Medale rozdane
Walka o medale mistrzostw Polski dobiegła końca. Z medali cieszą się Skra Bełchatów, Asseco Resovia i Jastrzębski Węgiel. Z pustymi rękami została ZAKSA, ale te zespół zdobył wcześniej Puchar Polski, więc też ma powód do radości. Decydujące mecze były bardzo ciekawe, choć w tych najważniejszych spotkaniach o tytuł liczono na bardziej wyrównaną walkę.
PGE Skra Bełchatów odzyskała mistrzowską koronę. Ten zespół od 2005 r. zdominował krajowe rozgrywki i wygrywał PlusLigę siedem razy z rzędu. Wielka passa skończyła się w 2011 r., gdy bełchatowianie przegrali finałową rywalizację z Resovią. Poprzedni sezon mieli zupełnie nieudany, gdyż zabrakło ich w czołowej czwórce. Teraz wrócili jednak w wielkim stylu.
Po Pucharze Polski Skra nie wydawała się faworytem, ale w decydujących momentach mistrzostw była w wielkiej formie. Już w półfinale pokazała wielką klasę, gdy wyeliminowała trzeci zespół Europy z Jastrzębia-Zdroju. W finale w zasadzie tylko w pierwszym meczu Resovia stawiała opór. Dwa kolejne spotkania to jednostronny pokaz skutecznej gry ekipy z Bełchatowa.
Znów błyszczał w finałach Mariusz Wlazły. Znakomity atakujący jest obecnie w doskonałej formie, z czego powinien się cieszyć jego partner ze Skry i jednocześnie trener kadry Stephane Antiga. Wlazły wraca do kadry po kilku latach przerwy i wszyscy są ciekawi tego powrotu. Jeśli w meczach reprezentacji będzie grał równie skutecznie jak w decydujących meczach mistrzostw Polski – to będzie na pewno jej ogromnym wzmocnieniem. Wlazły miał wielki wkład w ten ósmy tytuł Skry, ale pozostali gracze też prezentowali się świetnie. Imponował też Antiga, który zwłaszcza w meczach w Rzeszowie potrafił zdobywać w końcówce bardzo ważne punkty. Nawet chyba trochę żal, że kończy sportową karierę – trochę za szybko, co wymusiła nominacja na selekcjonera. Oczywiście w „naszym interesie” jest to by skupił się na tym co najważniejsze i dobrze przygotował naszą drużynę narodową do mistrzostw świata. Piękną karierę zakończył jednak mocnym akcentem.
Podoba mi się praca szkoleniowa jaką wykonał w Bełchatowie Miguel Angel Falasca. Jeszcze rok temu występował na parkietach, a teraz w swym pierwszym roku pracy trenerskiej osiągnął tak wielki sukces. Widać, że stworzył świetną atmosferę i umiał trafić z formą graczy na najważniejszy w tym sezonie moment. By zdobywać mistrzostwo kraju, jak się okazuje, nie trzeba mieć wieloletniego doświadczenia trenerskiego. Co w kontekście pracy Antigi z kadrą też jest wymowne.
Poprzedni mistrz dostał lanie w finale, ale wcześniej zaimponował wszystkim, odwracając losy półfinałowej rywalizacji z ZAKSĄ, gdy po przegraniu dwóch spotkań u siebie, wygrał trzy pozostałe. W Rzeszowie jest pewnie małe rozczarowanie. Nie było sukcesu w Lidze Mistrzów, nie była w Pucharze Polski, a po wygraniu serii zasadniczej to Resovia wydawała się głównym faworytem. Srebrny medal też ma jednak swoją wartość.
Kolejny medal zdobył w mistrzostwach Polski też Jastrzębski Węgiel, który od lat niemal nie schodzi z podium. Tej drużynie jednak ciągle brak tej kropki nad i. Była w finale Pucharu Polski, zdobywała jakże cenny brązowy medal Europejskiej Ligi Mistrzów i teraz trzeci w tym sezonie medal. Brak tylko tego z najcenniejszego kruszcu. To był jednak kolejny udany sezon dla jastrzębskiej drużyny. Szczyt formy ten zespół miał w czasie Ligi Mistrzów, ale do końca potrafił walczyć o medal, co zostało nagrodzone.
Nie ma natomiast medalu dla ZAKSY. Paweł Zagumny nie ma na koncie mistrzostwa Polski i kolekcji w tym sezonie nie uzupełni. ZAKSA po wygraniu w efektownym stylu krajowego pucharu z pewnością chciała więcej. Przegrała decydujące mecze jednak trochę „na własne życzenie”, bo rywalizacji z Resovią przegrać nie powinna, będąc tak blisko celu. Taki jest jednak sport i wygrać może tylko jeden zespół.
W sumie z tego kończącego się sezonu kibice mogą być zadowoleni. Emocji było co niemiara, mecze stały na dobrym poziomie i mogły się podobać. Poziom tych najlepszych drużyn jest niezwykle wyrównany, a różnice są minimalne. To cieszy, gdyż sprawia iż rozgrywki są atrakcyjniejsze, a to przecież jest najważniejsze. Powiększenie PlusLigi też „szkód” nie przyniosło, a nowe zespoły wniosły trochę „świeżej krwi”. Być może w kolejnym będzie jeszcze więcej ekip w profesjonalnej PlusLidze, gdyż kilka ekip z I ligi też myśli by spełnić wymogi udziału. To jednak sprawa na kolejny sezon.
Teraz czekamy na reprezentację. Przed drużyną narodową już wkrótce pierwsze wielkie wyzwanie jakim będą kwalifikacje do mistrzostw Europy. Długiego odpoczynku od siatkówki więc nie będzie, ale kibice tak licznie odwiedzający hale siatkarskie w naszym kraju są z tego z pewnością zadowoleni.
Krzysztof Mecner