Medal pełen goryczy
Każdy medal zdobyty na wielkiej światowej imprezie to powód do dumy i zadowolenia. Polscy siatkarze wywalczyli brązowy medal w kolejnej edycji Pucharu Świata, czwarty w historii, a jednak ten medal jest dla nas wszystkich pełen wielkiej goryczy. Przyznam, że nigdy chyba nie widziałem nikogo kto by stał na podium i był smutny. Teraz zobaczyłem to w oczach polskich siatkarzy.
Można oczywiście mieć teraz żal do całego świata. Polska wygrała przecież 10 kolejnych spotkań, pokonała późniejszego triumfatora, a jedna minimalna porażka na koniec tego siatkarskiego „maratonu” pozbawiła nas olimpijskiego awansu. Wszystko sprzysięgło się przeciwko naszej reprezentacji. Wszystkie inne wyniki spotkań, działały na niekorzyść naszej kadry, pogubiliśmy też sety w spotkaniach, których można było tego uniknąć. Można mieć żal do FIVB, że po 20 latach zmieniła zasady i „zabrała” jedno miejsce na igrzyskach medaliście Pucharu Świata. Można, tyle że nic to już nie zmieni. Regulamin znaliśmy przed rozpoczęciem turnieju, więc pretensji do nikogo mieć nie można. Podobała mi się wypowiedź Marcina Możdżonka, który wprost stwierdził, że trzeba to „wziąć na klatę”, a kwalifikacji olimpijskiej poszukać gdzie indziej.
Wszystkim jest żal. Polska grała znakomicie przez cały turniej, w wielu meczach potwierdzając, że jest najlepszą drużyną świata. Sport jest jednak czasem okrutny i trzeba się z tym pogodzić. Do Rio pojadą drużyny USA i Włoch, a kto jeszcze to okaże się w najbliższych miesiącach.
Amerykanie wygrali ten turniej bo cały czas prezentowali się doskonale. Mamy jednak satysfakcję, że pokonaliśmy ich w bezpośrednim meczu, po spotkaniu po którym wszyscy chyba byli zachwyceni grą Polaków. To druga wygrana w historii Pucharu Świata Amerykanów. Po raz pierwszy wygrali w 1985 r., gdy chcieli pokazać światu, że igrzysk w Los Angeles nie wygrali tylko dlatego, że nie było na nich drużyny ZSRR, Polski, Kuby i kilku innych znakomitych wówczas drużyn. Wtedy rodziła się potęga amerykańskiej siatkówki a nazwiska tak wielkich siatkarzy jak Kiraly, Timmons czy Ctvrtlik poznał wówczas cały świata. USA wydają się być jednym z największych faworytów przyszłorocznych igrzysk.
My cieszymy się z medalu jaki zdobyli nasi siatkarze i czekamy na kolejną wielką imprezę. Przecież już niedługo czeka nas kolejna edycja mistrzostw Europy, w których z pewnością nasza drużyna będzie się liczyć w walce o medale. Mistrzostwa Europy rozpoczynają się za kilka tygodni. Jestem przekonany, że ten nieszczęśliwy Puchar Świata wywoła dodatkową mobilizację u naszych siatkarzy i dostarczą nam na prestiżowych mistrzostwach Starego Kontynentu kolejnych wielkich emocji.
Za kilka dni ruszają natomiast mistrzostwa Europy kobiet. Też czekamy na turniej w wykonaniu naszych siatkarek z dużymi nadziejami. Na Igrzyskach Europejskich w Baku, pokazały, że są w stanie wygrywać z czołowymi drużynami Europy. Kadra kobiet zdobyła na nich medal po kilku „chudych” latach i czas odrabiać straty do najlepszych. Jesteśmy w trudnej grupie eliminacyjnej z Włoszkami, Holenderkami i Słowenkami. Mimo wszystko powinniśmy awansować do fazy play off, a tam wszystko przecież może się zdarzyć. Jacek Nawrocki powołał na mistrzostwa chyba najsilniejszy obecnie zespół jaki nas stać i trzeba czekać na efekty jego pracy. Polki z pewnością nie są faworytkami mistrzostw. Rosja, Serbia, Włochy, Turcja czy Holandia uważane są za głównych kandydatów do medali w tych mistrzostwach, ale jest też przecież kilka innych bardzo silnych reprezentacji mających wielkie aspiracje. Ciekawe jak na tym tle zaprezentują się Polki. Czasy wielkich sukcesów kadry Andrzeja Niemczyka są coraz bardziej odległe. W 2009 r. zdobyliśmy jeszcze brązowy medal ME, ale wtedy mistrzostwa były rozgrywane w naszym kraju i siatkarkom było nieco łatwiej. Zobaczymy jak wypadną w tych mistrzostwach i przekonamy się czy kryzys kobiecej reprezentacji mamy zażegnany.
Krzysztof Mecner