Londyn bliski
Troszeczkę w cieniu występów naszej halowej reprezentacji fantastycznie grają w rozgrywkach World Tour nasi plażowi siatkarze. Na początku lipca Mariusz Prudel i Grzegorz Fijałek osiągnęli jednak swój największy sukces w karierze zdobywając na wielkoszlemowym turnieju w Stavanger srebrny medal. To był pierwszy w historii finał światowego cyklu, w którym zagrała polska para.
Fijałek i Prudel przegrali ten decydujący mecz z wicemistrzami świata Marcio Araujo i Ricardo Santosem, ale ten sukces odbił się jednak szerokim echem w Polsce. Nie pamiętam by kiedykolwiek wiadomości sportowe TVP po dzienniku telewizyjnym zaczynały się od informacji z plażowej siatkówki. A to miało miejsce po sukcesie naszej najlepszej pary w Stavanger.
W niedzielę zakończył się kolejny wielkoszlemowy turniej w Gstaad, gdzie Fijałek i Prudel wzięli rewanż nad wicemistrzami świata i zakończyli turniej na znakomitym czwartym miejscu. To trzeci półfinał w tym roku polskiej pary, która jest dosłownie o krok od zapewnienia sobie gry w olimpijskim turnieju w Londynie.
FIVB zmieniła nieco zasady kwalifikacji do igrzysk. Nie 24 jak dotąd, ale tylko 16 najlepszych par światowego rankingu zapewnia sobie grę na igrzyskach. Do tego rankingu liczy się osiem najlepszych występów w tym i w przyszłym sezonie przed igrzyskami. W tej chwili nasi siatkarze grają w kolejnym turnieju w Moskwie i jest to właśnie ten ósmy start. Jeśli zajmą miejsca w czołowej ósemce na tym turnieju, a potem na podobnym poziomie zagrają choćby w Starych Jabłonkach ten olimpijski awans stanie się faktem. To oczywiście takie papierowe spekulacje, bo moim zdaniem nasz najlepszy duet gra w tej chwili na takim poziomie, że będzie walczył raczej o medal w końcowej klasyfikacji tegorocznego World Touru niż liczył te punkty w olimpijskim rankingu.
Polski duet jest obecnie na piątym miejscu zarówno w tegorocznej klasyfikacji World Tour jak i w olimpijskim rankingu. A przed naszymi jeszcze wiele bardzo ważnych startów. Na pewno turniej w Starych Jabłonkach, gdzie będą mieli wsparcie tysięcy polskich fanów, będzie dla nich szansą spróbowania wygrania turnieju, do czego powoli nasz duet chyba dojrzewa.
Na początku sierpnia w norweskim Kristansand zostaną rozegrane też mistrzostwa Europy w beach volleyballu. Nigdy medalu w imprezie mistrzowskiej seniorów nie zdobyliśmy, a teraz otwiera się ogromna szansa. W europejskim rankingu Fijałek i Prudel są bowiem obecnie na drugim miejscu z niewielką startą do byłych mistrzów świata Brinka i Reckermanna. To zaowocuje dobrym rozstawieniem, co z pewnością też ułatwi drogę do zaszczytów. Za plecami Polaków są przecież znakomici Hiszpanie Herrera i Gavira czy Holendrzy Schuil i Nummerdor, którzy wygrywali trzy ostatnie mistrzostwa Starego Kontynentu. Jest więc spora szansa. Po trzech pierwszych niezbyt udanych tegorocznych turniejach (17, 9 i 25 miejsce) od zawodów w Chinach nasz zespół ciągle liczy się w walce o medale. A olimpijski awans z pewnością też byłby milowym krokiem w rozwoju polskiego beach volleyballa.
Cieszą sukcesy pary Fijałek-Prudel, gorzej jest natomiast z pozostałymi reprezentantami. Kądzioła i Szałankiewicz mieli kilka niezłych występów, ale od olimpijskiego miejsca dzieli ich z 800 punktów co zniwelować nie będzie łatwo. Podobną sytuację mają nasze siatkarki. Para Urban-Sowała wprawdzie też zanotowała mały sukces po raz pierwszy przechodząc eliminacje do turnieju wielkoszlemowego, ale też igrzyska w ich przypadku pozostają raczej w sferze marzeń.
Najbliższe kilka tygodni będzie więc bardzo ważne dla polskiej siatkówki plażowej. Tak wielkich nadziei mimo wszystko jeszcze nigdy nie mieliśmy, a doczekaliśmy się wreszcie pary mogącej walczyć o najwyższe laury w tym sporcie. Może jeszcze do tych najlepszych jak Amerykanie Rogers-Dalhausser czy Brazylijczycy Allison-Emanuel naszym ciut brakuje, ale czas pracuje na naszą korzyść i ten dystans z tygodnia na tydzień maleje. Trzymamy więc wszyscy za naszych „plażowiczów” mocno kciuki mając nadzieje na wielkie sukcesy.
Krzysztof Mecner