Nasz Mundial
Zwycięstwo reprezentacji Polski w drugim meczu na Kubie przywróciło szanse naszej drużynie na udział w turnieju finałowym w Argentynie. Na szczęście po klęskach z Niemcami i przegranej w pierwszym meczu na Kubie Polacy wykorzystali swój mecz praktycznie ostatniej szansy, gdyż porażka za trzy punkty w praktyce oznaczałaby koniec szans.
Liga Światowa gra już 20 lat od 1990 r., ale pierwszy raz obowiązuje system punktowania 3-2-1-0, który stosowany jest w PlusLidze, a który pierwszy zastosowali jeszcze w poprzedniej dekadzie Włosi w swoich rozgrywkach ligowych. I chyba ten system zdaje egzamin. Warto bowiem grać choćby o wygranie dwóch setów bo to już jest zdobycz punktowa. W tej chwili mamy cztery punkty straty do Kuby, jeden do Niemców. Wygląda na to, że walka o prymat w naszej grupie będzie trwała do końca, do ostatniego meczu z Niemcami w katowickim „Spodku”. Ale trzeba wygrywać z najgroźniejszymi rywalami „za trzy punkty”. Teraz jednak wszystkie mecze nasi reprezentanci rozegrają przy własnej publiczności i przy jej wsparciu powinni odrobić straty jakie mają na półmetku fazy interkontynentalnej.
Liga Światowa jest tradycyjnie niezwykle prestiżową imprezą, ale wszyscy czekają przede wszystkim na jesienny siatkarski Mundial we Włoszech, gdzie dopiero będzie jak mawia mistrz olimpijski Zbigniew Zarzycki „turniej dla prawdziwych mężczyzn”.
Na razie wszystko w sporcie, w tym także w siatkówce jest w głębokim cieniu piłkarskiego Mundialu, imprezie który rangą i zainteresowaniem ustępuje tylko Igrzyskom Olimpijskim. I smutne jest przede wszystkim to, że nie ma w Republice Południowej Afryki naszej reprezentacji i wielkie emocje przeżywają inne nacje. W tym roku swoje mistrzostwa świata mają także koszykarze, gdzie też zabraknie naszej reprezentacji. Honor polskich gier zespołowych jest w rękach siatkarzy i siatkarek w biało-czerwonych barwach gdyż ich na mistrzostwach świata nie tylko nie zabraknie, ale mają przecież tam odegrać wiodące role. W grach nadal jesteśmy daleko za innymi, poszczycić się oprócz siatkarzami możemy jedynie piłkarzami ręcznymi, ale ci mistrzostwa świata mają częściej bo co dwa lata w latach nieparzystych.
W siatkówce podobnie jak w koszykówce i futbolu Mundiale są wielkim świętem, a czteroletni system ich rozgrywania nadaje im wyjątkową rangę. Kiedyś Rubena Acostę pytano zresztą czemu te mistrzostwa nie są rozgrywane częściej na co odrzekł, że właśnie dlatego by nie osłabiać ich wielkiej rangi, a siatkarze dzięki Lidze Światowej mają co rok możliwość konfrontowania swych sił i walki o tytuł najlepszego. I trudno z eks-szefem siatkówki w tym wypadku się nie zgodzić. Na siatkarski Mundial więc musimy jeszcze trochę poczekać, z nadzieją, że będzie to nasz Mundial.
Część naszych drużyn ligowych jeszcze do końca nie skompletowała składów, ale już poznaliśmy natomiast rywali w pierwszych rundach Pucharu CEV i Challenge Cup. Resovia straciła miejsce w Lidze Mistrzów, ale po skompletowaniu bardzo silnego składu zapowiadała, że postara się w zamian wygrać Puchar Konfederacji. Równie silną ekipę będzie miała ZAKSA, która już w minionym sezonie przymierzała się do walki o to trofeum. Pierwszych rywali obaj nasi faworyci, podobnie jak siatkarki Enionu Dąbrowa Górnicza nie mają bardzo wymagających i bez problemów ten pierwszy krok w drodze do zaszczytów bez problemów powinny zrobić. Także grający Challenge Cup Domex Tytan Częstochowa powinien sobie poradzić z holenderskim zespołem. Najtrudniej będzie miał Centrostal, który trafił na rosyjski zespół. Teraz czekamy na losowanie prestiżowych grup Ligi Mistrzów – najważniejszych klubowych rozgrywek w Europie.
Puchary to jednak dość odległa przyszłość, na razie czekają nas wielkie emocje w meczach we Wrocławiu, Łodzi i Katowicach. Wierzymy, że podopieczni Daniela Castellaniego dostarczą nam nie tylko wielkich sportowych emocji, ale też satysfakcji ze zwycięstw nad silnymi rywalami. Bo wierzymy w awans do finału World League i w tym „małym Mundialu” chcemy mieć swój udział.
Krzysztof Mecner