż 32 narodowe reprezentacje, choć z podziałem na trzy dywizje.
W Polsce zawsze na mecze siatkarzy w tych rozgrywkach przychodziły tłumy kibiców i tak zapewne będzie w tym roku. Tym bardziej, że przecież Polska to aktualny mistrz świata, a każdy będzie chciał na żywo oglądać najlepszą drużynę siatkarską globu. Tym razem mecze Ligi Światowej zostaną rozegrane w trzech miastach: Gdańsku, Krakowie i Częstochowie. Nie będzie spotkań w fazy interkontynentalnej w katowickim „Spodku”, gdzie Liga Światowa była obecna niemal zawsze. PZPS promuje jednak nowe hale. Nowa efektowna hala powstała przecież w Częstochowie i w niej tak wielkiego sportowego wydarzenia jeszcze nie było. Kraków Arena to obecnie największa hala sportowa w Polsce i wybór tego obiektu jest naturalny. A hala na pograniczu Gdańska i Sopotu jest chyba jedną z najładniejszych, jakie widziałem. Więc na pewno emocji w tych obiektach nie zabraknie.
Inna sprawa, że Polska jest także najpoważniejszym kandydatem do organizacji turnieju finałowego, po rezygnacji Brazylii. W Polsce raczej myślano o organizacji finałów World League w przyszłym roku, ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie by w naszym kraju organizowano… dwa kolejne finały Ligi Światowej.
Mamy zresztą niezwykle atrakcyjnych rywali. W Gdańsku pod koniec maja będziemy mierzyć swe siły z drużyną mistrzów olimpijskich – Rosji. Jak dramatyczny był mecz z tym zespołem w czasie mistrzostw świata nie trzeba nikomu przypominać. I znów zapewne będzie podobnie.
W Częstochowie będziemy gościć Iran – z pewnością największą rewelację w siatkówce międzynarodowej w ostatnich latach. To niezwykle ciekawy zespół, który był bliski awansu do półfinału na ostatnim Mundialu i z roku na rok robi szalone postępy. To też będzie niezwykle ciekawa konfrontacja. Rok temu dostaliśmy srogie lanie w Iranie w meczach z tą reprezentacją, więc będzie też okazja do rewanżu.
Fazę interkontynentalną zakończymy meczami w Krakowie z drużyną USA na początku lipca. Amerykanie będą bronić złotego medalu z 2014 r. Są też jedyną reprezentacją, która pokonała nas na mistrzostwach świata. Tam faworyzowana drużyna USA sensacyjnie odpadła w drugiej fazie, gdy niespodziewanie przegrała z Argentyną. Zbliżają się jednak Igrzyska Olimpijskie, a jak uczy historia Stany Zjednoczone zawsze wszystkie siły kierują by jak najlepiej przygotować się do tego startu (w przeszłości aż trzykrotnie zdobywali olimpijskie złoto). Konfrontacje z Amerykanami w ostatnich latach zwykle dostarczały niesamowitych przeżyć. Zapewne podobnie będzie w tym roku.
Rok przedolimpijski zawsze obfituje w wiele ważnych imprez (nową są rozgrywane po raz pierwszy w historii Igrzyska Europejskie) i rozgrywki w World League nie są na pewno celem nr 1 kadry Stephane’a Antigi i jego podopiecznych. Będzie to jednak niezwykle ważny sprawdzian przed turniejami mogącymi dać nam olimpijski awans. Warto więc walczyć o miejsce w wielkim finale tegorocznych rozgrywek, obojętnie czy będziemy jego organizatorem czy też nie.
Druga grupa tej najsilniejszej dywizji Ligi Światowej też jest bardzo ciekawa. Będą w niej grali wicemistrzowie świata – Brazylijczycy, mocno rozgoryczeni po Mundialu Włosi, Serbowie z nowym trenerem Nikolą Grbiciem i rewelacyjni w poprzedniej edycji Australijczycy. Szanse na końcowy triumf mają także zespoły z drugiej dywizji, choć ich droga do turnieju finałowego jest z pewnością nieco trudniejsza.
Polska występuje w Lidze Światowej od 1998 r., a jej największym osiągnięciem było wygranie tych rozgrywek w 2012 r. Nie mamy nic przeciwko temu by w tym roku znów nasza reprezentacja walczyła o najwyższe lokaty. Mistrzom świata po prostu nie wypada grać słabo…
Krzysztof Mecner