Miejskie gry
Z ogromnym zaciekawieniem wszyscy czekali na miejską grę plenerową, którą zorganizował Jastrzębski Węgiel w minioną sobotę. Skład personalny drużyny prezes Zdzisław Grodecki długo trzymał w tajemnicy, chcąc sprawić frajdę mieszkańcom miasta zapraszając ich na „pomarańczowy piknik rodzinny”, w ramach którego chętni musieli w kilku punktach miastach odszukać siatkarzy i skompletować skład zespołu.
Pomysł wypalił, zabawa była przednia, a kibice mieli okazję wygrać ciekawe nagrody. W Jastrzębiu lubią zaskakiwać. Jak się okazuje nie tylko na boisku, ale także niezwykle oryginalną formą prezentacji drużyny. Długie trzymanie składu w tajemnicy powodowało pojawianie się różnych prasowych spekulacji, w których sugerowano nazwiska wielu czołowych graczy, nawet mistrzów olimpijskich. Skład Jastrzębia i tak jest jednak ciekawy, mimo iż bez aż tak głośnych nazwisk jakie zdobyła konkurencja (np. Resovia czy Zaksa). Jest w tym zespole sporo nowych twarzy, które powinny dać „ducha” tej drużynie, którą czekają przecież w najbliższym sezonie także prestiżowe występy w Lidze Mistrzów.
Wbrew pozorom trzon drużyny Jastrzębskiego Węgla, która była jednym z bohaterów minionego sezonu, niewiele się zmienił. Z tej podstawowej szóstki, a w zasadzie siódemki z libero brak tylko dwóch ogniw. Na pewno odejście lidera ekipy Pawła Abramowa to ogromna strata, podobnie jak młodego środkowego – kadrowicza Patryka Czarnowskiego. Lukę po nich mają wypełnić Słowak Lukas Divis oraz Bartosz Gawryszewski pozyskani w tym sezonie. Ciekawym wzmocnieniem będzie też Słoweniec Mitja Gasparini, który powinien rywalizować o miejsce atakującego z Igorem Yudinem, na razie trenującym razem z reprezentacją Australii. Być może zresztą to nie koniec zmian, bo prezes Grodecki na zorganizowanej w ramach pikniku konferencji prasowej zapowiedział, że klub szuka jeszcze jednego gracza na środek siatki, ale nie będzie to wymieniany przez niektóre media Amerykanin Ryan Millar.
Najważniejsza jest jednak zmiana na stanowisku szkoleniowca drużyny. Po kilku latach przerwy wraca do Jastrzębia Igor Prielożny, szkoleniowiec, który w 2004 r. doprowadził śląski klub do jedynego w historii mistrzostwa Polski. Działacze niewątpliwie liczą, że Prielożny który wówczas też skład miał pozornie słabszy od konkurencji, będzie potrafił stworzyć w Jastrzębiu drużynę nie tylko zresztą na miarę krajową.
Z powrotu Igora Prielożnego do polskiej ligi na pewno należy się cieszyć. Pracował u nas przecież od 2003 r. w trzech klubach (ostatnio w lidze kobiet z Winiarami i BKS Bielsko) i w każdym jakiś tytuł zdobył, a także miał wielki wkład w awans męskiej reprezentacji na igrzyska w Atenach. Tylko ostatnie pół roku pracował w austriackim Hotvolleys Wiedeń. Igor zdaje sobie sprawę z wielkich oczekiwań jakie z jego osobą są wiązane, ale jak sam mówi, takie oczekiwania były w każdym klubie w którym podejmował pracę.
Z zespołu, z którym Prielożny zdobywał mistrzostwo Polski, pozostał obecnie jedynie też pozyskany przed sezonem Marcin Wika, wówczas dopiero zaczynający wielką karierę. Po zdobyciu mistrzostwa Polski Prielożny ściągnął do Jastrzębia Pawła Ruska. To jedyni siatkarze jakich pamięta ze swego pierwszego okresu pracy. Odszedł też jego... chrześniak Marek Novotny, który widział się jednak bardziej na pozycji przyjmującego niż atakującego, na której to pozycji widział go klub.
Klub szykuje się też pilnie do rozgrywek Młodej Ekstraklasy. Zespół poprowadzi w nim ikona Jastrzębia Leszek Dejewski, który z pierwszą drużyną będzie współpracował na trochę innych zasadach.
Ciekawi jesteśmy jak Jastrzębski Węgiel będzie się prezentował w najbliższym sezonie. Jedno jest pewne, na pewno będzie to klub, walczący o czołowe lokaty, bo do tego nas już po prostu przyzwyczaił.
Krzysztof Mecner