Nadzieja w klubach
Opadły już nasze emocje po rozegraniu mistrzostw świata, ale sezon międzynarodowy wcale się w tym roku nie kończy. Właśnie ruszyła pucharowa „karuzela” z udziałem pięciu naszych klubów, wkrótce do walki o europejskie trofea staną także siatkarki. W grudniu czeka nas jeszcze jedna wielka siatkarska impreza organizowana przez FIVB – Klubowe Mistrzostwa Świata, w których nasza Skra Bełchatów będzie bronić wicemistrzowskiego tytułu.
Ten rok nie zapisze się w historii naszej siatkówki złotymi zgłoskami. Nie było sukcesu w mistrzostwach świata, nie było medalu w World Grand Prix i Lidze Światowej, nie doczekaliśmy się także medalu na plażowych mistrzostwach Europy, gdzie też przecież mieliśmy spore nadzieje. Trzeba z tego wyciągnąć odpowiednie wnioski. W 2009 r. mieliśmy tytuł mistrza Europy i brązowy medal siatkarek. Teraz konto jest puste. Ale kolejny sezon stwarza kolejną szansę. W 2009 r. już na dobre rozgorzeje walka o olimpijskie kwalifikacje, a Igrzyska Olimpijskie są przecież tym co jest najważniejsze w sporcie, tym na co pracuje się cztery długie lata. Tyle, że kwalifikacja do igrzysk nie jest prosta. Miejsca są tam tylko dla najlepszych, a system kwalifikacji trudny. Kluczowe będą mistrzostwa Europy 2011 i zbieranie punktów rankingowych na każdych innych zawodach.
O polskiej siatkówce mówi się z roku na rok więcej. Z zazdrością patrzy na nas wiele krajów europejskich, bo klimat dla tej dyscypliny w Polsce jest niepowtarzalny. Zainteresowanie kibiców, mediów, sponsorów to coś co trzeba pielęgnować, bo jak wiadomo „łaska pańska na pstrym koniu jeździ” i nikt nie twierdzi, że tak będzie zawsze.
Nasze kluby są silne, a właśnie na klubach buduje się silne reprezentacje i siłę dyscypliny. Inauguracja europejskich pucharów zresztą potwierdza, że niewiele drużyn z Europy może w tej chwili myśleć o wygraniu rywalizacji z Polakami. Na pięć pucharowych spotkań inaugurujących europejską rywalizację w sezonie 2010/2011 nasze drużyny wygrały cztery. Resovia, ZAKSA Kędzierzyn, Tytan AZS walczące w pucharach CEV i Challenge praktycznie awans do kolejnej rundy mają już w kieszeni, a rywale byli raczej tylko tłem dla poczynań czołowej trójki PlusLigi. Dobrze zaczęła start w Lidze Mistrzów też bełchatowska Skra, od lat marząca by po dwóch brązowych medalach wreszcie wspiąć się na wyższe miejsce na podium. Przegrali po dramatycznym meczu jedynie siatkarze Jastrzębskiego Węgla z finalistą zeszłorocznej edycji ACH Volley Bled, co było dla wszystkich niemiłą niespodzianką. Nie pierwszy raz w tym sezonie (bo podobnie było w kilku meczach ligowych) siatkarze ze Śląska trwonią przewagę w decydujących momentach i nie kończą dobrze rozpoczętej pracy. To jednak dopiero pierwszy mecz. Szanse Jastrzębia po tej porażce nieco zmalały, ale wszyscy liczymy, że zespół szybko wkroczy na właściwe tory i będzie wygrywał kolejne spotkania.
PlusLiga gra w szybkim tempie, stąd jednak wiele niespodziewanych wyników i ogromne wahania formy poszczególnych zespołów. Czołówka się jednak krystalizuje i przewodzą te drużyny, na które wskazywano przed sezonem. Cieszy jednak, że poziom się wyrównuje i lider wcale nie może być pewny zwycięstwa nad drużyną z ostatniego miejsca w tabeli. Mało jedynie nowych twarzy w ekstraklasie. Na razie oczy zwrócone są na siatkarzy o ustalonej renomie i obcokrajowcach. Takim jedynym „odkryciem” początku sezonu jest siatkarz AZS Politechniki – Michał Kubiak. Dotąd w Polsce znany głównie z młodzieżowych sukcesów na plaży (w parze z Bartmanem), a teraz jeden z najciekawszych aktorów tegorocznego sezonu ligowego.
Wierzymy więc, że polskie kluby na koniec roku dostarczą nam jeszcze wiele radości ze zwycięstw międzynarodowych, a odpowiednia praca jaka zostanie w nich wykonana będzie owocować potem w postaci dobrej formy reprezentantów kraju. Bo właśnie od tego się wszystko zaczyna.
Krzysztof Mecner