Medal i tragedia
Tegoroczne mistrzostwa Europy w siatkówce dobiegły końca. Będą przez nas na pewno długo pamiętane. Nasze siatkarki nie zawiodły i zdobyły medal, co przed turniejem wydawało się mało realne biorąc pod uwagę wszystkie problemy i kontuzje jakie ta kadra miała w tym roku. Dały z siebie wszystko i zdobyły brąz, ale ten medal dla polskiej siatkówki jest równie cenny jak złoto który przywieźli siatkarze z Turcji.
W 1967 r. po raz ostatni w jednym roku obie nasze narodowe drużyny zdobyły jednocześnie medale w ME. Wówczas siatkarki zdobyły srebro, siatkarze brąz. Teraz przebiliśmy te osiągnięcia zdobywając cenniejsze medale.
O naszej lidze mówi się, że jest trzecią w Europie po włoskiej i rosyjskiej. Mistrzostwa w Turcji i Polsce wskazują, że jako w reprezentacyjnym wydaniu jesteśmy najlepsi w Europie. Polska jako jedyny kraj europejski miała drużyny na podium w obu konkurencjach, jako jedyna miała drużyny w obu półfinałach. Walczący z nami o miano hegemona siatkówki Włosi i Rosjanie takich powodów do zadowolenia nie mają. Włosi chociaż zdobyli złoto w rywalizacji siatkarek, co im otarło łzy po klęsce mężczyzn, Rosja czyli kontynuator ZSRR po raz pierwszy nie zdobyła medalu w całej historii w żadnej konkurencji (nie licząc edycji w których nie startowała) i to chyba największe zaskoczenie tego roku.
Mistrzostwa w Polsce się udały, a fakt iż mamy najlepszych kibiców na świecie nie podlega dyskusji. Męskie mistrzostwa w Turcji w porównaniu z kobiecymi w Polsce nie wytrzymują żadnego porównania i to też dla nas jest niezwykle miłe.
Za rok czekają nas mistrzostwa świata, a w obu reprezentacjach mamy przecież ogromne rezerwy. Takiego wyniku jak w tym roku raczej na nich nie powtórzymy bo światowa konkurencja (zwłaszcza u kobiet) jest jednak dużo silniejsza niż europejska, ale szanse na miejsca w elicie wydają się całkiem realne.
Wielką osobistą tragedię przeżył na tych mistrzostwach trener żeńskiej drużyny Jerzy Matlak. Ale to przecież on przygotował ten zespół do startu i on jest głównym architektem tego sukcesu. Miejmy nadzieję, że nasz szkoleniowiec poradzi sobie z problemami i w najbliższych latach nadal będzie pracował z reprezentacją.
Włoszki i Holenderki grały w finale zasłużenie i te zespoły były w tych mistrzostwach od Polski lepsze. Dlatego żalu, że nie było nas w wielkim finale być nie powinno. To jednak praktycznie dwie drużyny których skład nie zmienia się od lat. Holenderki zawiodły w finale ale trzeba pamiętać, że poza tym sensacyjnym triumfem w Grand Prix dwa lata temu przez wiele lat nic nie osiągnęły, a awans do finału chyba już spełnił ich marzenia. Włoszki nie wydawały się być w najwyższej formie, ale w decydujących spotkaniach pokazały wielką klasę i tytuł obroniły zasłużenie. To jednak zespół dość wiekowy, średnia podstawowej szóstki wynosi koło 30 lat i trudno z tym zespołem wiązać nadzieje na wiele lat. Na razie jednak w Europie są bez dwóch zdań najlepsze.
Zawiodły przede wszystkim Rosjanki i Serbki. Trzy lata temu te drużyny stały na podium mistrzostw świata, a teraz nawet półfinał okazał się zbyt wysoko zawieszoną poprzeczką. Chyba zwłaszcza Rosjanki będą miały problemy by wciąż zaliczać się do elity w najbliższych latach.
Z innych zespołów podobały się Turcja i Belgia. To są ekipy z którymi trzeba będzie się liczyć w niedalekiej przyszłości.
Sezon międzynarodowy 2009 powoli dobiega końca. Czekają nas jeszcze Puchary Wielkich Mistrzów (World Grand Champions Cup) z udziałem naszej męskiej reprezentacji i reaktywowane Klubowe Mistrzostwa Świata z udziałem naszej Skry Bełchatów. Dobrze by było ten piękny rok dla polskiej siatkówki zakończyć kolejnymi medalami.
Za chwilę ruszają rozgrywki ligowe, które też powinny dostarczyć nam wiele emocji. Stawka drużyn jest wyrównana, a obecność w składach ligowców medalistów i medalistek ME na pewno doda kolorytu tym rozgrywkom. A może wreszcie doczekamy się też sukcesów w europejskich pucharach, bo przecież znakomitych siatkarzy i siatkarek – co pokazały mistrzostwa Europy – w naszym kraju nie brakuje.
Krzysztof Mecner