Matka jest tylko jedna
Reprezentacja Argentyny będzie grupowym rywalem Polski w tegorocznych mistrzostwach świata rozgrywanych w naszym kraju. Będzie z pewnością najgroźniejszym (obok Serbii) przeciwnikiem z którym w pierwszej fazie turnieju będzie sobie musiała poradzić nasza reprezentacja. Argentyna szykuje się do tych mistrzostw niezwykle starannie. W ostatnich dniach do ojczyzny wrócił Julio Velasco – jeden z najsłynniejszych szkoleniowców w historii siatkówki. To właśnie słynny trener poprowadzi swoich rodaków w Polsce. Po sukcesach jakie w ostatnim czasie odnosił z reprezentacją Iranu, o Velasco znów zrobiło się głośno. Nawet coś o tym wiemy, gdyż prowadzony przez niego Iran pokonał nas na tak udanym dla Polski Pucharze Świata w 2011 r.
22 lata temu siatkarski Mundial był rozgrywany w Argentynie. To od tych mistrzostw zrozumiano, że w Argentynie jest nie tylko plejada znakomitych piłkarzy z Diego Maradoną na czele, ale też znakomici siatkarze. Argentyna wywalczyła na tych mistrzostwach sensacyjnie brązowy medal. Trzon tamtej ekipy tworzyli Conte, Kantor, Quiroga, Martinez, Castellani, Uriarte czy Cuminetti. Trenerem gospodarzy był Koreańczyk Young Wan Sohn, a jednym z jego asystentów mało wówczas znany Julio Velasco. Po 22 latach historia zatoczyła małe koło. Velasco znów jest trenerem Argentyny, a Quiroga, Conte, Castellani czy Uriarte jego podopiecznymi. Oczywiście to synowie i bratankowie dawnych gwiazd argentyńskiej siatkówki, którzy marzą by pójść w ślady sławnych ojców, nazywanych w Argentynie „Pokoleniem 1982”.
Velasco po tamtych mistrzostwach wyjechał do Włoch, gdzie zdobył rozgłos pracując z Modeną, z którą cztery lata z rzędu zdobywał mistrzostwo kraju i odnosił wielkie sukcesy w europejskich pucharach. Grali u niego rodacy jak Quiroga, Martinez czy De Palma, ale siłą Modeny były przede wszystkim włoskie gwiazdy jak Bertoli, Cantagalli czy obecny trener Jastrzębskiego Węgla – Lorenzo Bernardi. Po sukcesach z Modeną Velasco dostał ofertę pracy z włoską kadrą i zaczął się niesamowity serial sukcesów włoskiej siatkówki, a Velasco został uznany za jednego z najlepszych trenerów w historii.
W 1990 r. Włosi wygrali mistrzostwa świata w Brazylii, a w ćwierćfinale po niesamowitym spotkaniu pokonali wciąż jeszcze silną Argentynę (zdobyła brąz na igrzyskach w Seulu w 1988). Przed tym meczem pytano zresztą Velasco jakie to uczucie walczyć z rodakami i byłymi podopiecznymi. Szkoleniowiec stwierdził, że „Argentyna to jego matka, a Włochy to żona”. „Żonę” porzucił w 1996 r. po igrzyskach w Atlancie, ale „żon” ponoć można mieć wiele, a matka jest tylko jedna. Teraz więc wraca do „matki” i ciekawie jak pod jego kierunkiem będzie spisywał się ten jakże groźny rywal Polaków.
Velasco jako trener był na wielu mistrzostwach świata. Włochów prowadził w 1990 i 1994 r. dwa razy zdobywając z nimi złote medale. W 2002 r. na kolejnym Mundialu w Argentynie prowadził reprezentację Czech, a w 2010 r. Hiszpanię. W 1998 r. miał jechać na mistrzostwa z kobiecą kadrą Włoch, ale tuż przed Mundialem zrezygnował z tej posady i trenerem Włoszek został jego wieloletni najbliższy współpracownik Angelino Frigoni. Velasco po okresie pracy z Włochami już tak wielkich sukcesów nie odnosił. Pracował nawet w piłkarskim klubie Lazio, gdzie był doradcą i specjalistą od motywowania piłkarzy. Dopiero gdy przejął drużynę Iranu, a ten słabszy wcześniej zespół zaczął wygrywać z najsilniejszymi reprezentacjami, znów siatkarski świat przypomniał sobie o legendarnym szkoleniowcu. Z Iranem jednak się rozstał, gdy dostał propozycję pracy w ojczyźnie. Wrócił, a w Argentynie nie ukrywają, że bardzo na niego liczą. O młodej reprezentacji tego kraju od paru lat mówi się, że może to być niezwykle silna drużyna, gdy siatkarze okrzepną i nabiorą niezbędnego doświadczenia. Skoro Velasco wraca to ojczyzny, to z pewnością liczy na wielkie sukcesy. Potencjał argentyńskiej kadry jest na pewno ogromny i jeśli „wielki Julio” potrafi go wydobyć możemy mieć spore problemy z ograniem tej drużyny na naszych mistrzostwach.
Z pewnością będzie to ciekawy mecz. Z Argentyną zagramy w ostatnim meczu eliminacji grupowych i ten mecz może mieć ogromne znaczenie dla dalszych losów obu tych drużyn w mistrzostwach. Nie dojdzie wprawdzie do konfrontacji Velasco z jego następcą Anastasim. Tego ostatniego Velasco szykował do nowej roli w 1991 r. gdy nasz niedawny szkoleniowiec kończył reprezentacyjną karierę. My teraz mamy francuski duet u steru. Miejmy nadzieję, że znajdzie on receptę na Velasco i jego drużynę.
Krzysztof Mecner