PROBLEMY – TEGO NIGDY NIE BRAK
CZAS galopuje niczym mustang, ale historia lubi się powtarzać tak, jak „odwieczny problem” pt. liga, a reprezentacja. Sam już na ten temat wylałem morze atramentu. Sprawa zaś i wówczas, kiedy w 1965 roku poznawałem się na dobre z siatkówką w 12-osobowym wówczas zarządzie PZPS i dziś, gdy z ówczesnych działaczy centrali prawie nikogo już nie ma na świecie, pozostaje aktualna. Jest kością niezgody, kanwą gorących dyskusji. Usiłował je łagodzić kiedyś jeden z najlepszych prezesów PZPS członków założycieli FIVB – Tadeusz Brzósko. Głośnym zaś wojownikiem był trener Zygmunt Kraus. Ówczesna sława, facet prowadzący dominujący wtedy AZS AWF po 10 kolejnych tytułów mistrza Polski. Apodyktyczny. Dla mnie jednak, o wiele młodszego kolegi z zarządu, był bardzo serdeczny, służył mi wiadomością i radą w związkowej polityce, szybko się sfraternizowaliśmy co budziło moje zażenowanie; ja przedszkolak a tu taki mistrz. Zygmunt uznawał i walczył o ścisłe rozgraniczenie terminów – dla ligi i dla kadry, obie te grupy uznając za równorzędnie ważne, obie ciągnące jedna drugą.
Chyba przed pierwszym Pucharem Świata w Polsce w 1965, kiedy Zygmunt prowadził reprezentację do drugiego miejsca, Kraus naruszył chyba trochę swoje zasady, odbierając jakiś termin lidze. Jak sięgam pamięcią się to powtarza; trenerzy, gdy prowadzą kluby narzekają, że zgrupowania kadry za wczesne i za długie, potem gdy któryś z nich zostaje wodzem reprezentacji żali się, iż liga zabiera mu (kadrze) zbyt wiele czasu. Teraz, w bardzo trudnym sezonie 2009, potrzebny będzie w tej sprawie jakiś naprawdę rozsądny kompromis (nie taki wymuszony jak za czasów Lozano). Sytuacja jest zaś diametralnie bardziej skomplikowana niż np. w latach sześćdziesiątych.
x x x x
JAKŻE siatkówka się od tamtych czasów zmieniła – to niemal inna gra. Przyszło mi do głowy, że może warto by było dla zobrazowania młodym tych różnic zorganizować mecz-widowisko między najbardziej jeszcze dziarskimi weteranami a drużyną już nie czynnych graczy, ale wyszkolonych w innej, nowej epoce. Mecz byłby jednak rozgrywany w regulaminie i na zasadach w dawnych latach obowiązujących, z m.in. zakazem przekładania rąk przy bloku, rygorystycznej czystości odbić i tak dalej i dalej bo można by było wymienić dziesiątki zmian, które nie pozwoliły siatkówce skostnieć ale przy jej dzisiejszej komercjalizacji, pogoni za widowiskowością, ciągłością gry idącej czasem może za daleko jak kontuzjogenny pomysł liberalizacji dotknięcia dołem siatki. Selekcjoner Artur Popko znalazłby do gry sporo znanych nazwisk, sędzia główny – Cezary Matusiak zarządził, by mecz trwał maksimum dwa sety by nie być zbytnią katorgą dla arbitra prowadzącego i dla drużyny młodych. Zabawa mogłaby być przednia, wynik nieobliczalny.
x.x.x.x.
WRÓCMY jednak do meritum. Bogactwo kalendarza, pogoń skomercjalizowanych działaczy za największą liczbą kasowych meczów powoduje czasem nadmiar imprez (dla najlepszych). Liga, puchary krajowe w nowej formule, Liga Światowa, eliminacje MŚ, mistrzostwa Europy. Jak to wszystko wytrzymać? Stała szóstka reprezentacji nie da rady, tym bardziej, że przy takim natężeniu startów coraz więcej kontuzji. Wprawdzie siatkówka to teraz dobry, czy nawet bardzo dobrze płatny zawód, a w różnych zawodach pracuje się 5 dni w tygodniu, lecz są pewne granice wytrzymałości nawet młodego jeszcze organizmu, nie mówiąc już o trochę lub sporo już zużytym jak np. u świetnych graczy w rodzaju Murka, Świderskiego, Zagumnego. Moim zdaniem ci starsi potrzebni są nadal reprezentacji, jestem stanowczym przeciwnikiem tzw. wymiany pokoleń (dokonuje się rok w rok automatycznie), potrzebne są jednak wzmożone działania by poszerzyć kadrowy front.
x.x.x.x
DUŻO problemów, bo mało ludzi potrafiących solidnie tych młodych uczyć (fatalna likwidacja specjalizacji na AWF-ach nie pomaga tworzeniu naprawdę fachowych kadr trenerskich). Małe ośrodki, tak niedawno jeszcze wydajne, są coraz słabsze przez brak wystarczającej kadry, dobrych nauczycieli brakuje także w SMS-ach i tak dalej i dalej. Poważne problemy jakoś nie nagłaśniane, zagłuszane zaś świetnie organizowanymi imprezami jak Liga Światowa, coraz lepsza, dobrze prowadzona krajówka itd.
No i mój przyjaciel Cezary Matusiak, Główny Komisarz Ligi łamie sobie głowę nad kalendarzem. Łamią sobie głowy i inni chcąc pogodzić plany trenerów kadr z dostatecznym czasem na imprezy ligowe. Zaś liga jest lokomotywą, bez której lub przy jej słabości zeszło by powietrze z kadry. I odwrotnie. Pełna współzależność.
Tekst długi lecz ja przecież tylko sygnalizuję problemy takie jak m.in. poszerzenie kadry, walczenie o szerszy skład uprawnionych do gry w Światówce (trzeba wiecej niż”18” by móc szerzej wymieniać graczy w kilkumiesięcznych rozgrywkach), stworzenia naprawdę silnej drugiej reprezentacji, prawidłowo prowadzonej i mającej zapewniony udział w dobrze obsadzanych imprezach – drużyny będącej jakże ważnym rezerwuarem dla kadry. Kandydatów(tek) do takiego zespołu jest sporo zaś ścisłe kadry narodowe potrzebują nie tyle „wymiany pokoleń” (bzdura) ile grania najlepszymi. Bez względu na wiek z uwzględnieniem jednak, że ci starsi nie mogą ciągnąć bez przerwy wozu, potrzebują wymiany okresowej lub – gdy siły równorzędne (z lekkim przechyłem dla młodszych) - czasem wymiany stałej. Czasem, bo łatwo z nikogo bym nie rezygnował, lecz muszą iść w górę młode siły, z męskich np. ci nasi Nowakowscy, Bartmani, Fabiany Drzyzgi itp. Itd. A do tego potrzebna jest ostra gra.
Ale się nagadałem, a tu na bieżąco tyle ciekawego, play-offy PlusLig, ustalania składów kadr. Kończę, proszę o wybaczenie. Może następnym razem, za ileś tam tygodni, będzie krócej, barwniej, ostrzej np. z ripostami w rodzaju głosu na temat krzywdzonego niewyważonymi ocenami Miguela Falaski lub nie nominowaniu Kasi Skowrońskiej do piątki konkursu gali PlusLigi na zawodniczkę sezonu w 2008 (a przysparza Kasia kibicom na całym siatkarskim świecie tyle radości swą spontaniczną grą, wdziękiem, czarującym uśmiechem). Kasiu – dla mnie jesteś numer 1!
Janusz NOWOŻENIUK
Warszawa 02.02.2009
Powrót do listy