Mamy finał
Pięknym akcentem zakończyła Polska występy w fazie grupowej tegorocznej edycji Ligi Światowej. W nabitej po brzegi Kraków Arenie Polska pokonała w pierwszym meczu drużynę USA 3:2 i tym samym zapewniła sobie grę w tegorocznym finale w Rio de Janeiro. Ostatecznie zajęliśmy w grupie drugą lokatę, gdyż Amerykanom udał się rewanż w drugim meczu.
Nie były to łatwe eliminacje dla mistrzów świata. Wprawdzie przed rozpoczęciem rozgrywek można się było przede wszystkim obawiać Rosji, ale ta zanotowała najgorszy występ w historii i spadła do II dywizji. Za to niezwykle trudnym rywalem okazali się nie tylko broniący złota Amerykanie, ale robiąca niesamowite postępy drużyna Iranu. Kluczem do awansu jak się wydaje był wygrany 3:1 drugi mecz w Teheranie, który w zasadzie pozbawił szans Irańczyków.
Polska już kilkakrotnie grała w turniejach finałowych (po raz pierwszy w 2001 r. w Katowicach), zdobyła w tych rozgrywkach dwa medale. Wydaje się, że jest szansa na trzeci medal w turnieju finałowym w Rio. W finale oprócz Polski i USA zagrają gospodarze Brazylia oraz Włochy i Serbia, które trafiły w finałach do grupy z Polską. Stawkę uzupełni triumfator turnieju barażowego, w którym będą grały najlepsze drużyny II dywizji. Faworytem wydaje się być w tej stawce Francja, która przecież tak doskonale grała na mistrzostwach świata, a w tym sezonie Ligi Światowej jeszcze nie przegrała meczu. W Rio de Janeiro powinniśmy więc zobaczyć absolutną światową czołówkę.
Ten turniej będzie miał dodatkowy „smaczek”, bo przecież za rok w Rio będzie rozegrany najważniejszy turniej czterolecia w ramach Igrzysk Olimpijskich. Dla wszystkich drużyn będzie to więc doskonałe przetarcie. My wierzymy w kadrę Antigi, która równo i pewnie grała w eliminacjach. Nasz zespół nie jest może jeszcze w najwyższej formie, bo ta szykowana jest na Puchar Świata i mistrzostwa Europy, ale prezentuje się bardzo dobrze. Zobaczymy jak nasi siatkarze wypadną na tle tych innych znakomitych drużyn światowej czołówki.
Rozpoczęły się także rozgrywki żeńskiego odpowiednika Ligi Światowej – World Grand Prix. Po zdobyciu srebrnego medalu na Igrzyskach Europejskich trenerzy dali odpocząć bohaterkom igrzysk w Baku i do boju posłali inne siatkarki. Ta mocno odmłodzona reprezentacja Polski w pierwszym turnieju odniosła dwa zwycięstwa nad Kanadą i Bułgarią, co też cieszy. W wypadku tej kadry może nie wyniki są najważniejsze, ale ważne by młode polskie siatkarki nabrały międzynarodowego doświadczenia. Najważniejszy będzie turniej finałowy, który zostanie rozegrany w Lublinie i do którego Polska jako gospodarz ma i tak kwalifikację. Mamy także reprezentację w Lidze Europejskiej, gdzie gra zaplecze naszej kadry. Jak na razie też odniosła ta kadra dwie wygrane.
Spory zawód natomiast przeżyliśmy w zakończonych właśnie plażowych mistrzostwach świata. Po doskonałych występach we wcześniejszych turniejach były wielkie nadzieje na dobre miejsca. Niestety wszystkie nasze cztery duety odpadły już w I rundzie play off i nie odegrały w Hadze większej roli. Najbardziej liczyliśmy na parę Fijałek-Prudel, ale przegrali po dramatycznym meczu z Brazylijczykami Pedro i Evandro, którzy potem zdobyli brązowy medal. Mistrzostwa zdominowali Brazylijczycy, którzy zdobyli niemal wszystkie medale, a klęskę poniosła druga wielka plażowa potęga – USA. Na uwagę zwraca srebrny medal, jaki wywalczyli Holendrzy Nummerdor i Varnhorst, którzy trochę pechowo przegrali finał z Allisonem i Bruno. Reinder Nummerdor mimo prawie 40 lat na karku wciąż chyba marzy o olimpijskim medalu. Holandia została mistrzem olimpijskim w hali w 1996 r., ale wtedy Nummerdor nie załapał się do drużyny. Potem przez wiele lat był kapitanem reprezentacji Holandii, z którą wygrał m. in. mistrzostwa Europy w 1997 r. Na plaży był trzy razy mistrzem Europy (w parze ze Schuilem). Teraz dołożył do kolekcji medali srebro mistrzostw świata. Co klasa to klasa.
Krzysztof Mecner