MIEJCIE SIĘ NA BACZNOŚCI !
ZDANIEM WETERANA
MIEJCIE SIĘ NA BACZNOŚCI !
Boże, jaki spokój panuje teraz na siatkarskich boiskach. No bez przesady, zdarzają się jeszcze konflikty, jakieś drobne przepychanki, ale co to w porównaniu do nie tak dawnych meczów, kiedy to grzmiało, sędziowie mieli trudności z ugaszaniem pożaru, sypały się kartki, mokły chusteczki siatkarek od łez żalu czy wściekłości, siatkarze warczeli coś niecenzuralnego pod nosem. Teraz prawie anielska atmosfera. Jest problem, uruchamia się pomoc, czyli używamy – piszę fonetycznie - czelendżu (taka nazwa się powszechnie przyjęła; a może by jednak – sprawdzian). Co to jest ten czelendż– nie trzeba już chyba Państwu wyjaśniać –wszyscy wiedzą po co sędziowie pędzą do stojącego na stoliku ekranu, gdzie w uruchomionej powtórce wszystko widać jak na dłoni. Nie sprawdza się tylko błędów takich jak piłki po bloku, niesione, rzucone i podłożenia reki.
Kto jest twórcą tego wynalazku?- wiceszef PlusLigi Jan Zaremba oraz dwaj znakomici sędziowie –Andrzej Lemek i mój druh – Cezary „ Czarosław” Matusiak.
Ale jak to w życiu – z wynalazku można w różny sposób korzystać. Czelendżu dany zespół ma prawo żądać w zasadzie dwa razy w secie, jest jednak wyjątek – jeśli się okaże, że to żądający sprawdzianu a nie sędzia miał rację – wówczas się tego czelendżu nie liczy. Czyli w istocie czelendż może czelendżem poganiać. A jaki wstyd wówczas dla arbitra. Musi być w tej nowej sytuacji w swej pracy podwójnie czujny. Tak więc sędziowie i urocze sędziny, których coraz więcej – miejcie się na baczności.
Oglądam mecze tylko w okienku a więc zasięg moich obserwacji ograniczony wielce, bo ileż to meczów jest do sędziowania w różnych ligach. Ciekawe, jak Państwo owo sędziowanie oceniacie. Jak ja kocham czytać niektóre komentarze Czytelników, ile w nich celnych a ostrych uwag (bez wulgaryzmów, bo tu jednak działa cenzura). Kocham być może do czasu kiedy sam dostanę po głowie (panowie – staruszków lać nie przystoi!).
A propos głowy. Kiedyś to były twarde. Teraz delikwent oberwie lekko piłką po czaszce i od razu pada. Ja zaś sobie przypominam spartakiadę w Słupsku. Jakieś trzydzieści, jeśli nie więcej, lat temu. Grało się wtedy często na otwartych kortach.
Wieczorem sędziowie przy suto zastawionym stole. Nie tylko oranżada. Dzień następny. Samo południe. Skwar jak wszyscy diabli. Nasz delikwent zaś siedzi z odkrytą głową na wysokim stołku a mecz się dłuży. Jak on wytrzymał to cierpienie?! Piszę dla przestrogi, zresztą dziś przeważnie ligi grają w salach, lampy nie słońce a abstynencja w modzie. Raczej.
Wracając do wynalazku omawianego w pierwszej części tekstu. Na pewno będzie jeszcze wymagał korekt. Na razie pomysłodawcy i inni działacze zbierają uwagi. Jak mi jednak powiedział Andrzej Lemek, nie spodziewa się jakiejś lawiny. Natomiast już Europejska Federacja jest zainteresowana novum i zamierza wysłać swych obserwatorów-sędziów (dwóch Czechów i Serb) na dwa mecz PlusLigi, który owi arbitrzy posędziują. Jeśli będzie pozytywna opinia o czelendżu, ( zapewne będzie) zastosowany on zostanie oficjalnie już na marcowym Finale Czterech w Łodzi.
Faworyci tej imprezy? Ja, jak zwykle robię unik bo mam prognozy w niesmaku, jednak sądzę, że jeśli Skra, równa prawie reprezentacji Polski, przegra, to kibicom bełchatowian zabraknie popiołu do sypania na głowy.
Nawiasem mówiąc Skra należy do nielicznych siatkarskich drużyn utrzymujących stabilny skład. Coraz częściej trudno powiedzieć, że zespół - nazwijmy go „x”- zdobył w poprzednim sezonie miejsce takie a takie. Przecież to była wówczas zupełnie inna drużyna, wprawdzie pod tą samą nazwą lecz w kompletnie innym składzie. Czy się jednak nam to podoba czy nie, tak jest i będzie. Prawie nie ograniczone przetargi i transfery. Rządzi kasa.
PS. Andrzej Warych, zwany „majorem”, został jakiś czas temu, dyrektorem Biura PZPS. To już nie major a generał. Salutuję! Szeregowy J.N.